Często nie mieli z Nią osobistej styczności, nie było im dane uczestniczyć w Jej koncercie, wreszcie - urodzili się za późno, by Ją pamiętać. Fani Anny Jantar. Młodzi, starsi, o różnych typach charakteru, zainteresowaniach. Tutaj dzielą się z nami swoimi refleksjami, przemyśleniami na temat Piosenkarki. Wyłania się z nich pewien obraz, która składa się na Jej osobę oraz wspomnienia trwające na przekór proroczym słowom. Można zauważyć, że kojarzy się Ona z tym, co jest w życiu najpiękniejsze - radością, ponieważ "tak mało trzeba nam i dużo tak, żeby szczęsliwym być". Jest ono tak ulotne, jak bywa ludzkie życie.
"Moja fascynacja Anią Jantar zaczęła się 21 lat temu. Miałam wtedy 6 lat, mój tato zabrał mnie na giełdę, gdzie można było kupić różne rzeczy. Zobaczyłam tam płytę winylową Anny Jantar, bardzo mi się spodobało zdjęcie Ani - nie znałam jej wtedy jeszcze, nie wiedziałam jak śpiewa. To był krążek pod tytułem "Za każdy uśmiech" niebieska okładka, Ania w długich włosach, żółtych spodniach i w bluzce takiej brązowej z frędzlami. Bardzo mi się spodobało zdjęcie Ani na tej płycie. Namówiłam mojego tatę, żeby mi tą płytę kupił. Słuchałam tej płyty cały czas na okrągło, zachwycił mnie Ani głos, piękne rytmiczne piosenki. Wtedy jeszcze nie było płyt CD, tylko kasety magnetofonowe i płyty winylowe. Kupowałam wszystkie Ani płyty i kasety, potem płyty CD. Na niektórych piosenki się powtarzały, ale to nic nie szkodzi - pomyślałam sobie. Chciałam wyglądać tak jak ona. Zapuszczałam włosy, ubierałam mojej mamy szpilki i śpiewałam wszystkie piosenki Ani umiałam na pamięć. Nigdy nie byłam na Ani koncercie, nie zdążyłam. Jak Ania zginęła ja miałam niecałe dwa lata, niestety nie pamiętam tego dnia 14 marca 1980 roku, ale Ania na zawsze pozostanie w mojej pamięci i w moim sercu jako wspaniała osoba i gwiazda polskiej piosenki o pięknej urodzie i pięknym głosie".
Alicja
"ANNA JANTAR - kim dla mnie jest..... Bardzo trudne pytanie.... Gdy słyszę słowa Anna Jantar - obojętnie gdzie, w radio, telewizji od razu szybciej bije mi serce. Co takiego jest niezwykłego w tej pięknej i utalentowanej kobiecie? Gdy zginęła miałam 12 lat i przez całe te lata aż do dzisiaj, towarzyszy mi ona sama i jej piosenki. Ania Jantar - jest bardzo ważna osobą w moim życiu.... Codziennie spoglądam na jej zdjęcie a ona patrzy na mnie uśmiechnięta i wtedy zadaje pytanie - dlaczego właśnie Ją to musiało spotkać! Niestety nie mam odpowiedzi na to nurtujące mnie pytanie od lat. Pozostaje tylko smutek i żal, że nigdy nie dane mi będzie poznać Jej osobiście. Często słucham utworów Anny Jantar - Jej głos ciepły, delikatny działa na mnie kojąco. Śpiewa piosenki wesołe ale także takie o codziennym życiu. Słuchając ich dają sporo do przemyśleń nad swoim własnym życiem, jak mamy postępować i żyć uczciwie aby nie zranić drugiej osoby. Ania Jantar - zawsze pozostanie w mej pamięci na zawsze..."
Ewa
"Kim jest dla mnie Anna Jantar? Trudne pytanie, ponieważ nie żyłem w jej czasach i nie miałem okazji poznać jej osobiście. Dla mnie Anna Jantar była piękną kobietą, o wyjątkowym głosie. Jej piosenki odprężają mnie, czasem skłaniają do przemyśleń nad tym, co jest i będzie. Mimo, że od jej śmierci mija już 27 lat, to i tak na zawsze pozostanie w moim sercu".
Loko
"Zainteresowałam się Anią i polubiłam jej piosenki tuż po jej śmierci. Nawet w tej chwili nie pamiętam jak to się stało. Może ujął mnie za serce kawałek piosenki w radio bądź w telewizji - nie wiem, nie pamiętam. Teraz po tylu latach to zauroczenie trwa. Czasami bardziej intensywnie, czasami mniej. Dla mnie Ania była wspaniałym człowiekiem, wzorem do naśladowania i tak ją traktowałam w czasach młodości, była moją idolką. Była pełna zalet i ja też chciałam taką być! Teraz z radością słucham jej piosenek. Ten kochany głos tak pięknie brzmi. Czasami gdy mam gorszy dzień to poprawia mi nastrój, a gdy jestem radosna to towarzyszy tej radości i jeszcze ją pogłębia. Piosenki Ani dobre na wszystko".
Gosia
"Poznałam" Anię 16 lat temu... pamiętam piosenkę, którą mój tata zagrał na pianinie i spytałam co to jest... usłyszałam, że wykonywała ją mama Natalii Kukulskiej - a wówczas słuchałam dziecięcej twórczości malej Natalki... kilka dni później telewizja emitowała program pod red. Wolańskiego… siedziałam i uważnie słuchałam… pokochałam "Jak w taki dzień deszczowy"....nagle uświadomiłam sobie, że to jest piosenkarka, której NAPRAWDĘ słucham... czystość dźwięków, które z siebie wydawała sprawiały, i sprawiają do tej pory, że przepełnia mnie ogromna radość..."Moje jedyne marzenie" - piosenka, od której wszystko się zaczęło - do tej pory jest to moja jedna z ukochanych piosenek Ani... chciałabym móc kiedyś posłuchać jej z tym moim "jedynym marzeniem".
Asia
"Nie miałam szczęścia poznać Anny osobiście. Nie zdążyłam. Gdy odeszła miałam 15 lat. Wiadomość, która dotarła do mnie 14 marca 1980 roku spowodowała wielki bunt. Bardzo długo nie mogłam pogodzić się z tym, że Jej nie ma. Każda moja wizyta na warszawskim Wawrzyszewie uświadamiała mi, że mimo iż jestem tak blisko, to jednocześnie tak daleko. Z czasem, w pewnym sensie, pogodziłam się z tym, że nie mogę z Anną spotkać się, porozmawiać, posłuchać nowych piosenek. Ale Ona żyje w moim sercu, w pamięci wszystkich tych, dla których była kimś wyjątkowym. Dla mnie na zawsze pozostanie wspaniałą artystką, piękną kobietą i bardzo dobrym człowiekiem. To ciepło, dobroć emanuje od Anny ze zdjęć, nagrań telewizyjnych i płyt.
Długo nie mogłam zrozumieć, dlaczego Bóg nam Annę odebrał… Uspokoiły mnie słowa ks. Andrzeja Witko, które przeczytałam na oficjalnej stronie Anny: "Jej głos z pewnością spodobał się Stwórcy, który nie mógł się doczekać, by rozbrzmiewał w rzeczywistości, co wiecznie trwa".
Izabela Parynow
"Dorastałam przy muzyce Anny Jantar. Z tą różnicą, że ja nie byłam nią zainteresowana, ale osoby, które były mi bliskie. Mama, siostra, ciocie, sąsiadki, niektóre moje koleżanki i znajomi mojej mamy, wszyscy słuchali Anny. Dość długo dorastałam do muzyki Ani. Wolałam coś "na czasie", co z kolei szybko mi się nudziło. Skoro byłam otoczona tyloma osobami, które lubiły Annę, wszystkie, choć bardzo rzadko pojawiające się programy wspomnieniowe, oglądałam. Podobała mi się jako osoba, ale nic więcej. Dopiero w 20 rocznicę śmierci Ani moje spojrzenie na Anię zmieniło się kategorycznie… Obejrzałam program przygotowany przez Natalię i stwierdziłam, ze ten głos, ta osobowość w połączeniu z urodą są niepowtarzalne.
Od tej pory jestem zafascynowana Anią.
Nie pamiętam Ani, kiedy mówiono o niej w "czasie teraźniejszym". Miałam 4,5 roku, kiedy rodzina i wszyscy, którzy znali Anię, choćby tylko z ekranów TV, ją opłakiwali. Ze wspomnień mojej mamy: "pamiętam, przygotowywałam ciasto na pierogi, kiedy przybiegła do nas sąsiadka (wówczas 13-letnia dziewczynka) i poinformowała mnie, że w Warszawie rozbił się samolot, w którym leciała Jantarka (tak ją tutaj nazywamy). Do końca tego dnia nie mogłam w to uwierzyć, a kiedy w końcu sobie to uświadomiłam, przez kolejne dni o niczym innym nie myślałam…." Czy płakała? Nie muszę o to pytać. Zawsze, gdy wspominano Anię, nie może powstrzymać łez i mówi "jaki ten los jest okrutny".
Ja poznałam Anię, kiedy miałam 7 lat i dowiedziałam się od mojej mamy, że zginęła w katastrofie lotniczej. Śpiewała wtedy w koncercie życzeń "Moje jedyne marzenie". Przez kolejne lata od czasu do czasu "spotykałam" się z Anią, gdy wspominano ją w Telewizji, jak i w codziennych rozmowach pokolenia mojej mamy i nie tylko. Ania była i prawdopodobnie jest do tej pory najlepszą piosenkarką mojej koleżanki z podstawówki. Co wówczas było bardzo dziwne dla mnie, jak ktoś mógł słuchać Ani, jeśli byli inni, bardziej przebojowi? Dziś sama jestem jej wielką fanką. Nikt inny nie potrafi zaśpiewać jak Ania. Wszyscy mi się znudzili, ale Ani mogę słuchać na okrągło. Jej srebrzysty glos w połączeniu z urokiem osobistym stwarza niesamowite wrażenie… Czasami się spotykam z krytyką, że gdyby nie zginęła ludzie zapomnieliby o niej. Nie zgadzam się. Ania nie jest pierwszą artystką, która zginęła w młodym wieku, ale o innych już zapomniano, o Ani - nie. Zastanawiam się tylko często, jaka byłaby dziś, co by robiła, ile nagrałaby przebojów….
Niestety nikt nie może wrócić czasu i zmienić ciągu zdarzeń z 14 marca… ale obiecałam sobie, że chciałabym zrobić coś dla Ani. Jak na razie udało mi się "zarazić" Anią już parę osób, choć na początku wydawało się to niemożliwe… ale "magia" Ani Jantar jest tak wielka, że osoby te "poddały się":) Jakże cieszę się, kiedy osoby postronne wypowiadają się, że Ania śpiewa "Hasta maniana" lepiej niż ABBA oraz to, że niektóre piosenki są na skale lat 90'tych:)… Moim marzeniem jest poznać wszystko, co o Ani pozostało, jej nagrania, zarówno na krążkach, jak i w TVP i zagranicznej. Mam nadzieję, że starczy mi czasu…
Ania towarzyszy mi na co dzień, kiedy jest mi wesoło słucham dla przykładu "Twoje oczy obiecują siódme niebo", kiedy smutno "Co zrobimy z ta miłością". Uważam, że nie ma lepszej piosenkarki, niż Anna:) Nie dane mi było usłyszeć jej na żywo, ale cieszę się, że dane mi było usłyszeć ją chociażby z płyt. Bez niej moje życie byłoby ubogie".
Dorota
"Było to latem 1979 roku w Warszawie w ogromnej sali. Pamiętam dokładnie, spotkanie z Anią, która rozdawała płyty ze swoim autografem, i nie tylko tym którzy brali udział w nim. Uczestniczyłam w konkursie na najładniejszy głos dziecięcy, śpiewałam piosenkę "Tyle słońca w całym mieście", no i wygrałam, a pamiętam, że dzieci śpiewały różne piosenki, ja wybrałam Anię, bo moja mama ciągle ją w domu słuchała, i nie ukrywam lubiłam Anię, zafascynowana byłam jej włosami (bardziej lubię Anię w długich włosach), makijażem, kreacjami, głosem, poruszaniem się na scenie. Dobrze miałam, bo mój wujek pracował w Warszawie i zawsze przywoził nowości o Ani. Szkoda, że nie mam zdjęcia, to były inne czasy, dziś z takiej okazji miałabym ich tysiące. Za to pozostał mi autograf Ani, podarowałam go Kasi Trybuła, ja go miałam tyle lat, więc postanowiłam podzielić się moim wspomnieniem, ma on ogromną wartość dla mnie, tym bardziej cieszę się, że ktoś inny może go dotykać, mieć, ja mam wspaniałe wspomnienia, to wystarczy.Z racji wygranej otrzymałam od Pani Jantar buziaka w policzek i piękny uśmiech. Ania wyglądała prześlicznie biała jedwabna sukienka, makijaż, czerwone paznokcie, piękne włosy, ale już krótkie, i zapach pięknych perfum. Z tego co wiem to Ania Jantar miała spotkanie z fanami a przy okazji wysłuchała jak śpiewamy, była krótko, przyszła na samo zakończenie i dzięki temu słyszała jak śpiewam jej piosenkę.Może bym tego dnia, zdarzenia nie zapamiętała, może nie byłoby to tak ważne, ale przyszedł ten feralny dzień 14 marca 1980, kilka miesięcy po naszym spotkaniu, Ania ginie, odchodzi. 15 MARCA Wujek przywozi gazetę z Warszawy na niej uśmiechnięta Ania w tej samej sukience w której ją widziałam, słyszę jak moja mama płacze, nie rozumiałam co się stało. Wujek opowiadał, że Warszawa płacze, ludzie na ulicach, w sklepach na dworcu płaczą są smutni. Wtedy dotarło do mnie, że to ta Ania, którą widziałam, która się do mnie uśmiechała zginęła:(Od tamtej pory pokochałam ją jeszcze bardziej i kocham do dziś, może to tylko fragmenty z mojej pamięci (strzępy) dla mnie to ogromna wartość, nic nie pamiętam tak dokładnie jak pocałunek i uśmiech Ani. Wiem, że po konkursie zwiedzaliśmy jeszcze Warszawę, a z Anią jeszcze kojarzy mi się Syrenka, którą widziałam również po raz pierwszy.
Nigdy nie zapominam o jej rocznicy śmierci czy urodzin, imieninach. Nawet wybrałam imię dla mojej młodszej siostry Ania. Jeżeli miałabym dziewczynkę również miałaby na imię ANIA. Niestety urodziłam drugiego synka, ale go bardzo kocham :)".
Ula
"Po prostu Anna Jantar i tyle wystarczyłoby, żeby napisać kim dla mnie była, jest i będzie. Kiedyś przebojem wdarła się w mój umysł, młodzieńcze spojrzenie na świat i chociaż brzmiał proroczo "Nic nie może wiecznie trwać", otwierał bramę fascynacji wspaniałym Człowiekiem, Artystką i Muzyką. Dla mnie Anna była cała Muzyką, taką szczerą i naturalną, taką właśnie dla mnie, tylko dla mnie. I pozostała ta muzyka we mnie do dzisiaj, zostanie chyba na zawsze, chociaż Ona odeszła na samym początku mojej przygody z Jej Muzyką. I gdy teraz wsłuchuję się w teksty śpiewanych przez Nią piosenek, takich historii ludzkiego życia, radości i smutków, miłości i westchnień - czuję, że jest blisko mnie, zawsze była. Te piosenki żyją i będą żyć. Piosenki te zachwycają mnie zawartą w nich radością z życia, to że trzeba chwytać każdą chwilę, to że trzeba kochać i dzielić się szczęściem to że trzeba tak ...czy tak można?... Życie weryfikuje nasze spojrzenie na świat, ludzi, zmienia myślenie czasami postępowanie - dlatego w chwilach zwątpienia zawsze wracałem do piosenek Anny Jantar, a one były dla mnie taką siłą, drogowskazem, dodawały wiary, pewności siebie. Były mi potrzebne i nadal są".
Grzegorz
"...Nie mogę napisać kim była dla mnie Anna Jantar, ponieważ gdy odnosiła sukcesy nie było mnie jeszcze na świecie. Znam Ją z opowiadań bliskich, z programów telewizyjnych, z artykułów prasowych i zdjęć. Ale mogę napisać o Jej piosenkach, które towarzyszą mi od najmłodszych lat i które mają w sobie coś szczególnego, wyjątkowego, niepowtarzalnego, nadzwyczajnego - bo jak inaczej można wyrazić głębokie wzruszenie i wyjątkową radość jaką sprawiają mi piosenki, które wyprzedziły czas...."
Justyna
"Zobaczyć Anię na żywo…, spotkać Ją gdzieś w kawiarni na Nowym Świecie, a może gdzieś na Marszałkowskiej… Kupić bilet na Jej koncert, zająć miejsce w dobrym rzędzie i słuchać i patrzeć… Zobaczyć Anię na żywo marzenie, które nie spełni się nawet raz…
Dlaczego ten samolot musiał rozbić się właśnie wtedy kiedy Ona nim wracała… przecież gdyby wysunęło się podwozie nic by się nie stało… Owszem rozbiłby się pewnie dwa dni później przy takich wadach materiałowych jakie posiadał i inni by zginęli i to też by była ogromna tragedia… Ale tego pechowego dnia właśnie 14 marca nie wysunęło się podwozie… żal ogromny…. Wiele razy odwiedzając moją koleżankę na warszawskim Żoliborzu patrzyłam na blok Ani i na przystanek autobusowy tuż koło jej bloku… Stąd słowa piosenki: "Autobus stanął, możesz wysiąść wejść, lecz Anna już nie mieszka tu…"
Była damą. Jej styl ubierania się, poruszania był niezwykle kobiecy… Jej głos tak czysty, metaliczny…. barwa głosu Jej dana od natury…
Noszę w sercu Jej obraz naszkicowany przez moją ciocię, która widziała Anię kilka razy na żywo. Dlatego wiem jak wspaniale prezentowała się na żywo…
Zobaczyć Anię na żywo, spotkać Ją…., usłyszeć na koncercie… Marzenie, które nie spełni się nawet raz....."
Sylwia
"Chodziłam do szkoły podstawowej, kiedy zginęła największa, najwspanialsza dla mnie piosenkarka. Występy w telewizji wywierały na mnie OGROMNE wrażenie. Melodyjne utwory, promienny uśmiech, a przede wszystkim ciepły głos i uroda Anny utkwiły w mej pamięci. Przez długie, długie lata po Jej śmierci płakałam, gdy usłyszałam Jej śpiew. Moi rodzice mówili, że to wręcz obsesja. Moja Św. Pamięci Mama nie mogła zrozumieć, dlaczego rozpaczałam - przecież nie był to nikt z rodziny. Sama nie umiem tego wytłumaczyć, ale była - jest Ona dla mnie kimś bliskim - wyjątkowym. Z biegam lat odkrywam Annę na nowo - wsłuchuję się w słowa piosenek, które niosą radość, pocieszenie na złe dni. Przekazują - uczą, jak żyć, aby być szczęśliwym. Stale odkrywam nowe piosenki, fotografie i artykuły i bardzo się cieszę, że pamięć o Annie trwa".
Ewa - Marika
"Kiedy byłem małym chłopcem i słyszałem, jak Ania śpiewała "będziesz mój, mój", przekomarzałem się z Nią w swych myślach, że z pewnością tak się nie stanie. A tymczasem... Zakochałem się w niej bez pamięci. To Ona stała się kobietą mojego życia, wchodząc w jego zakamarki, niosąc radość i nadzieję. Jej głos, jedyny i najukochańszy, tak pełen ciepła i dobroci, towarzyszy mi nieustannie. I choć Ani nie ma wśród nas, jednak jest wciąż obecna, bliska i kochana. Może jeszcze bardziej, niż przed laty".
Artur
"Kiedy w 1996 roku w sklepie muzycznym zakupiłem płytę Ani Jantar "Nic nie może wiecznie trwać" byłem przekonany, że trafi ona na półkę "zakupione – raz przesłuchane". Stało się inaczej... piosenki Ani zdominowały moje życie. Płyta w odtwarzaczu grała "na okrągło". A potem poszukiwania dalszych "nowych/ starych" nagrań Ani. Dziś Ania to dla mnie IKONA. Jej styl śpiewania, poruszania się na scenie stał się świadectwem ponadczasowości oraz tego, że nie wygląd kreuje gwiazdę tylko jej styl bycia, a przede wszystkim głos. Jej "smutne oczy" są chyba największą zagadką. O czym myślała, czy naprawdę była szczęśliwa? Na te pytania nikt chyba nie zna odpowiedzi. Piosenka "Polubiłam pejzaż ten", która wzrusza mnie do granic możliwości, jest chyba najlepszym odzwierciedleniem jej natury i wrażliwości".
Marcin Sośnicki
"Anna Jantar jest dla mnie wzorem. Mimo moich tylko dwunastu lat, wiem że ona pozostanie na zawsze w mojej pamięci. Jej sposób życia i śpiewania mnie oczarowały, gdy posłuchałam jednej z jej piosenek, mianowicie "Za każdy uśmiech Twój". Od tego czasu szukam jej innych piosenek bardziej lub mniej znanych, ale zawsze wyjątkowych i jedynych w swoim rodzaju. Niestety nie miałam szansy poznać jej osobiście, ponieważ urodziłam się dokładnie piętnaście lat i cztery miesiące po jej śmierci. Dużo płakałam przez to jaki los może być okrutny, ale nie rozumiałam wtedy, że Anna jest wciąż żywa. Bo któżby nie znał przynajmniej jednej jej piosenki (mam na myśli "Tyle słońca w całym mieście" i "Jambalaya"). Mam nadzieję, że żaden Polak nie zapomni o tak wielkiej piosenkarce, a wręcz bohaterce polskiej estrady. NIECH ŻYJE ANNA JANTAR I JEJ PIOSENKI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!"
W4riusia
"Anna Jantar i jej muzyka odgrywają bardzo dużą rolę w moim życiu. Muzyka Ani jest tak różnorodna, że znajduje w niej coś dla siebie w każdym momencie mojego życia. Tak naprawdę, poznając muzykę Ani, pierwszy raz jestem w sytuacji w której na swój sposób podoba mi się prawie każda piosenka jednego artysty. Jeżeli musiałabym wybrać moją najbardziej ulubioną płytę Ani, wybrałabym "Zawsze gdzieś czeka ktoś". Pomimo tego, że ta płyta jest najmniej docenioną płytą z repertuaru Ani, ja bardzo chętnie powracam do tych melancholijnych piosenek na tej płycie.
Jako osoba, Anna Jantar jest, moim zdaniem, godnym wzorcem do naśladowania. Tak naprawdę fenomen Ani polega na tym, że była szlachetnym, serdecznym i słonecznym człowiekiem. Te cechy, pomimo tego, że takie oczywiste, nie są regułą w świecie artystycznym. Ania była po prostu prawdziwa w tym co robiła i za to ludzie ją kochają pomimo upływu czasu…
Moja prywatna przygoda z muzyką Ani zaczęła się po emigracji z Polski. Byłam wtedy mała dziewczynką. Moja mama miała nagraną na kasecie piosenkę Ani "Moje jedyne marzenie" i bardzo często jej wtedy słuchała. Ta piosenka mi też się bardzo spodobała i została w mojej pamięci. Po latach kupiłam sobie płytę wspomnieniową z piosenkami Ani i od tego momentu Ania stała się jedną z moich ulubionych artystek estradowych. Od tego czasu zbieram wszystko co mogę znaleźć na temat Ani. Mam nadzieję, że tak będzie jeszcze przez wiele, wiele lat".
Anna
"Na tej krótkiej i poplątanej drodze swojego życia poznałam już wielu wspaniałych ludzi, są tacy, którzy jak różany cierń pozostawiają po sobie nieprzemijające znamię w sercu i pamięci. To ludzie, którzy słowami wpłynęli na to jak postrzegam świat i jakim jestem człowiekiem. To niewytłumaczalne, ale tak jest z Anią, która należy do grona takich ludzi, których cenię sobie za to, jaką aurę sympatii i miłości wokół siebie stworzyli. Choć Ani nie ma już prawie 30 lat jej ciepło i niespotykana dziś szczerość serca bije ze starych wyblakłych zdjęć, a jej głos z piosenki jak najlepszy przyjaciel pomaga uśmiechnąć się w złych chwilach. "Pragnę, aby zdobiło mnie przede wszystkim moje serce, które stoi otworem dla wszystkich ludzi".
Agata Rossa (9leen3)
"Kiedy Cię spotkam, co Ci powiem? Że jesteś światłem, moim Bogiem? Że wiele dróg już przemierzyłam i byłaś wszędzie tam, gdzie byłam?(...)" Właściwie nie jest rzeczą prostą odpowiedzieć na pytanie, ile dla mnie znaczy Bursztynowa Dama. Pamiętam, gdy byłam mała, mama opowiadała mi o wypadku, który zabrał Natalii coś, a właściwie Kogoś cennego. Czym jest śmierć? Jak jest postrzegana przez małe dziecko?? Wydaje mi się, że niewiele z tego wszystkiego wówczas zrozumiałam. Wiedziałam, że Jej już nie ma, że odeszła, ale czy na pewno? Każdego dnia czuję Jej obecność, w muzyce, w słońcu, na taśmach video. Ona JEST, przecież widzę jak się pięknie uśmiecha, porusza na scenie, poprawia włosy, spogląda na mnie ze zdjęcia z papierosem w ustach... przecież słyszę Jej Głos, tak beztrosko brzmiący, przepełniony radością, czasem smutkiem przeszywającym aż do szpiku kości. Jak to możliwe, że z biegiem lat kocham Ją coraz bardziej? Dlaczego?? Nie potrafię sprecyzować! Fenomen tej Kobiety tkwi zapewne w Jej ogromnym talencie, w miłości, która z Niej biła, w pięknej sylwetce, twarzy, w sposobie mówienia - we wszystkim, co robiła. Osobiście nie znam nikogo, kto potrafi swym głosem sprawić, by zima stała się latem, aby popiół przemienić w złoto! Kto ma w sobie tyle wrażliwości, kogo stać na TAKĄ szczerość, życzliwość, jaka emanowała z Anki??? Ona była strumykiem, rzeką rwącą, jak żywioł niebieski zachwycającą. Melodią szaloną ciągnącą do tańca, dającą w nadziei odpust różańca. Ania była/jest sama w sobie poezją, "kokainą", od której jestem uzależniona. Nie znam tylu epitetów, by móc opisać Jej Postać. Dla mnie JEST WIELKA, w każdym tego słowa znaczeniu"...
"...i kocham, pragnę, tracę tak, jakby się chwilą stawał rok, jak gdyby świat wymykał mi się z rąk..." Słoneczna Gwiazda zgasła nagle, nieoczekiwanie 14 marca 1980 roku. Jej blask pozostał w naszych sercach, a przede wszystkim w pamięci. Niezbadane są Wyroki Boskie, nikt nie przeczuwał tragedii, a jednak? Wybiła godzina, nadszedł czas na ciemność, Świeczka została zdmuchnięta... Minęło 29 lat i nadal trudno uwierzyć, że Anki nie ma wśród nas. Była - nie ma, tak po prostu. Zostawiła córkę, rodzinę, swoje pasje, marzenia, wszystko... bo oto nadszedł czas, czas na spoczynek, o którym śpiewała w jednej ze swych piosenek. Bliskim zostawiła wspomnienia, zdjęcia, swoje osobiste rzeczy, pamiątki, ale i ból. Ból, który odradza się cyklicznie, właśnie 14 marca. Fanom ostała się Jej muzyka, liczne wywiady, których tak chętnie udzielała, trochę wideoklipów, ale i ból. Ból, który budzi się na nowo co roku o tej samej porze. Utraciliśmy Ją w zimowe, aczkolwiek słoneczne przedpołudnie. Na Tamtą Stronę Marzeń wybrała się stąpając właśnie po promieniach Słońca... Jaka byłaby dzisiaj? Ile zdołałaby jeszcze nagrać? Czy nadal byłaby gwiazdą polskiej piosenki? Jak wyglądałaby nasza Ania? Pytania mnożna by mnożyć w nieskończoność, tylko po co? W jakim celu? Ludzkie imaginacje nie mają żadnego znaczenia, Żywot został dokonany. Nie miejmy pretensji do losu, że "wziął to, co dał", lecz cieszmy się tym, czym nas obdarował. Anka była niczym Anioł w ludzkiej skórze, Talentem nieprzeciętnym, Kwintesencją Skromności i Pokory. "Ona przyszła prosto z chmur" właśnie dla nas! Zapalmy dziś w sercach lampiony, znicze pamięci dla Tej, która była Pięknem i Miłością w jednej Osobie. Zapalmy świeczkę dla Anny Jantar".
MarGoArt - Marta
"DZIERŻONIÓW 23 MARCA - 1979 rok. Po południu w DOMU KULTURY odbył się koncert ANI JANTAR. Zajęłam swoje miejsce z dwiema koleżankami, pośrodku sceny. Po chwili oczekiwania nagle zgasły wszystkie światła na sali. I po pary sekundach na scenie przy mikrofonie, już we świetle zobaczyłam wysoką przystojną ANIĘ JANTAR. Była uśmiechnięta i ubrana w białą marynarkę, czarne legginsy i w czarne po kolana zamszowe buty na wysokich obcasach. Na głowie miała modny, tak zwany toczek, jakie miały kiedyś w autobusach konduktorki kasujące bilety. ANIA JANTAR przywitała publiczność tymi SŁOWAMI: "Witam bardzo serdecznie w drugi dzień wiosny" i przedstawiła swój program. Śpiewała dynamiczne i spokojne piosenki. Do dziś najbardziej utkwiła mi w pamięci piosenka ''NIE WIERZ MI, NIE UFAJ MI'', która wywiera na mnie ogromne wrażenia. ANIA JANTAR wyśpiewała ją cudownie ... i ''JAMBALAYA'', przy której zachęcała nas do klaskania i śpiewania razem z NIĄ. Było dużo młodzieży, która na górnym balkonie zwracała uwagę ANI JANTAR, domagając się BISU. Program był świetnie przygotowany i zrealizowany. ANI JANTAR towarzyszył CZESKI zespół - BACILY, z którym ANIA porównywała tą nazwę z owocami, jak bacyle. Pan JAREK KUKULSKI grał na organach, a czeski zespół ładnie prezentował się w jednakowych strojach, byli bardo sympatyczni i świetnie grali. A całość koncertu przedstawiała swoim pięknym wyglądem i cudownym, doskonałym, czystym głosem ANIA JANTAR. Po swoim koncercie ANIA przedstawiła nam VACLAWA NECKARA. Ja natomiast szepnęłam swoim koleżankom, że idę po autograf ANI. Gdy wstałam ze swojego miejsca i skierowałam się w stronę schodów przy scenie po autograf, ANIA patrzyła się na mnie i myślałam, że mi serce ''wyskoczy". Gdy już doszłam bliżej sceny, ANIA poszła do garderoby, a na sceną wszedł VACLAW NECKAR, który rozpoczął bardzo dynamiczny taniec i śpiew z kolorowymi światłami. Ja natomiast myślałam tylko o ANI JANTAR. Gdy NECKAR zakończył swój program artystyczny ja szybko przeszłam przez schody na scenę i udałam się na korytarz. Szukałam drzwi do ANI, więc zapukałam i otworzyłam drzwi do NECKARA, pytając się GO o ANIĘ JANTAR. Wskazał mi drzwi obok, więc zapukałam i usłyszałam "proszę". Otworzyłam drzwi i stanęłam na progu w drzwiach, prosząc o autograf na ANI zdjęciu, które miałam z sobą. ANIA JANTAR, oprócz mojego, dała mi z chęcią swoje zdjęcie, które miała i wręczyła mi dając dwa naraz swoje autografy. Siedziała na krześle, odpoczywała przed kolejnym koncertem. Ja natomiast zamieniłam kilka słów o NATALII, o piosenkach. Zaczęła sama opowiadać o wyjeździe do STANÓW ZJEDNOCZONYCH na jesień i zrobiło mi się jakoś dziwnie smutno wewnątrz na chwilę. Była spokojna, otwarta, co mnie bardzo zaskoczyło, jakby mnie znała od dawna... Przedstawiła mi swojego menadżera, pana BOGDANA ZEPA. UŚMIECHNĘLIŚMY SIĘ DO SIEBIE I ZNIKNĄŁ ZA DRZWIAMI. Parę osób było po autograf, więc miałam możliwość być sama z ANIĄ i nikt nam nie przeszkadzał. Czas mój z ANIĄ JANTAR się kończył, aż trudno było się rozstać z NIĄ... Podziękowałam za rozmowę i za zdjęcia z autografami. Powiedziałam "do widzenia" i ANIA JANTAR odpowiedziała mi tak samo. Weszłam na korytarz i uszłam dwa kroki do przodu i myśl mi przeszła, żeby cofnąć się dwa kroki do tyłu i jeszcze raz spojrzeć na ANIĘ JANTAR. Gdy mnie znów zobaczyła, SPOJRZAŁYŚMY NA SIEBIE CIEPŁYMI UŚMIECHAMI I SPOJRZENIAMI OSTATNI RAZ"...
Marysia Ciosek
"Często zastanawiam się nad fenomenem Anny Jantar. Jedno wiem na pewno: Ona miała w sobie namiastkę tego człowieka, który ulepiony przez Stwórcę z gliny już się nie odtworzy, ale nie wolno zapominać, że każdy ma sprecyzowany cel wartości, fakt, że Anna to najlepsza polska piosenkarka, wyjaśnia Jej niekończąca się popularność, a Jej fani i przechodne osoby słuchając tej mądrości w aranżacji Artystki wiedzą, jaką wytyczną obrać. Anna Jantar jest moją Idolką, odkąd pamiętam. Jej piękny, ciepły głos wielokrotnie przepełnia moje życie, niosąc radość i dumę z faktu, że mogę nazwać się Jej fanką. Bo bycie wielbicielem tak cudownej osoby to naprawdę ogromny dar od losu, że można poczuć wzajemną bliskość i poczucie, że Ona zawsze będzie z nami. Adam Mickiewicz był adresatem słów: "Miej serce i patrzaj w serce". I tu spełnia się zjawisko Anny Jantar. Umiała pogodzić swój los śpiewaczki względem pięknego podejścia do życia i drugiego człowieka".
Kasia
"Kim dla mnie jest Anna? Towarzyszy mi w życiu od zawsze kiedy pamiętam, nawet nie miałem 10 lat, gdy wsłuchiwałem się w jej pierwsze płyty na starym adapterze "Bambino" u kolegi. Opowiadał mi O Niej, pokazywał pocztówki, wywiady w prasie. A w domu wyczekiwałem na piosenki w radiu i telewizji. Nawet nie wiem jak mam opisać, przecież jeszcze dziecku, bardzo głęboko zapadały w serce. Przez następne lata jedyną ukochaną piosenkarką, do tego stopnia, że widziałem Ją podczas snu. Oczywiście szokiem była tragedia, która nastąpiła. Zresztą jeszcze przez wiele lat nie mogłem zaakceptować, że Jej nie ma. Jednak lata mijają, świat cały świat idzie dalej, Anna stała się tylko wspomnieniem. Jednak muzyką interesowałem się nadal i innymi wykonawcami. Anny nie zapomniałem, na początku lat 90-tych fascynacja do Anny powróciła i to z wielokrotnioną siłą, trwa to do dziś. Nigdy Jej nie widziałem na żywo, ale w swojej wyobraźni znam Ją dokładnie. Pozostały również wspomnienia z życia codziennego związane z Jej piosenkami. Jest tym promykiem w radości i smutku również. Mnie, jak wielu innym wielbicielom, będzie towarzyszyć już zawsze. Zachowamy Ją w swoich sercach".
Sławek
"Do 2000 r. Anna Jantar była dla mnie zupełnie anonimową osobą. Owszem znalem jej piosenki, ale nigdy sie nie zastanawiałem kto je śpiewał, wtedy była ważniejsza dla mnie melodia, a nie glos, interpretacja. Pamiętam jak dziś, jak na początku marca moja mama prasowała i wtedy w telewizji puścili jakiś klip Anny jak tańczy (było to cos podobnego jak do klipu "Gdzie nie spojrzę - ty" z programu "Wakacje z Anną". Była to zapowiedz programu w 20 rocznicę śmierci Anny. Powiedziała mi wtedy, że musi to nagrać, bo to jest Anna Jantar i ona fajnie śpiewała. Od razu spodobała mi się ta kobieta w kapeluszu, która świetnie śpiewała i ruszała się. Powiedziała mi również, że zginęła w katastrofie lotniczej i że jest matką Natalii Kukulskiej. Opowiadała mi, że miała kilka płyt i pocztówek, że powinny gdzieś leżeć w piwnicy u dziadków. Gdy nadszedł dzień emisji programu, po prostu ten dzień zmienił mój cel życia, moje zainteresowania. Piękne piosenki, klipy, słowa o Ani spowodowały, że zacząłem pasjonować się artystką. Nagrany program często puszczałem., tańczyłem w rytm "Tyle słońca" itd. Od tamtej pory zaczęła się moja "jantaromania". Zbieram płyty, zdjęcia, kasety, pocztówki, gazety z Anną. Po prostu wszystko. Około 3 lata temu odnalazłem pocztówki mamy u dziadków. Po prostu świetne. Wtedy usłyszałem po raz pierwszy "Na ciebie czekam lwie". 14 marca 2009 roku Anna dala mi znak - opisałem go na forum, a potem znalazł się w audycji poświęconej artystce. Był to dla mnie znak, że Anna jest z nami. Myślę, że pasja do Anny nigdy nie przeminie, że ciągle jej osoba i piosenki będą mi towarzyszyć, nawet w ostatnich chwilach mego życia".
Jan
"Anię lubiłam od zawsze. Właściwie rosłam przy Jej piosenkach. Niestety, nie dane mi było zobaczyć Jej koncertu, bo byłam wówczas za mała. Świadomą wielbicielką Ani stałam się w 1982 roku. Pamiętam dokładnie moją niewypowiedzianą radość, gdy piosenka "Do żony wróć" zajęła pierwsze miejsce na liście przebojów radiowej "Jedynki". Trudno było w latach 80-tych zdobyć płyty i zdjęcia Ani. Piosenki nagrywałam z "Koncertu życzeń" i "Lata z radiem", a potem z nocnej audycji "Muzyczna biografia Anny Jantar". Głos Ani towarzyszył mi we wszystkich ważnych momentach życia. Gdy radio "puszczało" Jej piosenkę w dniu moich egzaminów do liceum, a potem matury, czy nawet urodzin albo imienin, uznawałam to za coś metafizycznego. Dzięki Ani pokochałam muzykę, Jej różnorodny repertuar ukształtował moją muzyczną wrażliwość. Za sprawą utworu "Tylko mnie poproś do tańca" zafascynowałam się piosenką aktorską. Dziś podziwiam Anię za Jej wrażliwość, otwartość na ludzi, afirmację życia, Jest dla mnie wspaniałym przykładem artystki, która - mimo ogromnej popularności - pozostała CZŁOWIEKIEM".
Małgosia
"Anna to wyjątkowo skromna, piękna, seksowna, bardzo otwarta kobieta, która była popularna naprawdę. Kochały ją rzesze fanów, właściwie dalej ją kochają, bo nawet kiedy byłem teraz na konkursie Młodych Wokalistów i Instrumentalistów, wiele osób śpiewało jej piosenki naprawdę i to mnie zdziwiło, żeby po trzydziestu latach śmierci artysty dalej się go pamiętało i wykonywało utwory. W dodatku to dosyć młodzi ludzie, gdyż wiek wykonawców nie przekraczał szesnastu lat. Anna Jantar i jej piosenki towarzyszyły mi zawsze i dalej mi towarzyszą i zawsze słucham ich w chwilach, gdy brakuje mi motywacji może nawet życiowej, gdy brakuje jakiegoś kopa... Anna śpiewała teksty bardzo dojrzałe właśnie w tych słowach staram się szukać zawsze czegoś na stałe, czegoś, co by mi pomogło życie udoskonalić, no bo wiadomo, że idealnym nie jest..."
Marcccin
"Anna Jantar jest dla mnie Wielką Damą Piosenki, wzorem człowieka i artysty estrady. "To miłość całkiem wyjątkowa, z dniem każdym się rozwija... choć tyle innych mija..." Piosenki Anny towarzyszą mi przez całe życie, ogromne emocje przeżywam, gdy pojawia się nawet najmniejsza wzmianka o niej w prasie, internecie, każde odtworzenie jej przebojów w radiu wywołuje euforię, a radość, jaką dało mi wydawnictwo Wielka Dama trudno opisać słowami, może lepiej wyrazić je w tańcu? "Dancing In Your Arms" to mój hit nr 1 z czteropłytowego boxu wydanego przez EMI. Przeboje Słonecznej Gwiazdy są ze mną zawsze i wszędzie, najpierw słuchałam winylowych płyt, otrzymywanych na kolejne urodziny, gwiazdkę, a teraz są przegrane na komputerze i w przenośnych odtwarzaczach. Sympatyków Anny darzę szczególną sympatią i cieszę się, że wielu z nich mogłam poznać na czerwcowych spotkaniach w Warszawie".
Monika Grzebuła, Warszawa
"W piosenkach Anny Jantar znajduję przede wszystkim receptę na życie - każda z nich mówi o czymś innym, ale w każdej można znaleźć jakąś mądrość życiową, która może być mottem w jakiejś chwili naszego życia. Osobiście najbardziej cenię tekst piosenki "Układ z życiem" - może nie jest on jakiś bardzo poetycki i wzniosły, ale to jakby odzwierciedla moje postrzeganie świata. Trzeba żyć tak jak się chce... Mógłbym tu podawać kolejne przykłady piosenek, które są mi bliskie, jednak nie wiem czy byłoby to dla kogoś interesujące. Chciałem tylko podkreślić, że twórczość Anny Jantar jest bardzo ważna w moim życiu i choć urodziłem się 7 lat po Jej śmierci, to Jej postać wcale nie jest dla mnie odległa - wręcz przeciwnie... Moja fascynacja twórczością Anny zaczęła się stosunkowo dawno, bo około 13 - 14 lat temu. Pamiętam jak na kolonii w Muszynie (w 1998 r.) polowałem na Jej kasety w różnych kioskach i sklepach. Wtedy już byłem od jakiegoś czasu Jej fanem... Na początku podobały mi się piosenki typu: "Tyle słońca...", "Staruszek świat" itp. (z początkowych lat twórczości). Jednak z biegiem czasu zacząłem coraz bardziej zwracać uwagę na wspaniałe teksty - "Wielka dama...", "Nic nie może wiecznie trwać" aż w końcu na studiach zachwyciłem się piosenką "Spocząć", a od strony muzycznej "Układ z życiem" i "Do żony wróć". Trochę to jest dla mnie śmieszne, ale była to jakby ewolucja chronologiczna... Szkoda, że ta ewolucja musiała się zakończyć, bo myślę, że twórczość Anny szła w ciekawym kierunku - piosenek ambitnych, z przesłaniem..."
Andrzej (Anchulek)
"Poznałam Annę Jantar dzięki piosence "Tyle słońca w całym mieście". Od tego czasu zaczęło mnie interesować wszystko związane z Nią, nie miałam jeszcze wtedy Internetu, a więc było to trudne, ale moja koleżanka miała, czasami jak mogłyśmy, to szukałyśmy czegoś o Annie Jantar. Ja u siebie w domu znalazłam trzy płyty długogrające. Jedna wydana przez "Tonpress" pt. "Anna Jantar", druga nosiła tytuł "Za każdy uśmiech" a trzecia "The best of Anna Jantar". Przy tych dwóch niestety nie było okładki. Wieczorem odsłuchiwałam każdą płytę, po prostu uwielbiałam słuchać tych wspaniałych piosenek i głosu Anny. Czasami tak wpatrywałam się w okładkę płyty, że zapominałam o świecie... Cenię Annę Jantar nie tylko za piosenki, ale i za Jej osobowość, za to jakim była człowiekiem i jak umiała się cieszyć życiem".
Patrycja Misiak
(…) otwierasz co dzień do serca mego drzwi (…) Fragmentem wiersza, który zadedykowałam Annie Jantar w dniu Jej tegorocznych imienin, chciałabym rozpocząć wspomnienie o tej Wielkiej Damie polskiej estrady. Anna Jantar jest obecna w moim życiu od zawsze. Lata Jej błyskotliwej kariery przypadły na okres mojego dzieciństwa, wdzięczna jestem więc losowi za to, że mogłam żyć w Jej czasach. W mojej pamięci na zawsze zatrzymam obraz wspaniałej postaci z teledysku : "Tyle słońca w całym mieście" oraz kryształowy głos płynący z radia i płyt. Także i dziś nie wyobrażam sobie mojego życia bez Anny Jantar. Piosenki tej Wielkiej Artystki, jakże inne od współczesnej sztampy, są dla mnie balsamem na ponure dni. "Twoich śladów szukam wciąż" - to ciągle aktualne motto mojego życia.
Vian
"Bywają w kalendarzu daty, przywołujące uśmiech i miłe wspomnienia, bywają i te, które przynoszą ze sobą smutek i rozgoryczenie... 14 marca to dzień, o istnieniu którego wolałabym w ogóle zapomnieć… Do dziś nie potrafię myśleć i mówić o ANNIE JANTAR w czasie przeszłym i pogodzić się z JEJ odejściem... Dla mnie ONA była… jest i będzie... Jej piosenki towarzyszą mi codziennie a dzięki ogólnej dostępności Internetu i pojawiającym się tu archiwalnym nagraniom, wciąż odkrywam i poznaję JĄ na nowo... Wszystko zaczęło się w 1974 roku, kiedy po raz pierwszy usłyszałam i zobaczyłam w TV ANIĘ, wykonującą piosenkę "Tyle słońca w całym mieście". Głos, ekspresja wykonania i urok wykonawczyni, wywołały wtedy mój dziecięcy zachwyt. Ujęło mnie również to, że jesteśmy imienniczkami... Od tego czasu zaczęłam gorączkowo przeglądać prasę i gromadzić wszelkie informacje dotyczące ANI… Pierwszą płytą jaką zdobyła dla mnie moja mama, był singiel z piosenkami "Mój świat zawsze ten sam" i "Mój, tylko mój"... Właściwie do dzisiaj pamiętam, gdzie i w jakich okolicznościach kupowałam każdą następną płytę, odtwarzaną potem wielokrotnie, na dostępnym wówczas sprzęcie. Ileż emocji wywoływał we mnie każdy emitowany program telewizyjny z udziałem ANI... zwłaszcza te "na żywo", kiedy obawiałam się, że może zaplątać się w kabel mikrofonu... Po lekcjach często biegłam do pracy mojej mamy, by na maszynie do pisania wystukiwać teksty piosenek, których uczyłam się na pamięć... Podczas jednego z moich kolonijnych wyjazdów, koleżanka obiecała mi zdobyć od swojej siostry adres, na który ta podobno pisała kiedyś do ANI. Byłam ogromnie szczęśliwa, gdy wreszcie otrzymałam wymarzoną wiadomość. Z ogromnym przejęciem napisałam list, którego treści teraz pewnie mogłabym się wstydzić :-) i wysłałam na podany adres - Estrada Stołeczna ul. Flory 9, Warszawa... Po jakimś czasie w mojej skrzynce pojawiła się koperta, zaadresowana do mnie ręką Ani, a w środku zdjęcie z autografem... Moja radość była ogromna... Ta koperta (bo zdjęcie skradziono mi kiedyś razem z portfelem) jest teraz moją najcenniejsza pamiątką. Wtedy nie przypuszczałam jeszcze, że z wysłanym przeze mnie listem będzie się wiązało jeszcze jedno, bardzo wzruszające dla mnie przeżycie... Kilka lat po śmierci ANI, działający wtedy fan club, zorganizował poświęconą JEJ wystawę w warszawskiej Stodole. Pojawiły się tam różne eksponaty, zdjęcia. Oglądając ekspozycję, dotarłam do miejsca, gdzie na podłodze położono stosik listów. Rzuciłam okiem na leżącą na wierzchu kopertę... i z niedowierzaniem rozpoznałam swoje koślawe, dziecięce pismo... To było niesamowite!!! W głowie od razu zrodziła się myśl – dlaczego nie wyrzuciła tych bohomazów !? Dostawała przecież tyle przeróżnych listów!?... I jednocześnie ogromne wzruszenie, że przez tych kilka lat mój list przechowywała ANIA a potem JEJ bliscy... Należę do grona szczęśliwców, którym udało się oglądać ANIĘ na scenie, w programach artystycznych. Tak się złożyło, że chyba przez kilka lat z rzędu, JEJ trasa koncertowa w marcu obejmowała Śląsk i Zagłębie. Pierwszy z tych z koncertów, w którym ANI towarzyszyła niewielka grupa wokalna, odbywał się w katowickiej filharmonii. Po programie udało mi się wejść do garderoby... Było to niewielkie pomieszczenie, w którym przebywali zarówno członkowie zespołu, jak i ANIA. Aby do niej dojść trzeba było pokonać kilka schodków, bo siedziała na czymś w rodzaju podestu. Wspięłam się tam i stałam tak blisko, że na JEJ rzęsach widziałam drobne grudki tuszu... Gdy dowiedziała się, że jestem zagorzałą fanką sięgnęła do swojego kuferka z kosmetykami i wyjęła notes, czy też kalendarz. Kartkując go natrafiła na zdjęcie, które mi wręczyła... Do dziś dnia nie mogę sobie wybaczyć ogromnej nieśmiałości, która nie pozwoliła mi się niemal w ogóle odzywać... Stałam, jak ten przysłowiowy kołek i nie potrafiłam z siebie wydobyć nic sensownego... Zmarnowałam taką szansę... Rok później ANIA występowała w Pałacu Kultury Zagłębia w Dąbrowie Górniczej. Tam w programie estradowym towarzyszył JEJ Andrzej Frajndt o ile pamiętam, występ miał chyba jakąś fabułę... Niestety, gdy program się skończył i zmierzałam w stronę garderoby, drogę zastąpiła mi kobieta z przemawiającym do wyobraźni atrybutem - szczotką na kiju, krzycząc- Tam nie wolno! :-)... I tak zakończyły się moje spotkania z ANIĄ... Kolejny rok był ostatnim, w którym ANIA odwiedziła Katowice, występowała jednak wtedy o późnej godzinie w tzw.: Varietes Centrum w Katowicach…Rodzice nie pozwolili mi jechać... Był 1979 rok... Kim była dla mnie wtedy ANNA JANTAR?... - Ulubioną wokalistką, której barwa głosu trącała najczulsze struny mojej wrażliwości a śpiewane przez NIĄ piosenki przynosiły zawsze radość i pocieszenie... ...- Przyjaciółką, jakiej nigdy wcześniej nie miałam, a która patrząc na mnie ze zdjęcia z okładki "Panoramy", cierpliwie wysłuchiwała przynoszonych ze szkoły żalów i skarg... - Ideałem człowieczeństwa, do którego chciałam dążyć... ONA Była... jest... i będzie zawsze obecna w moim życiu".
FAnka
"Po raz pierwszy zobaczyłam ją w telewizji w znanym do dziś teledysku "Tyle słońca w całym mieście". Był to wtedy wielki przebój, a jego wykonawczyni wydała mi się ładna i sympatyczna. Ponieważ ja, choć mocno smarkata uważałam się za wielbicielkę Ireny Jarockiej, moja siostra stwierdziła, że Anna Jantar jest ładniejsza i ona będzie jej wielbicielką. Tak się też stało. Zaczęłyśmy prowadzić zeszyty o naszych idolkach, ale tak naprawdę obie lubiłyśmy jedną i drugą, a oglądanie ich telewizyjnych występów dawało nam wiele radości. Kim była dla mnie Anna Jantar? Była piękną radosną kobietą, a kiedy telewizja nadawała programy z jej udziałem - w naszym domu było święto. Ogromne emocje wiązały się z każdym jej występem: Co zaśpiewa? Jak będzie wyglądała? To samo dotyczyło notatek i artykułów prasowych, których kiedyś nie było tak dużo jak w dzisiejszych czasach. Każdy wywiad i zdjęcie, było przez nas oglądane właściwie non stop, porównywane z innymi, nieustannie komentowane. To samo dotyczyło płyt i pocztówek dźwiękowych. Szczególnie zapamiętałam np. program "Z najlepszymi życzeniami" w którym Anna Jantar wykonała piosenkę "Tak wiele jest radości" oraz wraz z innymi piosenkarkami "Hulać z nim nie chciały". Anna Jantar była wtedy w ciąży i w naszych domach ciągle się o tym rozmawiało. W marcu 1976 moja siostra usłyszała w radiu piosenkę "Jak w taki dzień deszczowy", którą poprzedziła zapowiedź: Śpiewa Anna Jantar, która od kilku dni jest szczęśliwą mamą... Niestety nie widziałam jej występu na żywo. Miała być w naszym mieście, ale występy odwołano. Mam też trochę niecodzienne wspomnienie; W 1979 roku byłam na wycieczce w Warszawie i wydawało mi się, że na ulicy zobaczyłam Annę Jantar wraz z Jarosławem Kukulskim! Byłam jednak wtedy okropnie nieśmiała i w dodatku była to wycieczka klasowa. Nie odważyłam się podejść. Jak strasznie dziś tego żałuję, nie muszę dodawać. Osoba, którą uznałam za Annę Jantar była ubrana w kurtkę i czapkę z lisa. Była w spodniach (chyba khaki). Dziś wiem, że Anna Jantar się tak ubierała... Może więc szczęście minęło mnie o krok? Niestety, nigdy się tego nie dowiem. Wiadomość o śmierci Anny Jantar była dla nas wielkim szokiem. Pamiętam, że płakałyśmy czytając artykuł z magazynu "Non stop". Anna Jantar jest nierozerwalnie związana z moim dzieciństwem. Była dla mnie uosobieniem radości życia, pozytywnej energii i muzycznego talentu. Dziś doceniam to jeszcze bardziej, bo dotąd na naszej estradzie nie pojawiła się wokalistka o tak pięknym, mocnym glosie i takiej lekkości śpiewania. Można to odczuć dotkliwie słuchając piosenek Anny Jantar w innych wykonaniach. Była niepowtarzalna.
Aleksandra
Kiedy zaczęła się moja fascynacja osobą Anny Jantar? Gdy cofnę się pamięcią wstecz wydaje mi się, że był to rok 1974. Wtedy po raz pierwszy usłyszałam Annę Jantar na pocztówce dźwiękowej u mojego dziadka. Była to piosenka "Najtrudniejszy pierwszy krok" zaczynająca się od słów "Wiosny upojenie przeżył każdy z nas..." Nie kojarzyłam wtedy wykonawczyni z żadną osobą. Zauważyłam Ją na teledysku do piosenki "Tyle słońca w całym mieście" - piękną, uśmiechniętą kobietę z długimi, rozwianymi włosami... i dopiero wtedy moim dziecięcym rozumem skojarzyłam, że ta wokalista to ta sama, która śpiewa na pocztówce dźwiękowej. Od tego momentu to się zaczęło. Zaczęłam śledzić jej poczynania. Pierwszym występem festiwalowym, który pamiętam był występ w Sopocie'75. Miałam wtedy już moje pierwsze zdjęcie z "Dziennika Ludowego"
Doszło jeszcze zdjęcie z Sopotu'75 z "Gazety Pomorskiej", no i... mogłam już zakładać swój pierwszy zeszyt poświęcony mojej idolce. Dziś do ogólnego wglądu na you tube:
ANNA JANTAR - MÓJ ALBUM: http://www.youtube.com/watch?v=v18s9Jk5dGk
Miałam szczęście, bo Anna Jantar, podobnie jak grupa popularnych piosenkarek w tym okresie, występowała niemal bez przerwy w telewizji. Były to programy składankowe gdzie każdy wykonawca śpiewał po jednej piosence jak i recitale /w tym ten ze Studia 2/. Nigdy nie zapomnę tego napięcia jaki towarzyszył oczekiwaniu na pojawienie się mojej ulubienicy. Jak też nigdy nie zapomnę szczęścia jakie ogarnęło mnie po zakupie pierwszej długogrającej płyty Anny - "Tyle słońca w całym mieście" - wcześniej tak długo oglądanej na wystawie E-mpiku. 03.03.1976 urodziła się Natalia - bardzo ważne wydarzenie ogłoszone przez radio w kilka dni po tym fakcie. W roku 1976 Anna Jantar występowała na trzech festiwalach - w Opolu, Kołobrzegu i Sopocie... a po festiwalach nastąpiło oczekiwanie na zdjęcia w gazetach (do poszukiwań zobligowana była cała rodzina)... i ten zachwyt, kiedy coś pojawiło się w gazecie lub przyszło w grubej kopercie pocztą... Pamiętam piękny wywiad z Panoramy "W blasku złota" ze ślicznym zdjęciem z mała Natalią. Nie pisało się wtedy prawie wcale o prywatnym życiu artystów i gwiazdy nie fotografowały się z dziećmi, więc to prywatne zdjęcie było naprawdę wyjątkowe. W jednym z programów z cyklu "Z najlepszymi życzeniami" Anna podarowała osobie, która prosiła o Jej występ misia takiego samego jakiego miała mała Natalia - śpiewała wtedy "Biały wiersz od ciebie". Trudno wspominać tu wszystkie występy Anny, bo było ich dużo (dzisiaj wiele z nich można odnaleźć na stronach poświęconych jej osobie lub na you tube). Nie widziałam nigdy Anny na żywo, nie byłam nigdy na żadnym koncercie, gdyż te, które miały się odbyć w moim mieście nie doszły do skutku. Nie stałam się też posiadaczką autografu, chociaż oczywiście pisałam listy do mojej idolki, adresując je na adres Telewizji Polskiej. TV odsyłała je na adres Anny, skąd wracały do mnie z adnotacją poczty, że adresat się wyprowadził. Szkoda, że nie zostawiłam sobie takiego zwróconego listu na pamiątkę. Zabrakło mi zwyczajnie czasu na spotkanie z Anną, na przeżycie tych niezwykłych emocji towarzyszących oczekiwanemu koncertowi. Nie chcę pisać teraz jak dowiedziałam się o śmierci Anny w tej strasznej katastrofie / dowiedziałam się w szkole w sobotę nazajutrz po tragedii/, bo dziś chce wspominać Annę żywą i radosną, pełną werwy, nowych pomysłów i zapału do pracy. Chwilę wzruszenia przeżyłam, kiedy mogłam powiedzieć o moim zachwycie Anną Jantar Jej córce Natalii w rozmowie telefonicznej, chyba z okazji Jej pobytu w "Lecie z radiem" tuż po lub przed wydaniem jej trzeciej płyty długogrającej, na której znalazł się duet mamy i córki, czyli słynne "Tyle słońca w całym mieście". Podobne wzruszenie towarzyszyło mi na koncercie Natalii w moim mieście w 2005 roku. Zobaczyłam w Niej trochę (a nawet nie trochę, tylko dużo) mojej Ulubienicy, Jej ruchy, Jej głos, Jej miłe podejście do widowni... Zobaczyłam w Niej ujmujący cień Anny Jantar, osoby, która towarzyszy mojemu życiu od wczesnego dzieciństwa aż do chwili obecnej.
Hanna Koper
"Anna Jantar śpiewająca "Za każdy uśmiech twój" to jedno z moich nie tylko najpiękniejszych, ale i najtrwalszych wspomnień z dzieciństwa. Podobno od małego uwialbiałam oglądac wszelkie programy muzyczne. Tak się zdarzyło, że przez kilka lat nadawany był program, w którym przedstawiano "zamówione" utwory oraz życzenia, które widzowie dedykowali swoim bliskim. A tam często puszczano materiał filmowy statku, gdzie główną rolę "grała" pani, która ślicznie śpiewała. Pamiętam Jej cudowny uśmiech! Do tej pory owa piosenka oraz teledysk są dla mnie bardzo szczególne, takie pierwsze. Patrząc z pesperktywy czasu, liczba publikacji tego materiału znacząco wyrózniała się spośród innych utworów. Było to niemal 20 lat po katastrofie... Jakaż to musiała byc serdecznośc do Tej Piosenkarki, do melodii sprzed lat. Coś unikatowego".
Katarzyna415
Pierwszą piosenką Anny Jantar, jaką usłyszałem, była "Tyle słońca w całym mieście". Znalazła się ona na płycie, którą otrzymał pod choinkę mój brat. Zaczęliśmy jej słuchać. Spodobała nam się. "Tyle słońca..." usłyszałem w szkole podstawowej, w II lub III klasie podczas konkursu muzycznego. Moje koleżanki wybrały ten utwór do swojego występu i zajęły pierwsze miejsce. W V klasie, na lekcji informatyki, oglądałem na YouTube video z Anną Jantar. Spodobały się one pewnej osobie z mojej klasy. Pierwszy teledysk, jaki zobaczyłem w telewizji, był do przeboju "Tyle słońca w całym mieście". To znany, kolorowy wideoklip. W momencie, kiedy usłyszałem znajomą melodię zacząłem oglądać program. Niestety, szybko się skończył. Drugą płytę z piosenkami Anny Jantar zauważyłem w jednym ze sklepów. Podobnie jak pierwszą i tę kupiła moja mama. Był to prezent dla mojego brata. Moimi ulubionymi utworami Piosenkarki są: "Słoń to wielka frajda", "Jambalaya", "Tyle słońca w całym mieście", "Nic nie może wiecznie trwać", "Hasta manana", "Moje jedyne marzenie", "Kto wymyślił naszą miłość". Przeboje Anny Jantar słyszałem w reklamach. Były to: "Kto wymyślił naszą miłość" i "Żeby szczęśliwym być". Pamiętajmy Annę Jantar taką, jaka była. Daje nam tyle słońca swoimi piosenkami.
Jacek
Anną Jantar zainteresowałem się bardzo niedawno, gdyż "odkryłem" Ją dosłownie kilka miesięcy temu. Szybko jednak mogłem się zorientować, że dużo straciłem nie znając Jej wcześniej. Ilekroć słyszę ten głos lub po prostu kiedy ktoś Ją wspomina to jakoś tak od razu cieplej mi się robi na sercu i uspokajam się. Muzyką nigdy jakoś szczególnie się nie interesowałem. Raz na jakiś czas oczywiście mi się podobała ta czy inna piosenka jakiegoś wykonawcy, ale nigdy nie "złapałem" swojej ulubionej grupy czy artysty. Dopiero Ona to zmieniła, a usłyszałem Ją zupełnie przypadkiem w Internecie. Teraz kiedy jest mi źle, potrzebuję się odstresować lub chcę po prostu posiedzieć w spokoju, to głos Anny zawsze jest dla mnie najlepszym lekarstwem. Ci co mnie dobrze znali wcześniej wiedzieliby, że daleko mi do zafascynowania się piosenkarką z lat 70. Myślę, że sam w zasadzie nie przypuszczałbym, że to jest możliwe, ale to właśnie świadczy też o Jej wielkości, że nawet kogoś takiego jak ja potrafiła "porwać" i z pewnością jeszcze nie jednego/jedną piosenki Anny przekonają, bo nie ma wątpliwości, według mnie, że Anna Jantar jest ponadczasowa i zawsze się będzie podobać młodym, starym, po prostu wszystkim. Dzisiaj niestety już ze świecą szukać takich artystów, jeśli w ogóle jest to możliwe przy współczesnych realiach. Annie Jantar mogę być wdzięczny jeszcze za jedną rzecz. Otóż dzięki Niej mogłem poznać grupę wspaniałych ludzi, jej fanów, którzy mnie od razu zaskoczyli swoim ciepłym podejściem do życia, do innych ludzi, i w ogóle takim, mam nadzieję, że się nie obrażą , pozytywnym zakręceniem. Jestem przekonany, że gdyby Anna mogła to wyrazić to byłaby dumna i niezmiernie szczęśliwa, że może jednoczyć i być idolką tak wartościowych ludzi i że Jej dorobek artystyczny jest powszechnie szanowany, z nostalgią wspominany oraz, że Ona sama, jako zwykła osoba, często jest stawiana jako wzór kobiety z klasą z czym jak najbardziej się zgadzam.
Adam Jędruszczak
"To, że chcę iść przez życie z muzyką wiedziałem od dzieciństwa…Towarzyszyła mi muzyka wtedy współczesna, puszczana w radiach i telewizji, na taśmach magnetofonowych, później płytach CD... Lata 70 to była dla mnie zapomniana historia... odległa... powiedziałbym nawet, że obciachem byłoby słuchać tamtej muzyki… Jakże się wtedy myliłem. O Annie Jantar usłyszałem po raz pierwszy od mojej mamy, jednak nie od strony muzyki, ale od strony katastrofy. Kiedy byłem bardzo malutki, moi rodzice polecieli do Holandii. W drodze powrotnej na Okęciu samolot też nie mógł wylądować. Samolot krążył nad lotniskiem i ludzie wspominali to co stało się 14 marca 1980 r... Pamiętam występy małej Natalii Kukulskiej puszczane w telewizji, gdzie też wspominali, że jest córką Anny Jantar. Później w latach 90 - tych kiedy śpiewała piosenkę "Dłoń", w domu także skomentowano to, że "ma głos jak swoja mama". Annę Jantar znałem wówczas z dwóch, może trzech piosenek. "Tyle słońca w całym mieście", "Moje jedyne marzenie" i "Nic nie może wiecznie trwać". Wówczas słuchałem ich nie przywiązując większej wagi do Jej osoby i muzyki. Kojarzyła mi się wtedy z taką panią wiosną, w kapeluszu, sukience i z uśmiechem na twarzy.
Kiedy nastał czas większego dostępu do Internetu, słuchając wielu piosenek, czytając wiele recenzji innych osób trafiłem na Annę Jantar. Może był to czas kiedy wydoroślałem, przeżywałem swoje miłości, radości lub buntowałem się przeciw światu i zadawałem sobie pytanie jak chce żyć... A może wszystko naraz... Jak to mówią... "w prostocie siła"... Piosenki skoczne, łatwe, a jak mądre, życiowe... jakby o mnie... Każda piosenka dla mnie była cenna... głos Anny kojarzył mi się z czymś dobrym... był taki dziewczęcy i niewinny... Jej uśmiech widziany na fotografiach i teledyskach sprawił, że Anna stała się w pewnym sensie moją "platoniczną miłością"... Słuchałem pierwszych płyt, później wrzucałem piosenki na komórkę, towarzyszyły mi w drodze do szkoły, na grzybobraniu, przy domowych obowiązkach... Przychodzili znajomi... słuchali jej ze mną... Później sami mówili: "Puść Jantarkę". Dla mnie to radość, że zaszczepiłem w nich zainteresowanie Jej muzyką, że dzięki mnie poznali piosenki Ani, po które by po prostu sami nie sięgnęli...
Michał Matejczuk
"Wracam czasem do szczenięcych lat do tych paru zdartych płyt" Dawno, dawno temu za górami był sobie taki mały człowiek imieniem Artur... Było lato a jak lato to zawsze w radio "Lato z radiem", więc jak zwykle ten dzień cały siedziałem u babci... Babcia od zawsze słuchała codziennych audycji. Ja jako "Młody - wielki człowiek" również słucham i nagle śpiewa kobieta: mocno, ostro... Spodobał mi się ten rytm... te słowa "Nic nie może wiecznie trwać" tak mocno mi się spodobały że się zasłuchałem… Tytuł tej piosenki napisałem na pomarańczowej kartce, zapytałem babcię kto to śpiewa, opowiadała mi że to Anna Jantar, że zginęła w katastrofie, ma córkę Natalię... Od tego czasu zacząłem słuchać tej pani... Ta pani sporo dobrego mi namieszała. Wszyscy się śmieli że ja słucham takiej jak to mówili "AntarJantar" to dla nich zawsze było śmieszne, a ja się śmiałem z ich głupoty... Tak się zaczęły "czasy" zbierania materiałów o Annie Jantar, były pierwsze odkrycia "fanowskie", były pierwsze płyty, pierwsze odkrycia festiwalowe, były walki o gazety... I taka podróż muzyczna trwa i trwać będzie.
Artur Rybakowski
1993 była 13 rocznica śmierci Anny Jantar. Wtedy po raz pierwszy usłyszałam o jej tragicznej śmierci, oglądając program telewizyjnej "Tyle słońca w całym mieście – Niezapominanie przeboje Anny Jantar" w telewizji Polonia, która w tedy jako pierwsza nadawała na satelitą. Tu muszę powiedzieć urodziłam się i żyję w Niemczech. Program który w tedy oglądałam przedstawił wywiad z Jarosławem Kukulskim. Były też fragmenty piosenki Anny Jantar i jej krótka biografia. Miałam w tedy 3 lata. Nie mogę zapomnieć emocji moich rodziców, który mieli łzy w oczach. Byłam zafascynowana tą piękną panią i jej pięknym głosem. Ta fascynacja trwa do dzisiaj. Przypominam sobie jak moja Mama śpiewają bawiła się z mną. Była piosenka Anny Jantar "Słoń to wielka frajda" oczywiście ten tekst był zmieniony na moją potrzebę, a brzmiał tak "Taka Jana to naprawdę wielka frajda. Tupie nóżkami, macha rączkami tra la, la, la itd." Dzisiaj już wiem że od wczesnego dzieciństwa towarzyszyła mi muzyka Anny Jantar. Tu przyznaje że moje dzieciństwo różniło się od innych dzieci. Urodziłam się z bardzo ciężką wadą serca. Dużo mojego życia spędziłam w szpitalu. Słuchanie muzyki miało i ma na mnie pozytywne działanie. Czas szedł do przodu dorastałam, dużo się zmieniało. Możliwości komunikantami i kupowania przez Internet, Telewizja satelitarna w Polsce. To wszystko pomogło mi zgromadzić wiele CDs, Książek, zdjęć i różnych innych informacji o Annie Jantar. Dzisiaj przez Internet komunikuje z Przemkiem Sobolewskim i Piotrem Ujmą. Z Przemkiem komunikuje po polsku (przez to chcę się uczuć polskiej mowy) a z Piotrem po niemiecku. Naszym głównym tematem jest Anna Jantar. Często jestem pytana jak widzę Anna Jantar, jak ją przeżywam. Muzyka Anny Jantar pomaga mi w rożnych sytuacjach życiowych. Jej głos i charyzma dodaje mi siły w ciężkim boju o zdrowie. Kocham jej kobiecość i ciepło które od niej promieniuje. Zdarzają się dni gdy depresja mnie dogania i nie potrafię sobie dać rady, czuję że moja bateria jest pusta. W tedy pomaga tylko jedno. Sięgam do mojej szkatuły w której mieść się mój skarb. Powoli odzyskuje siły, mam znowu nadzieja, poprawia mi się humor. Są też momenty że czuję się jak w siódmym niebie. Kończąc dziękuję Anny Jantar za to że jest moim najważniejszym lekiem. Kocham i podziwiam ją. Może brzmi to trochę wariacko ale pociesza mnie że nie jestem sama w tym gronie.
Jana-Patrizia Kulawinski
Początek mojej przygody z muzyką Anny Jantar pamiętam doskonale...
Wakacje '02. Wracam do domu po wizycie u rodziny, wraz z otrzymanymi od wujka kilkoma CD, będącymi składankami największych przebojów wykonawców z lat 70. i 80., min. Krzysztofa Krawczyka, Ireny Jarockiej, Piotra Szczepanika, Maryli Rodowicz i Anny Jantar. Słucham kolejno tychże płyt; całkiem przyzwoite, ale, generalnie mówiąc, szału nie ma, kompletnie mnie to nie "rusza". "Ciekawe, jak będzie z tą Anną Jantar...", zastanawiam się, wkładając do odtwarzacza pierwszą część Antologii. Zaczyna się "Polubiłam pejzaż ten" i moje absolutnie pozytywne zaskoczenie - ten nastrój, ta melodia, TEN głos; jego piękna, ciepła barwa, siła, emocje za pomocą niego przekazywane! Genialne! Do dziś zresztą, słuchając tego utworu mam ciarki, a, przyznam szczerze, o wzbudzenie u mnie takowych ciężko. Zachwycony, słucham kolejnych piosenek... "Mój świat zawsze ten sam", "Chcę kochać", "Jak w taki dzień deszczowy", "Tyle słońca"; co piosenka nasuwa mi się określenie "świetne", podobnie w przypadku nagrań z drugiej części tego wydawnictwa.
W miarę zgłębiania się w piosenki Anny, zaczęła mnie fascynować sama Jej osoba; kim jest (poza byciem piosenkarką)? Jaka jest? Co obecnie robi? Doskonale pamiętam swój smutek, kiedy to zostałem "uświadomiony" przez dziadka, że zginęła wiele lat temu w katastrofie lotniczej... Moje zainteresowanie Nią jednakże w żadnym razie się nie zmieniło, nadal zastanawiałem się nad ww. pierwszymi dwoma pytaniami, tyle, że już w innej formie, tzn. kim była? jaka była? Myślę, że na te pytania najlepiej odpowiedziały mi jej utwory, bardzo szczegółowo zresztą i tak, na ich podstawie, stworzyłem własny obraz Anny; niezwykle sympatycznej, otwartej dla ludzi ("Żeby szczęśliwym być", "Tak wiele jest radości"), niebywale pogodnej ("Tyle słońca..."), cieszącej się życiem ("Radość najpiękniejszych lat"), ale też refleksyjnej ("Koncert na deszcz i wiatr"), posiadającej pewne troski, zmartwienia, rozterki ("Kto powie nam", "Tylko mnie poproś do tańca", "Nie wierz mi, nie ufaj mi"). Krótko mówiąc, był to bardzo ludzki obraz, który, w konfrontacji z relacjami bliskich i znajomych Anny, okazał się być prawdziwy... Dziś, co prawda, może to wydać się śmieszne, ale wtedy, w początkowym etapie fascynacji Anną Jantar i Jej piosenkami, oczami dość wybujałej wyobraźni pięciolatka, tworzyłem sobie obrazy do poszczególnych piosenek, przykładowo słuchając "Nie wierz mi, nie ufaj mi", wyobrażałem sobie Artystkę śpiewającą w jakimś musicalu, a przy "Staruszku świecie" w moich myślach ukazywała się Ania występująca na scenie umieszczonej nieopodal morza - w tym przypadku wytwór mojej wyobraźni niejako pokrywał się z rzeczywistością, wszak piosenka ta była wykonywana w 1975 i 1976r. na MFP w nadmorskim Sopocie ;).
W pewnym momencie mojego życia, bodajże w roku 2009 postanowiłem zrobić sobie "przerwę" i przestałem na jakiś czas słuchać piosenek Anny. W tej chwili nie umiem do końca wytłumaczyć, dlaczego tak się stało, z dzisiejszej perspektywy mogę jednak przyznać, że było to dobre posunięcie, wszak, kiedy to 3 lata później zobaczyłem występ z "Tyle słońca" na KFPP w Opolu '74, moja fascynacja wróciła ze zdwojoną siłą, znacznie mocniejsza, ale jednocześnie zdecydowanie bardziej świadoma; większą uwagę zacząłem zwracać na teksty, nie podchodziłem już też absolutnie bezkrytycznie do twórczości Anny, byłem w stanie dostrzec w niej też słabsze punkty (np. "Ja się w Tobie nie zakocham", "Kto umie tęsknić", "Twoje oczy obiecują siódme niebo")... Tak jest również dziś i, mimo wszystko, to moje uczucie nadal charakteryzuje coś, co charakteryzowało je te 13 lat temu, kiedy, jako pięcioletni chłopiec, słuchałem wspomnianej Antologii - otóż, nadal, słuchając wykonań Ani, uciekam od swoich zmartwień, od "szarej rzeczywistości" i przenoszę się zupełnie w inny świat, inny wymiar, tam gdzie "na co dzień jest wszystko naj, naj, naj", jak w utworze "Po tamtej stronie marzeń" i to jest, jak dla mnie, absolutny fenomen i dowód na Jej ponadprzeciętny talent. Jej wyjątkowość potwierdza również fakt ponadczasowości piosenek przez Nią wykonanych, w dalszym ciągu są one słuchane przez ludzi, z roku na rok powiększa się grono Jej wielbicieli, po Jej twórczość sięgają nowocześni artyści, a koncerty i albumy Jej poświęcone cieszą się wielkim powodzeniem. Anna jest także jedną z niewielu artystek, w przypadku których nie mogę wybrać jednego ulubionego utworu, jest ich bowiem całe mnóstwo, m.in. "Nic nie może wiecznie trwać", "Jak w taki dzień deszczowy", "Wielka dama", "Koncert na deszcz i wiatr", "Let Me Stay", "Kto wymyślił naszą miłość", "Dzień bez happy endu", "Tylko mnie poproś do tańca", "Płynęliśmy zachwytem", "Słońce za mną chodzi", "Odkąd się pamięta", "Dlaczego nikt nie kocha nas", "Spocząć", "Pozwolił nam los", "Tak wiele jest radości", "Tak blisko nas", "Radość najpiękniejszych lat" - to zaledwie ułamek uwielbianych przeze mnie nagrań "Bursztynowej dziewczyny", w dodatku tak bardzo różnorodnych; od jazzu, bossa novy, przez soul, rock, rhytm and blues aż po disco i "czysty" pop.
Często rozmyślam, jaka byłaby teraz, czy odnalazłaby się w dzisiejszej rzeczywistości, czy występowałaby nadal, a jeśli tak, to jaki repertuar wykonywałaby? Przyznam się też, że zastanawiałem się nawet, jakie byłoby nasze spotkanie. Poza tym, dwukrotnie pojawiła się w moim śnie. W jednym z nich spacerowałem z Nią jedną z ulic miasteczka w którym mieszkam i w pewnym momencie spytałem się Jej z pewnym wyrzutem, czemu zdecydowała się na lot tym samolotem, na co mi niestety nie odpowiedziała. Przez moment jedynie popatrzyła na mnie z wyraźnym smutkiem na twarzy, a następnie przeszła na drugą stronę ulicy i nagle znikła...
Trudno też nie wspomnieć o Annie Jantar w kontekście mojego gustu muzycznego, bo to tak naprawdę Ona go ukształtowała; to dzięki Niej sięgnąłem po Abbę, przez Nią też niejako natrafiłem na występ Zdzisławy Sośnickiej w Opolu '79, co dało początek mojej sympatii do twórczości tejże artystki, za Jej sprawą zacząłem słuchać Budki Suflera, a album "Ona przyszła prosto z chmur", tak bardzo naznaczony Jej osobą, stał się jedną z moich ulubionych płyt. Dzięki niej również w pewien sposób określiłem swoje wymagania muzyczne, nie zwracam uwagi tylko na to, co "wpada w ucho" - wręcz przeciwnie, bardziej skupiam teraz się na tekstach, interpretacji wokalnej.
Abba, Zdzisława Sośnicka, Krystyna Prońko, Barbra Streisand, Czesław Niemen, Queen, ... - lubianych przez siebie wykonawców mógłbym długo wymieniać, jednakże moja sympatia wobec nich nijak ma się do więzi, łączącej mnie z Anną Jantar... więzi, która, mam nadzieję, nigdy nie zaniknie...
Damian
10 czerwca mija 65. rocznica urodzin Anny Jantar – jednej z najpopularniejszych piosenkarek lat 60-tych (występy z Wagantami) i 70-tych (kariera solowa), niezapomnianej przez wiele pokoleń (również ludzi urodzonych po Jej tragicznej śmierci) Bursztynowej Dziewczyny.
Wiele ze stacji radiowych po dziś dzień przypomina wykonywane przez Nią piosenki – "Tyle słońca w całym mieście", "Moje jedyne marzenie", "Mój, tylko mój", "Za każdy uśmiech Twój", czy wiele, wiele innych. Twórczość Anny (ściśle powiązana z twórczością Męża Artystki – Jarosława Kukulskiego) zjednuje sobie coraz młodszych fanów.
Widać to po fanowskich spotkaniach, odbywających się przy każdej rocznicy związanej z "Jantarką", widać to również po powstających jak przysłowiowe "grzyby po deszczu"; blogach upamiętniających Jej osobę, wreszcie grupach fanów skupiających się na popularnych portalach społecznościowych. W tym sensie – Anna Jantar żyje, a Jej piosenki, stają się przebojami po raz kolejny (choćby na Liście Przebojów Przyjaciół Radiowej Jedynki), na której to liście w pewnym momencie były (co warto podkreślić) aż DWIE piosenki ("Mój, tylko mój" oraz duet ze Z. Hołdysem – "Ktoś między nami").
Mimo, że już od 35-ciu lat Anny Jantar nie ma z nami fizycznie, pamięć o Niej trwa. I trwać zapewne będzie jeszcze długo, coraz młodsi fani ją "odkrywają", inni przekazują miłość do Jej muzyki swoim dzieciom. Te wszystkie fakty świadczą o tym, jak bardzo kochana nadal JEST, nie tylko przez tych którzy Ją pamiętają, "Jantarka".
Krzysztof Kubik
Ania przyciągała do siebie swoim serdecznym uśmiechem. Jej otwarta i szczera radość była czymś unikatowym i wprost zaraźliwym. Nieprzypadkowo sztandarowym utworem Ani stała się piosenka "Tyle słońca w całym mieście". Ania całą sobą niosła aurę słońca. W mojej pamięci pozostanie na zawsze roześmianą, inteligentną Anią, z ogromnym poczuciem humoru... Była piękną, miłą i pełną radości dziewczyną. Uwielbiała się śmiać i kochała ludzi. Choć była wielką artystką, a jednocześnie skromnym i dobrym człowiekiem. Od wczesnego dzieciństwa jej największą pasją była muzyka, wśród której i z którą dorastała. Właściwie to ona sama była muzyką... Z perspektywy lat, wciąż wyraźnie widać, ile miała w sobie dobra, piękna, ciepła i jakiegoś metafizycznego smutku przemijania. Jej przedwczesne odejście paradoksalnie przyczyniło się do Jej unieśmiertelnienia, sprawiając, że pozostała z nami właśnie taka, jaka była, młoda i pełna uroku, serdeczna i przyjacielska.
Ania
Anna Jantar wkroczyła w moje życie stosunkowo dawno, bo około piątego roku mojego życia.
Zaczęło się dość niepozornie. W moim domu bardzo często rozbrzmiewała muzyka XX. wieku. Pośród całej rzeszy wykonawców do gustu szczególnie przypadła mi Anna Jantar. Z czasem coraz częściej zaczynałem nucić jej piosenki, ale prawdziwy przełom nastąpił w momencie, kiedy usłyszałem piosenkę "Wielka dama tańczy sama". Właśnie ten moment uważam za najważniejszy. Od tamtej pory gromadziłem wszelkie informacje związane z Anną, płyty, kasety, czułem przynależność do grupy fanów Ani.
Kolejnym krokiem milowym było otwarcie się na świat. W wieku 11 lat zacząłem szukać materiałów unikatowych związanych z Anną, kupowałem płyty gramofonowe, oraz podejmowałem próby komunikacji z innymi fanami, zacząłem interesować się nią jako człowiekiem, od strony prywatnej.
Anna Jantar odgrywa w moim życiu szczególną rolę. Jest kimś w rodzaju mentora, mojego ideału człowieka. Jest osobą, która jest na tyle głęboko w moim sercu, że za każdym razem, gdy w mediach pojawia się informacja o niej, to niejednokrotnie zalewam się łzami. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Jej blask, piękno, uśmiech i dobra energia, którą miała wypisaną na twarzy robią na mnie niesamowite wrażenie.
Olaf Kosowski
|