O nas się mówi, o nas się pisze. Na ogół mówi się o nas źle, że to, co robimy, to niby chała itd. Niestety, jest w tym bardzo dużo racji, ale dlaczego nikt nam nie pomoże, żeby było lepiej? Jedną z takich refleksji podzieliła się Anna podczas przeprowadzonego z Nią wywiadu. Pozostała ona bez odpowiedzi i trzeba szczerze przyznać, że i dzisiaj nie brakuje takich głosów, nie zrobiono nic, by ułatwić działalność estradową wykonawcom zaczynającym karierę, jak i tym będącym obecnym na muzycznym rynko od dłuższego czasu. Nie tylko to zwraca uwagę - w czasie prasowych rozmów wypowiadała się zawsze w sposób niezwykle przemyślany, zrównoważony - jak normalna osoba, a nie wielka gwiazda z wybujałym mniemaniem na swój temat. I za to ludzie Ją kochali. Po Jej śmierci powstał szereg artykułów wspominających Jej osobę - mniej lub bardziej fachowych, czasem stronniczych, ale ukazujący pewien obraz bliskiej osoby, która jak i pewna miniona epoka - nigdy już nie wróci.





"Bursztynowa Anna"


"Uwielbiam Annę Jantar, która tak tragicznie zginęła, i zawsze kiedy słyszę jej wspaniałe piosenki lub jej córki Natalii, łzy nabiegają mi do oczu..."

Wasza Czytelniczka

Jantar - to kaszubska nazwa bursztynu, miłośnikom piosenki słowo to kojarzy się z nazwiskiem jednej z najbardziej znanych i lubianych, tragiczniej zmarłej przed sześciu laty piosenkarki. Anna Jantar zginęła w katastrofie lotniczej 14 marca 1980 roku. Powoli zniknęły ze sklepów muzycznych jej płyty, przestano drukować jej plakaty, a piosenki, które śpiewała, coraz rzadziej nadaje się dzisiaj w radiu i w telewizji. A jednak nie wszyscy o niej zapomnieli: krakowski Fan Club Anny Jantar zrzesza prawie 2 tysiące członków, jej imieniem nazwano jedną z nagród opolskiego festiwalu, śpiewa się o niej piosenki (na przykład wykonywany przez Halinę Frąckowiak utwór "Anna już nie mieszka tu"), a do naszej redakcji wciąż przychodzą listy od młodziutkich wielbicielek nieżyjącej już od sześciu lat piosenkarki. O Ani trudno jest zapomnieć - mówią ci, którzy ją znali. Była kimś niezwykłym w polskiej piosence, zawsze uśmiechnięta, naturalna, miła i ujmująca. Była każdemu bliska. Urodziła się 10 czerwca 1950 roku w Poznaniu. Już jako małe dziecko świetnie grała na fortepianie. Skończyła podstawową i średnią szkołę muzyczną i zaczęła pracować w poznańskim teatrze studenckim "Nurt". Akompaniowała młodym piosenkarzom, przygotowywała oprawę muzyczną do wierszy debiutujących poetów, aż w końcu sama zaczęła śpiewać... Jako nieznana nikomu wokalistka zgłosiła się na Ogólnopolski Festiwal Piosenki Studenckiej w Krakowie. Otrzymała wówczas wyróżnienie i zaczęła poważnie myśleć o piosenkarstwie. Została solistką wokalno - instrumentalnego zespołu "Waganci", coraz częściej pojawiała się w radiu i telewizji, zaczęła wyjeżdżać na polskie, a potem zagraniczne festiwale, wzięła udział w kilku filmowych komediach muzycznych ("Milion za Laurę", "Brunet wieczorową porą"). Jej pierwsze przeboje: "Co ja w Tobie widziałam", "Najtrudniejszy pierwszy krok" czy "Tyle słońca w całym mieście" od razu zdobyły wielką popularność i zostały nagrodzone na kilku konkursach. Trudno byłoby wymienić wszystkie nagrody, które Anna Jantar zdobyła w naszym kraju, na festiwalach piosenki w Opolu, Sopocie, Kołobrzegu. Była też znana za granicą: w NRD, na Węgrzech, w Jugosławii, Kanadzie, Irlandii, Austrii, Stanach Zjednoczonych. Śpiewała zawsze piosenki bardzo pogodne, pełne uśmiechu i słońca. "Za każdy uśmiech twój", "Zawsze gdzieś czeka ktoś", "Żeby szczęśliwym być" - już w samych ich tytułach ileż było ciepła. W 1979 roku Anna Jantar wyjechała do Stanów Zjednoczonych, by wspólnie ze Zbyszkiem Hołdysem i zespołem Perfect występować w tamtejszych klubach muzycznych. Po rocznym tournee, wracając do kraju ze Stanów, zginęła w katastrofie lotniczej. Zostawiła nam swoją ostatnią piosenkę: "Nic nie może wiecznie trwać" - jakby śpiewała o sobie... Jej córka, Natalka Kukulska, ma teraz 10 lat, ale już znana jest jako utalentowana piosenkarka. Może dorówna kiedyś swojej mamie?

Violetta Lewandowska





"Słońca jakby mniej"


Jej panieńskie nazwisko - Szmeterling znaczy motyl. I jak motyl, żyła krótko, budząc powszechny zachwyt. Późny ranek, 14 marca 1980 r. Ił-62 Mikołaj Kopernik kończył lot z Nowego Jorku do Warszawy. Maszyna nie dotarła na Okęcie. Rozbiła się kilometr od lotniska. Na pokładzie, wśród 77 pasażerów, znajdowała się ekipa amerykańskich bokserów i Anna Jantar. W wieku niespełna 30 lat zginęła jedna z najbardziej charyzmatycznych piosenkarek, obdarzona ogromnym urokiem i niepowtarzalnym głosem.
- Ania była... była... Boże, jak strasznie brzmią te słowa! Niezgoda na tę śmierć tkwi we mnie od tylu lat - to słowa jej przyjaciółki Alicji Woy-Wojciechowskiej, zamieszczone w książkę Marioli Pryzwan "Słońca jakby mniej. Anna Jantar we wspomnieniach".
Naprawdę nazywała się Anna Szmeterling. W 1969 r. zaczęła współpracę z zespołem Waganci, gdzie poznała swego męża, kompozytora wielu jej piosenek Jarosława Kukulskiego. Potem były nagrody, m.in. na festiwalu w Sopocie w 1975 r., podczas którego czuła się fatalnie, będąc w trzecim miesiącu ciąży. W marcu następnego roku na świat przyszła córka Natalia Kukulska. "Tyle słońca w całym mieście", "Staruszek świat", "Nie wierz mi, nie ufaj mi", "Tylko mnie poproś do tańca", "Za każdy uśmiech". Przebój za przebojem. I ten ostatni, jak pożegnanie - "Nic nie może wiecznie trwać".
Nie wszyscy doceniali Jej twórczość. Radiowa Trójka nie puszczała utworów Anny Jantar, uważając Jej piosenki za mało ambitne. Część krytyków zarzucała wokalistce, kojarzonej z dekadą sukcesu PRL, twórczą banalność. Słuchacze byli jednak innego zdania, o czym świadczy m.in. nagroda publiczności na festiwalu w Opolu w 1974 r.
Pod koniec lat 70. Jantar zaczęła odchodzić od wizerunku piosenkarki pop. Związała się z Budką Suflera i Perfectem, nagrywała w duetach m.in. ze Zbigniewem Hołdysem. Następne lata miały pokazać pełnię Jej talentu.
znajomi i przyjaciele wspominali, że nie miała w sobie nic z gwiazdy. Była idolem, ale sama też miała idoli. Choćby Daniela Olbrychskiego. Jednym z ostatnich filmów, jakie obejrzała w Polsce tuż przed wylotem do USA, był "Potop". Autorzy tekstów wiedzieli o tej drobnej słabości do słynnego aktora. W piosence "Gdzie są dzisiaj tamci ludzie" śpiewała: "Zgrabny był tak prawie jak Olbrychski"...
Dzień po tragedii na Okęciu, oprócz zdjęcia z miejsca wypadku i krótkiej informacji, w warszawskiej prasie ukazała się tylko lista ofiar katastrofy. Żadnej osobnej notki. Nie wypadało pisać, że w radzieckim bublu zginęła znana piosenkarka. O śmierci kogoś wyjątkowego świadczyły jedynie liczne nekrologi.
Została pochowana jedenaście dni później, na warszawskim cmentarzu Wawrzyszewskim. Żegnały Ją tłumy. Wkrótce potem Budka Suflera, nawiązując do tytułu największego przeboju Jantar, nagrała piosenkę "Słońca jakby mniej", a Halina Frąckowiak przejmujący utwór "Anna już nie mieszka tu".
Uznania doczekała się po śmierci. Podczas festiwalu w Opolu debiutanci walczą o nagrodę Jej imienia, a we Wrześni organizowany jest Ogólnopolski Festiwal Piosenki im. Anny Jantar.
Gdy w pierwszą rocznicę śmierci wydano kasetę z Jej przebojami, pod Domami Centrum w Warszawie ustawiły się gigantyczne kolejki.

Maciej Białek





"Krok pierwszy - krok ostatni. Wspomnienie o Annie Jantar"


Któż nie pamięta jej głosu, kiedy to śpiewała jakże mądre i pełne treści słowa: "Najtrudniejszy pierwszy krok", "Nic nie może wiecznie trwać". Pomiędzy tymi zwrotami mieści się historia jej kariery. Historia ta jest jednocześnie długa i krótka. Długa jak pasmo sukcesów, które towarzyszyły Annie od początku debiutu piosenkarskiego. Krótka - jak życie, które trwało zaledwie 29 lat. Anna Szmeterling Jantar była piosenkarką o szerokich zainteresowaniach, znakomicie sprawdzała się w utworach pop, piosenkach sentymentalnych, wszystko to mogła zawdzięczać sumiennej i wytrwałej pracy nad sobą.
Z muzyką związała się bardzo wcześnie. Mając 4 lata rozpoczęła naukę gry na fortepianie. W wieku 13 lat już występowała z Filharmonią Poznańską. Następnie zaczęła śpiewać. "Przypominam sobie fakt jak to w 1969 roku wyjeżdżałam na pierwszą trasę koncertową. Miałam lat 19, a do autobusu odprowadziła mnie babcia. Zatroskana zwróciła się do budzącego w niej największą sympatię chłopaka o opiekę nade mną. Był nim Jarek. Jak się później okazało, prośbę babci Jarek wziął na serio i dosłownie, bo w 1971 roku zawarłam ślub z Jarkiem".
Od 1972 roku Anna Jantar rozpoczyna karierę solistki, w której pomaga jej mąż i inni twórcy. Z tego okresu żadna z jej piosenek nie zdobyła większej popularności choć były to piosenki mające cechy przeboju, jak np. "Na skrzydłach dni", "Ileś wart, ja nie wiem", "Kiedy dziś patrzę na topole" (...) Anna Jantar tym samym pod opolską basztą zrobiła swój "Najtrudniejszy pierwszy krok". Szlagwort ten stał się początkiem narodzin gwiazdy i sam się ogłosił przebojem. Rok 1974 i kolejne emocje festiwalowe, kiedy to w Dniu Premier na estradę wbiega szczupła, zgrabna, czarnowłosa dziewczyna, w białym kapeluszu, proponując nową piosenkę "Tyle słońca w całym mieście". Utwór ten uderzył w amfiteatr jak grom z jasnego nieba, zderzenie słów i dźwięku było tak trafne, iż powiało przebojem. Międzynarodowy Festiwal Piosenki w Sopocie, rok 1975 - barwy Polski reprezentuje Anna Jantar. Nie zawiodła swej publiczności. Wyjeżdża z Sopot uszczęśliwiona, zdobywając aż trzy nagrody: "Głosu Wybrzeża", za interpretację oraz Nagrodę Publiczności. Wykonana przez nią piosenka zostaje przeboje festiwalu, a potem roku. Jednakże najwięcej satysfakcji przyniósł zaszczytny tytuł najpopularniejszej piosenkarki 1975 roku. Odniesiony sukces w Sopocie otworzył przed Anną Jantar wszystkie sale koncertowe w kraju. Zaczęło się, wydawać by się mogło, nieprzerwane pasmo sukcesów.
Kolejny, a zarazem... ostatni rozdział w karierze Anny Jantar przypada na rok 1979, który to był bogaty w wyjazdy i koncerty. Oklaskuje ją publiczność NRD, ZSRR, USA, Szwecji. Jednakże po każdym powrocie przypomina się krajowej publiczności nowymi przebojami: "Tak dobrze mi w białym", "Dyskotekowy bal", "Moje jedyne marzenie". Coraz więcej przebojów, bardziej wartościowych, ciekawszych. Dyskografia pęcznieje od bestsellerowych singli, złotych płyt. Zafascynowana i szczęśliwa z tego, co już osiągnęła, dzięki talentowi i ciężkiej pracy, Anna Jantar nieustannie próbuje inaczej, lepiej, dalej. Plany ma bardzo ambitne i bogate.
"Nic nie może wiecznie trwać" - refren ten pochwyciła cała Polska publiczność w 1979 roku. Kompozycja bardzo ambitna, zaśpiewana bardzo ostro, z dużą dozą dramatyzmu, a słowa piosenki miały być później zrozumiane dosłownie. W ostatnich dniach grudnia Anna Jantar decyduje się na kolejne, nie wiedząc, że ostatnie w swej karierze, tournee za Atlantyk. Przed wyjazdem zwierza się z odczuwanego zmęczenia ciągłymi podróżami, marzy o ustabilizowaniu życia rodzinnego. W swych zwierzeniach podsumowała dotychczasowy dorobek artystyczny, a zapytana o największy sukces odpowiedziała:
"Cieszę się najbardziej z tego sukcesu, gdyż w ciągu tych kilku lat moje piosenki były przebojami, plasując się na drugich i trzecich miejscach, a piosenka "Nic nie może wiecznie trwać" wygrała bezapelacyjnie. Była ona przykładem tego, czego ode mnie oczekuję słuchacze..."
30 grudnia 1979 roku głos Anny Jantar usłyszeliśmy po raz ostatni. Los okazał się bardzo okrutny, nie pozwolił jej odebrać nagrody za przebój 1979 roku. Anna nie dowie się nigdy, że kilka utworów z jej repertuaru zakupiono na targach Midem w Cannes. Zginęła tragicznie, będąc "u progu domu", w słoneczne przedpołudnie marca 1980 roku. Tylko nieliczni piosenkarze mogą się wylegitymować tak błyskotliwą karierą, głosem, sposobem interpretacji, oryginalnością.

Barbara Kamińska


Free Web Proxy


"Bursztynowa dziewczyna"


Anna Jantar jest legendą polskiej piosenki. Nie ikoną, bo ikony są drewniane. A ona oprócz tego, że była wielką gwiazdą, była też po prostu dziewczyną z krwi i kości. Kobietą nie tylko piękną, ale też subtelną, pełną pogody, energii i wewnętrznego ciepła.

Była wyrocznią nie tylko w kwestii przebojów, ale też w sprawach mody. Kiedy występowała w kapeluszu, na polskiej ulicy nie uświadczyło się kobiet z gołą głową. Była gwiazdą, ale i damą. Nie potrzebowała hołdów. Nie urządzała awantur z powodu zimnej garderoby, nie musiała jadać w drogich restauracjach. Jak w jej hicie, najtrudniejszy dla Anny Jantar był jej pierwszy krok. Przez lata, z trudem pokonując wstyd, akompaniowała młodym talentom, z których żaden nie dorastał jej do pięt.
Praktycznie od wokalnego debiutu na Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie w 1968 r., przez lata w składzie Wagantów, aż do katastrofy lotniczej na Okęciu 14 marca 1980 r. każdy jej występ w konkursie czy na festiwalu piosenki kończył się nagrodą. "Najtrudniejszy pierwszy krok", "Tyle słońca w całym mieście" śpiewała cała Polska. Miało być jeszcze lepiej, jednak jej planowaną współpracę z Perfectem i Budką Suflera przerwała tragedia. Na wawrzyszewskim cmentarzu żegnało ją 40 tys. fanów. Mówili, że wyśpiewała własną śmierć. Jej ostatni album zatytułowany po prostu "Anna Jantar", kończył wielki przebój 1979 r., "Nic nie może wiecznie trwać". Ostatni teledysk "Za wszystkie noce" nakręciła na pokładzie samolotu. Niewykluczone, że był to ten sam "Kopernik", którym w marcu 1980 r. wracała do Polski.


Free Web Proxy


ANNA JANTAR – Myślę, że wkrótce się zobaczymy…


Drodzy państwo, już na moje niestety pożegnanie z państwem, ostatnia piosenka, nosząca tytuł "This Will Be Our Last Song Together", to znaczy - "To będzie już nasza ostatnia wspólna piosenka". Proszę jednak nie brać tego tak bardzo dosłownie...
Słowa, którymi Anna Jantar zakończyła jeden ze swoich koncertów, w obliczu jej nagłej śmierci, nabrały zupełnie nowego wymiaru. I choć od tragicznego dnia 14.03.1980 r. minęło już ponad 30 lat, to pamięć o piosenkarce wciąż żyje w sercach wielu ludzi. Zarówno tych, którzy pamiętają ją z radia, telewizji czy estrady, jak też i osób, które poznały jej postać z opowiadań bądź źródeł internetowych. Potwierdzeniem tej nieustającej sympatii zdaje się być ilość kwiatów na jej grobie składanych przez wiernych sympatyków z całej Polski. Świadczy o tym też powodzenie wyjątkowego wydawnictwa 4 – płytowego boxu "Wielka Dama", które ukazało się w ubiegłym roku nakładem wytwórni fonograficznej EMI Music Polska. Album, stanowiący kompilację tych najbardziej znanych przebojów artystki, połączonych z piosenkami mniej ogranymi, aż po utwory zupełnie unikatowe, uzyskał status Złotej Płyty. Jest to tym samym czwarty „ozłocony” krążek przyznany jej pośmiertnie, a szósty w ogóle. Ten sukces, jak i kolejna, już 31. rocznica śmierci piosenkarki, skłaniają do wspomnień i przywodzą na myśl ostatni, najbardziej niezwykły rozdział w jej karierze.
Zdaję sobie sprawę, że zaklasyfikowano mnie jak wykonawczynię rytmicznych, chwytliwych melodii. Bronię się jak mogę, próbuję równie często piosenek nastrojowych, lirycznych, refleksyjnych. Jednak ten prawdziwy przełom w twórczości piosenkarki dokonał się w roku 1978. Był to w karierze Anny Jantar okres szczególny, okres artystycznych poszukiwań i prób zmiany dotychczasowego emploi, które zapoczątkował utwór Wandy Żukowskiej opatrzony tekstem Bogdana Olewicza – "Tylko mnie poproś do tańca". W zamyśle autorskim napisany jako dialog z Bogiem, będący dramatyczną prośbą o nadanie sensu istnienia w ostatnich jego chwilach. Piosenka fascynująca i dalece odbiegająca od dotychczasowego, bezpretensjonalnego repertuaru wokalistki. Mimo odmienności materiału, spotkała się ona z aprobatą słuchaczy (...) Część fachowców wykazywała jednak nieco mniej entuzjazmu w swoich ocenach. (…) ostatnia piosenka – "Tylko mnie poproś do tańca" została zaakceptowana przez krytyków i słuchaczy jako piosenka, mnie – wykonawczyni zarzucano, że w interpretacji opieram się na stylu śpiewania Ewy Demarczyk. A ja zaśpiewałam po prostu jak czułam.
Z tą właśnie kompozycją artystka bierze udział w styczniu 1979 r. w festiwalu "Interstudio’78" w finlandzkim Tampere. Niestety, inauguruje część konkursową, a jest to przecież moment trudny, kiedy to jury nie ma punktu odniesienia wobec innych wykonawców. I choć w kategoriach artystycznych występ ten okazuje się być najlepszym, ostatecznie zajmuje drugą lokatę.
Wydarzeniem wówczas niecodziennym, łamiącym pewne niepisane kanony, była współpraca popowej gwiazdy z rockowym zespołem – Budką Suflera.
Sfinalizowanie planów sięgających sierpnia 1978 r. nastąpiło w ostatnich dniach stycznia 1979 r. W lubelskim studio nagraniowym dochodzi do zarejestrowania kompozycji lidera grupy, Romualda Lipko – "Nic nie może wiecznie trwać". Znakomity utwór nie miał łatwej drogi na "szczyt". Jego premierę na radiowej antenie opóźniono, zasłaniając się nie najlepszą realizacją techniczną materiału i zarzucając twórcom popełnienie plagiatu na przeboju Donny Summer. Oczywiście zarzuty te rozmijały się z prawdą. Piosenka, zaprezentowana z "poślizgiem" w eterze, z miejsca staje się przebojem, który zapewnia artystce zwycięstwo w marcowym i kwietniowym plebiscycie popularności Studia Gama. Zafascynowana musicalem "Grease", Anna Jantar rejestruje w katowickim studio dwa utwory z niego pochodzące – "Hopelessly Devoted To You" oraz "You’re The One That I Want" (w duecie ze Stanisławem Sojką). Nowe wersje światowych przebojów zostały uznane przez krytyków za ciekawsze od pierwowzorów. Te dwie piosenki, które śpiewam właśnie w duecie ze Stanisławem Sojką, mają dosyć trudne linie melodyczną, takich właśnie piosenek brakowało mi w repertuarze. Pracowaliśmy nad nimi dosyć długo. Jak jestem w tej chwili poinformowana, no i oczywiście bardzo mnie to cieszy, piosenki te przyniosły mnie i Staszkowi ogromne pochwały ze strony krytyków i publiczności. Pracowaliśmy nad tymi piosenkami i jest to tylko zadowalający wynik naszej pracy. W październiku wytwórnia fonograficzna "Tonpress" wydaje te piosenki na singlu. Płyta cieszy się dużym zainteresowaniem, dzięki czemu plasuje się na 10. miejscu bestsellerów tej firmy za rok 1979.
W czerwcu artystka bierze udział w KFPP w Opolu w koncercie "Plebiscyt Studia Gama", podczas którego wykonuje słynne "Nic nie może wiecznie trwać". Jury pomija piosenkę w swoim werdykcie, a sam występ zostaje wycięty z transmisji telewizyjnej. O ile wówczas wyboru dokonywali "fachowcy", o tyle sprawiedliwości stało się za dość w grudniu, kiedy to słuchacze Studia Gama wybierają ten utwór na przebój roku 1979. W zasadzie od czasu piosenki "Tyle słońca w całym mieście", a był to rok, niestety już siedemdziesiąty... aż siedemdziesiąty piąty wstecz, jest to właściwie mój pierwszy taki duży sukces, bo gdzieś tam zawsze się ocierałam o te czołowe pozycje, ale tej pierwszej jakoś od tamtej pory nie udało mi się zdobyć. Tym właśnie bardziej się cieszę.
Utwory proponowane przez Annę Jantar zdradzają jej muzyczne poszukiwania i zjednują sobie w krótkim czasie sympatię słuchaczy. Na listy przebojów trafiają wówczas: rock and roll’owe "Tak dobrze mi w białym", nostalgiczne "Ktoś między nami" (duet ze Zbigniewem Hołdysem), dyskotekowe "Gdzie są dzisiaj tamci ludzie" i "Moje jedyne marzenie" (znane jako "Przetańczyć z tobą chcę całą noc"). W Telewizyjnym Koncercie Życzeń króluje utwór "Za wszystkie noce", będący polską wersją piosenki "Fitepsa Elia" zespołu Prometheus, w którym pierwsze kroki estradowe stawiała Eleni.
Piosenkarka intensywnie koncertuje z zespołem Perfect i czeską grupą Bacily Vaclava Neckarza. Trudy kariery, wymagającej wielu wyrzeczeń, powodują coraz to większą tęsknotę za 3 – letnią córką – Natalią, pozostającą pod opieką babci. (…) to jest to, co mnie najbardziej boli, nad czym najbardziej ubolewam, ponieważ ona jest akurat w takim bardzo słodkim, że tak powiem okresie i chciałabym z nią być częściej. Ona również ze mną, bardzo za mną tęskni i niestety no – mam taką pracę, a nie inną i cierpię równie na tym.
3 – miesięczny wyjazd do Stanów Zjednoczonych pod koniec grudnia 1979 r. miał być ostatnią tak długą podróżą. Występy w polonijnych klubach w Chicago i New Jersey okazały się być sukcesem. Ten sukces miał pozwolić na zakup działki pod budowę domu w Starej Miłośnie i lepszych instrumentów dla akompaniującego jej wówczas Perfectu. Stało się jednak inaczej.
W czwartek, późnym wieczorem 13 marca 1980 r., pasażerowie lotu do Warszawy z Nowego Jorku, oczekują w porcie lotniczym im. Johna F. Kennedy’ego na start samolotu. Trudne warunki atmosferyczne spowodowały zamarznięcie maszyny i przedłużały moment wejścia na pokład. Po ponad dwóch godzinach opóźnienia, IŁ-62 "Mikołaj Kopernik" wzbija się w swój ostatni rejs. Wszystko przebiega bezproblemowo do momentu przygotowania samolotu do lądowania na lotnisku Okęcie. Lampka, sygnalizująca wysunięcie podwozia, nie zapala się. Nie był to jednak powód do niepokoju, gdyż podobne awarie zdarzały się wówczas dosyć często. Kapitan zwiększa moc silników, by wykonać dodatkowe okrążenie nad lotniskiem, dzięki czemu obsługa naziemna może sprawdzić faktyczny stan rzeczy. Po 26. sekundach samolot spada z prędkością ponad 300 km/h do zamarzniętej fosy przy Alei Krakowskiej. Zginęli wszyscy pasażerowie i członkowie załogi – łącznie 87 osób.
Jeden z dziennikarzy radiowych otrzymał po katastrofie pocztówkę o następującej treści: Gorące pozdrowienia przesyła Anna Jantar. Wracam w końcu marca – myślę, że wkrótce się zobaczymy.

Przemysław Sobolewski


darmowy hosting obrazków


"Festiwalowy triumf Anny Jantar"


Sezon festiwali piosenkarskich za nami. Ostatnim z liczących się na forum międzynarodowym konkursów był IX Międzynarodowy Festiwal Piosenki CISCO'74 jaki niedawno zakończył się w irlandzkiej miejscowości Castelbar. Polską sztukę estradową i piosenkę reprezentowała ekipa w składzie: Anna Jantar - piosenkarka, Henryk Debich - dyrygent orkiestry PRiTV w Łodzi, Adam Skorupka - kompozytor i Jerzy Romański - przedstawiciel Pagartu.
- Dowiedzieliśmy się już z krótkiej notatki prasowej podanej przez PAP o sukcesie w Castlebar. Może nieco więcej o tym konkursie powie Pani Czytelnikom "Gazety". Jako naocznej, sądzę i bacznej, obserwatorce CISCO'74, zapewne utkwiło coś szczególnego w pamięci.
- Festiwal ten różni się od podobnych imprez tego typu, gdyż rozgrywany jest w trzech kategoriach piosenek: pop, folk song i country and western. Największym zainteresowaniem cieszyła się kategoria pop, która zdecydowanie dominowała w Castelbar. Zaprezentowano przeszło 30 piosenek w tej konwencji stylistycznej.
- A jak to się stało, że właśnie na Panią padł tym reprezentowania nas na CISCO'74?
- Na ten festiwal przesyłają swe kandydatury kompozytorzy i autorzy tekstów niemal z całej kuli ziemskiej. Wielu naszych kompozytorów przesłała pod adresem organizatorów swe muzyczne propozycje. Spośród kilkudziesięciu tamtejsza komisja zakwalifikowała jedną: piosenkę Adama Skorupki z tekstem Jacka Korczakowskiego "Tak wiele jest radości". Twórcy tej piosenki zwrócili się do mnie, abym ją wykonała w Castelbar.
- Optymizm Pani nie opuszcza?
- Bywały momenty, szczególnie we wstępnym okresie mej działalności estradowej, że załamywałam się różnego rodzaju niepowodzeniami. A ostatnio jakoś mi się szczęści, a ukoronowaniem tego roku jest właśnie trzecia nagroda, jaką zdobyłam w Irlandii.

Rozmawiał:
Krzysztof Wodniczak


darmowy hosting obrazków


"Jantar na singlach"


Kunsztu wokalnego uczyła się uczęszczając do szkoły muzycznej w Poznaniu i próbując swych sił jako piosenkarka Studia Piosenki w klubie "Nurt".
Od pięciu lat ANNA JANTAR idzie drogą, którą wyznacza jej najczęściej Jarosław Kukulski, pisząc dla niej piosenki. Któż z nas nie zna, nie intonował przy każdej nadarzającej się okazji takich piosenek, jak: "Najtrudniejszy pierwszy krok", "Żeby szczęśliwym być", "Tyle słońca w całym mieście", "Witaj mi", "Po tamtej stronie marzeń", "Dzień nadziei", "Staruszek świat", "Mój, tylko mój".
Anna Jantar śpiewa zwyczajnie i naturalnie. Nie stosuje obecnie modnych efektów i przesadnej interpretacji. Piosenki przekazuje bez jakiejkolwiek kokieterii i sztuczności. Ma własną osobowość i styl. Śmiało można powiedzieć, że jej interpretację można poznać w każdej nowej piosence. A takie właśnie ukazały się, z racji karnawału, na małych płytkach - singlach (S-578, S-579), gdzie znajdą się takie piosenki: "Po tamtej stronie marzeń", "Mój świat zawsze ten sam" oraz "Mój, tylko mój" i "Dzień nadziei".
Koncepcja wykonawcza Anny Jantar zadziwia, urzeka konsekwencją i prostotą. Piosenkarka, o której można powiedzieć, nie obawiając się popełnienia błędu, że jest przeniknięta muzykalnością, nie naśladuje bezmyślnie żadnych ze znanych nam piosenkarek. Nie naśladuje zresztą nikogo, posiada swój własny styl, dzięki któremu cieszy się popularnością u najszerszej publiczności oraz u publicystów estradowych i krytyków muzycznych. Ci ostatni uznali ją najlepszą piosenkarką 1975 roku.

K.W.





***

Tę świadomość miała np. Anna Jantar. Wielokrotnie zarzucano piosenkarce, że jej piosenki często są szmirowate. Tymczasem wystarczyło pójść na koncert, aby przekonać się, jak różna jest ta wykonawczyni na estradzie i w programach radiowych. Powtarzany do znudzenia Najtrudniejszy pierwszy krok, powtarzany dzięki niezrozumiałemu uporowi radiowych prezenterów, nie daje się nawet porównać z Witaj mi, utworem, który na antenie gościł może dwa lub trzy razy.
- Ta piosenka jest bardziej wyrafinowana, wymaga większej inwencji interpretacyjnej. Przy ocenie mojego repertuaru trzeba brać to pod uwagę. Nie chciałabym, aby utożsamiano mnie tylko z piosenką łatwą, chociaż i takie utwory lubię i uważam, że i dla nich powinno być miejsce w naszej muzyce rozrywkowej. Powinno, ale nie do przesady, była przecież i inna muzyka, dla której należało znaleźć miejsce.


634865876102126548


"Jak powstają przeboje?" - "Tylko mnie poproś do tańca"


Anna Jantar została przez Polskie Radio i prasę zaszufladkowana jako piosenkarka popowa. Takich przebojów oczekiwali od niej redaktorzy i słuchacze. Andrzej Mogielnicki, poeta i autor tekstów, określił je tak (w rozmowie z Mariolą Pryzwan): - Śpiewała piosenki, które mój znajomy określał jako "muzykę salonu fryzjerskiego w Ciechanowcu". Dlaczego akurat w Ciechanowcu? Ano, tłumaczył, już Ciechanów to miasteczko, w którym mało elegancko mieszkać, a co dopiero Ciechanowiec! Miało być obowiązkowo skocznie, wesoło, tekst nie odbiegał na ogół poza konstatację, że "Tyle słońca w całym mieście", a jak sentymentalnie, to tak, że łzy tryskały niczym Niagara. W piosence popularnej tylko takie rzeczy były lansowane przez wszechwładne Polskie Radio na długich falach.
Gdzieś tak w 1978 roku piosenkarka postanowiła wyjść z "szufladki" i włączyć do repertuaru trudniejsze w odbiorze piosenki. Toteż z radością przyjęła propozycję kompozytorki Wandy Żukowskiej. Opowiadała o nowym utworze tak: - Jest to kompozycja Wandy Żukowskiej do tekstu Bogdana Olewicza w klimacie przypominającym piękny "Grande Valse Brillante" Ewy Demarczyk. Kiedy usłyszałam melodię tego utworu, dosłownie zafascynowała mnie ona. Poprosiłam wówczas Bogdana Olewicza o tekst, a on znakomicie utrafił w jej klimat. Powstała w rezultacie piosenka dramatyczna, zupełnie inna od tych, które śpiewałam dotychczas, wymagająca też innej interpretacji.
Wanda Żukowska wielkimi przebojami do historii nie przeszła. Mimo że pisała sporo dla samej Ireny Santor, a także dla Lidii Stanisławskiej i Teresy Tutinas. Aż do momentu, w którym Anna Jantar przyjęła złożoną jej propozycję. Tak naprawdę to panie znały się od lat. - Głos Ani miał być motywem wielu moich piosenek - wspomina. Przyjaźniłyśmy się, odkąd "uchem" sięgnąć do naszych wspólnych muzycznych poczynań na scenkach kabaretu piosenki Warszawskiego Nowego Światu. Jej głos od początku zwrócił moją uwagę kompozytora, wyczuwałam w nim nieodkryte możliwości interpretatorskie. Podpowiadałam, doradzałam. Tak się zaczęło. Ona miała śpiewać, ja pisać i grać. Oj, czy nie za bardzo rozpędziła się pani Wanda z tym przypisywaniem sobie roli mentorki? Co na takie dictum powiedzieć o wpływie na karierę Anny Jantar jej męża i twórcy wielkich przebojów Jarosława Kukulskiego? Tym bardziej, że są świadkowie, iż piosenka Tylko mnie poproś do tańca wcale nie miała być przeznaczona dla naszej bohaterki. Co prawda kompozytorka opowiada: - Szukałam odpowiedniego dla niej (piosenki przyp. A.H.) głosu. Usłyszałam głos Ani. Tymczasem propozycja trafiła do... Ireny Jarockiej, która wyraźnie wspomina o tym w książce Motylem jestem. Dlaczego jej nie zaśpiewała, nie wyjaśniła. W każdym razie oferta trafiła do Alibabek. Jak wspomina jedna z nich - Wanda Borkowska (w rozmowie z Mariolą Pryzwan): - Przebój Ani "Tylko mnie poproś do tańca" Wanda Żukowska zaproponowała nam. Zagrała tę melodię, zaśpiewała, stworzyła taką atmosferę, że usłyszałyśmy... Anię. Wszystkie doszłyśmy do wniosku, że to piękny utwór, ale nie dla nas, tylko dla solistki. Pomyślałyśmy o Ani Jantar. Śpiewała wprawdzie piosenki innego typu, ale znałyśmy jej możliwości, jej tembr głosu i wiedziałyśmy, że zaśpiewa to świetnie. Podarowałyśmy jej tę piosenkę.
Tak naprawdę to była sama melodia, potrzebny był tekst, o który - jak wiemy - piosenkarka zwróciła się do Bogdana Olewicza. O dziwo, prośba została spełniona. Dlaczego? Poeta objaśnia to tak: Przy okazji pewnego walca zamówionego na płytę pomyślałem, że Ania ma w sobie tyle dramatycznej ekspresji, że można by spróbować namówić ją na piosenkę z innej "szuflady". Napisałem "Tylko mnie poproś do tańca". Pierwsze recenzje drukowane i mówione miały posmak skandalu z powodu złamania niepisanej konwencji. Mniej więcej w stylu: "Jakim prawem Anna Jantar śpiewa taki utwór?", "Dlaczego piosenkarka popowa wykonuje utwór przeznaczony wyraźnie dla kogoś innego?". To było fantastyczne, zabulgotało w polskim bagienku. Gdy Anka miała nagrywać ten utwór wypędziła wszystkich i sama zmagała się z tekstem, który inni komentowali jako smutny, wydumany, odległy od jej nastroju i image'u. Anka zrobiła to po swojemu. Znalazła pewien złoty środek i wyszło wspaniale, tak, że ciarki przebiegały po plecach. Od tego momentu zacząłem patrzeć na Ankę innymi oczami.
To była pierwsza próba odnalezienia się gwiazdy w innym stylu. Próba, którą mimo fali krytyki gwiazda przeszła zwycięsko, a zwycięstwo to otworzyło jej drogę do zupełnie innego emploi, a w rezultacie do wylansowania takich przebojów jak Wielka dama tańczy sama czy Nic nie może wiecznie trwać. Ale o tym już Państwu pisałem.
PS Wielkie podziękowania dla inspiratora tego felietonu, bardzo pomocnego w jego powstaniu pana Przemka Sobolewskiego.

Adam Halber


Sesja do płyty



"Anna Jantar - Odeszła, ale nie zamilkła"


Nie umiera ten, kto pozostaje w naszej pamięci. Bez wątpienia to zdanie odnosi się do Anny Jantar. Choć 14 marca przypada 30. rocznica jej tragicznej śmierci w katastrofie lotniczej, w sercach fanów jest wciąż obecna. Jej piosenki: "Najtrudniejszy pierwszy krok", "Tyle słońca w całym mieście", "Tylko mnie poproś do tańca" śpiewają kolejne pokolenia, a młode dziewczyny ubierają się tak, jak przed laty nosiła się Anna Jantar.

Niech nikt nie mówi, że "13" nie jest feralna

"Bardzo mnie zawsze boli, gdy umiera utalentowany człowiek, świat bowiem bardziej takich ludzi potrzebuje niż Niebo" - powiedział niemiecki krytyk sztuki Georg Christoph Lichtenberg. Przez te wszystkie lata, gdy Anna Jantar patrzyła na świat z góry, rodzina, najbliżsi i publiczność czuli prawdziwość tego stwierdzenia. Bez wątpienia najboleśniej tę stratę miała odczuć jedyna córka Anny Jantar, Natalia, choć o śmierci mamy nie mówiono jej długo. Dla jej dobra. Gdy piosenkarka wsiadała w Nowym Jorku na pokład samolotu Ił-62 "Mikołaj Kopernik" nie mogła przypuszczać, że będzie to jej ostatnia podróż. Choć jak twierdzą świadkowie tamtych zdarzeń, wracała do kraju z koncertów po USA w nie najlepszym nastroju.

Słowa piosenki nabrały podwójnego znaczenia

W końcu zdecydowała się na lat 13 marca 1980 roku. Fatalny lot, w którym zginęło 77 pasażerów i 10 członków załogi. Gdyby można było cofnąć czas, ciekawe jaką decyzję by podjęła, ale czasu cofnąć się nie da.
W 1969 roku poznański zespół Waganci poszukuje wokalistki. Na przesłuchania przyszło kilkanaście dziewcząt. Wygrała Anna Szmeterling, bo tak właśnie nazywała się Anna Jantar, zanim przyjęła swój pseudonim sceniczny. Jakiś czas potem wyruszyła w pierwszą trasę koncertową. Jarosław Kukulski wspominał, że do autobusu odprowadziła ją babcia. - Zwróciła się do mnie z prośbą, bym zaopiekował się Anią. Potraktowałem to bardzo dosłownie!
Dziś, gdy całą historię jej życia ocenia się przez pryzmat tragicznej śmierci, jakże inaczej odbiera się tytuł jej pierwszego przeboju "Co ja w tobie widziałam". Bo Anna w 1971 roku urodziła się Natalia, dla której oboje stracili głowę.
Jednym z największych jej przebojów okazał się ten skomponowany przez Romualda Lipkę: "Nic nie może wiecznie trwać" (a dalej "co zesłał los, trzeba będzie stracić"). Los sprawił, że słowa piosenki nabrały podwójnego znaczenia...
Anna Jantar urodziła córkę 3 marca. Tragiczny los sprawił, że również w marcu (4 lata później) ją osierociła. Jak zawsze w takim przypadku, fani piosenkarki doszukiwali się w tym drugiego dna. Gdy Natalia z biegiem lat robiła się coraz bardziej podobna do matki i jak ona została piosenkarką, przenieśli na nią swoje uczucia. Dla nich było oczywiste, że gdy Natalia urodzi córkę, będzie nazywała się Anna. I tak się stało. W 2005 roku na świecie pojawiła się córka Natalii i Michała Dąbrówki, i na cześć babci dostała imię - Anna.

Życie ciągle stawia nas przed nowym wyzwaniem

Natalia Kukulska wielokrotnie w swoich wywiadach podkreślała, że czuje swoistą opiekę matki. Choć pamięć o niej jest tylko pamięcią dziecka, to dzięki ojcu i wychowującej ją babci, mama zawsze była obecna w jej życiu. Dziś już dzięki niej, obecna jest i w życiu jej dzieci.
Na pewno Anna Jantar dumna byłaby z osiągnięć swojej córki. Natalii udała się rzecz bez precedensu. Ogromny sukces, jaki osiągnęła śpiewając jako dziecko (jej dziecięce płyty były najlepiej sprzedającymi się krążkami), potwierdziła jako dorosła wokalistka. I dopiero wtedy odważyła się nagrać płyty z piosenkami matki. Wcześniej nie chciała być posądzona o granie na emocjach słuchaczy. I tak, za sprawą najbliższej osoby, piosenki Anny Jantar znowu nabrały specjalnego wydźwięku i znaczenia.
Ten rok jest szczególny dla Natalii i jej rodziny. Jak w życiu - wielką radość mącą łzy. W lutym celebrowała 10. rocznicę ślubu z Michałem. 14 marca w 30. rocznicę śmierci mamy zmierzy się z własnymi uczuciami i myślami. Jej ojca czeka poważna operacja serca (ma tętniaka) w jednej z klinik w Niemczech. Jarosław Kukulski i cała rodzina czeka na nią z nadzieją w sercu.

mj


Iza (236)



"Nic nie może wiecznie trwać"


14 marca minie dwanaście lat od tamtego tragicznego dnia, kiedy to dowiedzieliśmy się, że w katastrofie samolotowej zginęła wraz z załogą i pasażerami, wracająca z kolejnych występów w USA - Anna Jantar.
Należałem do tych szczęśliwców, którym dane było spotykać ją dość często bądź to będąc w Warszawie, bądź to w czasie jej przyjazdów na Śląsk. Tu lubiła występować, nagrywać i pokazywać się w programach katowickiej telewizji.
Urodziła się 10 czerwca - 1950 roku w Poznaniu, jako Anna Szmeterling. Początkowo wszystko zapowiadało, że zostanie pianistką. Będąc w siódmej klasie szkoły podstawowej grała nawet z towarzyszeniem poznańskiej filharmonii. Współpracowała ze studenckim teatrem poezji "Oktawa", udzielała się artystycznie w klubie "Nurt", by wreszcie w 1968 roku wystąpić z powodzeniem na Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie. W następnym roku pojawiła się na świnoujskiej "FAMIE", gdzie potwierdziła swój talent, otrzymując nagrodę za interpretację.
Ważnym rokiem dla Anny (już wtedy noszącej pseudonim Jantar) był rok 1970. Wtedy to rozpoczęła występy z zielonogórskim zespołem "Waganci", nagrała kilka utworów, wśród nich przebój "Co ja w tobie widziałam", a uzupełnieniem tego tytułu był ślub z liderem zespołu - Jarosławem Kukulskim.
Trochę później pojawiła się w filmie "Milion za Laurę". Od 1972 roku Anna Jantar występowała solo. Piosenki w jej wykonaniu cieszyły się wielką popularnością, a utwór "Najtrudniejszy pierwszy krok" uznano w Polsce za piosenkę roku 1973.
Jej wielką sympatię publiczności i słuchaczy przypieczętowały takie utwory jak: "Tyle słońca w całym mieście", "Żeby szczęśliwym być", "Dzień bez happy endu". Wtedy to zaczęła reprezentować nasz kraj na międzynarodowych festiwalach m.in. w Jugosławii, Bułgarii, Austrii, Kanadzie, NRD i Irlandii.
Wielkim sukcesem artystycznym, a co nie zawsze idzie w parze, i kasowym, okazał się nagrany w 1974 roku album zatytułowany "Tyle słońca w całym mieście". W rok później zdobywa II nagrodę na Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Sopocie za interpretację piosenki "Staruszek świat". W 1976 roku w Operze Leśnej wręczona zostaje jej za wspomniany album Złota Płyta. Nagrywa drugą - "Za każdy uśmiech" i ta również z czarnego krążka staje się w 1977 roku - złotą.
Zmęczona ciągłymi występami na kilka miesięcy zrywa z estradą, by pojawić się odmieniona, bardziej nowoczesna. Zdobywa nagrody na festiwalach w Budapeszcie i w Helsinkach, śpiewa piosenki innych wykonawców jak "Hasta manana" z repertuaru ABBY i "Jambalaya" Brendy Lee, czyli piosenka o niej samej - "Baju baj, proszę pana".
Jeśli te piosenki można nazwać mało poważnymi czy ambitnymi, to już inne zadanie należy mieć, słuchając takich utworów jak: "Dyskotekowy bal", "Tylko mnie poproś do tańca", "Zawsze gdzieś czeka ktoś", "Gdzie są dzisiaj tamci ludzie" czy wreszcie utwór "Nic nie może wiecznie trwać", który jak gdyby stał się pointą jej prawie trzydziestoletniego życia. 30 grudnia 1979 roku wyjechała po raz kolejny do USA, by 14 marca 1980 roku już nie wrócić do swej córki, męża, matki i tych, którzy byli sympatykami jej talentu.


img007


"Anna Jantar już nie mieszka tu..."


Gdyby nie tęskniła za rodziną, zapewne 14 marca 1980 roku nie wsiadłaby do feralnego iła 62. Z Ameryki Anna Jantar miała bowiem wrócić tydzień później. I zapewne wróciłaby szczęśliwie.
Zaraz po Bożym Narodzeniu 1979 roku Anna Jantar wyjechała na koncerty do USA. Mąż, Jarosław Kukulski i mała Natalka zostali w kraju. Trzy miesiące zaplanowanego tam pobytu dłużyły się niemiłosiernie.
- W marcu 1980 roku odwiedziliśmy Jarka w Warszawie. Ania telefonowała z Ameryki, była bardzo stęskniona. Swój powrót planowała na 22 marca. Wtedy nie podejrzewaliśmy, że do przyspieszy i zamiast witać, będziemy ją żegnać na cmentarzu - wspomina Lech Konopiński, który pisał teksty dla Anny Jantar.
"Mikołaj Kopernik" PLL LOT miał wystartować 13 marca około godziny 19 czasu lokalnego, ale silna śnieżyca i konieczność oczyszczenia pasa startowego spowodowały, że start nastąpił później.
14 marca ok. godz. 11:12 maszyna pilotowana przez kapitana Pawła Lipowczana zbliżała się do Okęcia. Na minutę przed planowanym lądowaniem załoga przekazała wieży, że nie zaświecił się wskaźnik wysunięcia podwozia. Kontroler polecił, aby samolot wzniósł się. Gdy mechanik pokładowy zwiększył moc silników, pękł wał turbiny niskiego ciśnienia silnika nr 2. W rezultacie uszkodzeniu uległ silnik nr 1, przestały działać silniki nr 2 i 3. Po 26 sekundach spadania samolot uderzył w fosę i rozpadł się na wiele części. Nikt się nie uratował. Wśród ofiar była Anna Jantar.
- Rano 14 marca 1980 r. ruszyliśmy z żoną autem do Krynicy. Włączyliśmy kasetę z piosenkami Ani. Na miejscu dowiedzieliśmy się, że w Warszawie spadł samolot Ani - mówi Konopiński.
Halina Frąckowiak, która przyjaźniła się z Anną Jantar, nagrała potem piosenkę: "Anna już nie mieszka tu".

Marek Zaradniak


SOPOT 79 Żywy żurnal


"Jak powstają przeboje?" - "Ktoś między nami"


Zbyszek Hołdys kompozytorem był świetnym za to wokalistą marnym. Przyjaciele twierdzą, że na początku sam był zmuszony śpiewać swoje piosenki i ciągle poszukiwał wokalistów, którym mógłby je powierzyć. Wrogowie, że wręcz przeciwnie, strasznie rwał się do śpiewania i starał się zniechęcić konkurencję. Nie pora tu rozstrzygać kto ma rację, obiektywnie należy jednak stwierdzić, że Zbyszek ma głos niewielki, niezbyt dźwięczny. Raz wszakże te niedostatki stały się atutem muzyka. Wykorzystano je w utworze "Ktoś między nami", duecie nagranym z Anną Jantar.
Wiem, mogą państwo nie za bardzo kojarzyć tę piosenkę. Nie stała się wielkim przebojem, choć miała ku temu wszelkie dane. Bo to piękna ballada, opatrzona lirycznym tekstem, poza tym był to czas kiedy każde nowe nagranie Ani natychmiast wspinało się na szczyt list przebojów. A może ten akurat utwór wyprzedzał swój czas? Czas, który okazał się dla niego łaskawy, skoro ma go w repertuarze Natalia Kukulska (w duecie z Mietkiem Szcześniakiem), a także przypominany jest na okolicznościowych koncertach poświęconych Annie Jantar (w 2007 r. duet Krzysztofa Kiljańskiego i Tatiany Okupnik).
Wszystko zaczęło się w 1976 r. od... rozpadu zespołu Partita, a także miłosnego zawodu Antoniego Kopffa, szefa grupy i kompozytora jej największych przebojów. Pałętałem się wtedy po Warszawie – wspomina, przy czym pałętanie polegało na chodzeniu po mieście w stanie nietrzeźwym. Często odwiedzanym przeze mnie miejscem był klub "Stodoła", a tam kilku znajomych muzyków odbywało próby z wokalistkami (jedną z nich była Basia Trzetrzelewska) przed wyjazdem do knajpy w Stanach. Nie mogli patrzeć na tę moją degrengoladę i zaproponowali, żebym dołączył do nich w charakterze organisty. Z wyjazdu nic nie wyszło, więc "dla chleba" zaczęliśmy grać w nocnej knajpie "Kamieniołomy", po kilku miesiącach dołączył do nas Zbyszek Hołdys, co spowodowało z kolei moje "odłączenie" od zespołu na skutek – powiedzmy – niezgodności charakterów.
Kopff wracał do pionu, już znowu komponował i już nie po to, żeby topić smutki wpadał do "Stodoły". A tam jak niegdyś odbywały się próby zespołu, który teraz przyjął nazwę Perfect Super Show and Disco Band, przygotowującego się znów do wyjazdu do knajpy w Stanach. Oprócz wykonywania tanecznych, światowych hitów, miał on towarzyszyć Annie Jantar.
Ania spytała czy czegoś bym dla niej nie napisał – opowiada kompozytor. Już przedtem dla niej pisałem, nawet jeden spory przebój "Nie wierz mi, nie ufaj mi", więc wiedziałem, że Jarek [Kukulski] nie będzie miał nic przeciwko. Po kilku dniach pojawiłem się w mieszkaniu Kukulskich na Wawrzyszewie i zagrałem im balladę. Bardzo się spodobała i doszliśmy do wniosku, że byłby z tego dobry duet. Ania wiedziała o moim konflikcie z Hołdysem, bała się go zaproponować, a z drugiej strony – powiedziała mi później – bardzo jej zależało na mojej zgodzie. (Ale Antek Kopff pamiętliwym nie był, przynajmniej nie w 1979-ym). W końcu, kiedy jednak padło jego nazwisko pomyślałem "dlaczego nie, on ma co prawda głos taki sobie, ale to właśnie o to chodzi, żeby to nie był jakiś zapiewajło, a normalny facet, żeby to było takie szemrzące". Zbyszek zażywał wtedy sławy jako undergroundowy artysta, twórca odważnej piosenki "Co się stało z Magdą K.", więc z takim repertuarem było mu nie po drodze, ale Anka go jakoś do tego duetu "zmusiła".
Świadkowie owego "zmuszania" twierdzą, że polegało ono na obietnicy, że jeśli Hołdys się zgodzi, to Anna Jantar załatwi nagranie w telewizji, w której artysta miał chwilowy "szlaban", właśnie za "Magdę K". Jak widać poskutkowało.
Tekst miał napisać Jerzy Dąbrowski. Radiowy dziennikarz i wtedy już przyjaciel rodziny. W książce Marioli Pryzwan "Słońca jakby mniej..." opowiada tę historię tak: o pierwszej w nocy zbudził mnie telefon "Mówi Anna Jantar" (…) Chyba zaistniały jakieś komplikacje z nagraniem tego utworu – poprzedni tekst nie bardzo im odpowiadał. Zawsze byłem pełen zażenowania, jeśli chodzi o pisanie zwłaszcza dla sławnej i popularnej piosenkarki. A tu jeszcze tak nagle. (...) Gotowy tekst przedyktowałem Antoniemu Kopffowi przez telefon do hotelu "Gliwice". Nagrywali w katowickim studiu. Potem był następny telefon od Ani i dość nieśmiałym głosem powiedziane, że to chyba będzie przebój.
Niestety kompozytor nie potwierdza tej zajmującej historii. Jedyne co w niej prawdziwe – powiada – to to, że nagrywano w Katowicach. No i to, że wszyscy byliśmy przekonani, że będzie przebój.
W terminologii muzycznej istnieją dwa określenia "przebój" i "evergreen" – utwór wiecznie młody. Przebój często wiedzie żywot motyli, evergreen funkcjonuje latami. I tak jest właśnie z tą piosenką, której podobno już i sam Zbigniew Hołdys się nie wstydzi.

Adam Halber


Anna Jantar Opole'78 (poprawione)


18 kwietnia TV polska przedstawiła "WSPOMNIENIE O ANNIE JANTAR" - program Mai Pawlity, zrealizowany przez Tadeusza Ringwelskiego, prowadzony przez Krzysztofa Szewczyka. Program z dobrym scenariuszem, sensownie skomponowany, mający oczywisty cel: ocalić od zapomnienia pewien mit estradowy, przypomnieć kilkanaście udanych przebojów artystki lubianej, popularnej, na swój sposób ambitnej. Nikt tam nie wymądrzał się, nie brnął w muzykologiczne wywody, nie porównywał, nie oceniał - śmierć Anny Jantar ciągle jest jeszcze zbyt świeża, strata dla polskiej estrady nazbyt dotkliwa, a i problemów jej piosenki nie zawierały aż tyle, żeby już teraz dywagować, zastanawiać się, analizować. W nie napisanej jeszcze "Historii polskiej muzyki rozrywkowej" Anna Jantar zajmie na pewno należne jej miejsce i właśnie tam będzie okazja do stylistycznych porównań, ocen, cenzurek: skąd czerpała, jaka była, do kogo i dla kogo śpiewała, co nam dały jej piosenki. TV Katowice pokazała nam artystkę taką, jaką wszyscy chcemy pamiętać. Poza jednym wszakże wyjątkiem: zakończeniem programu, w którym wykorzystano idiotyczny teledysk pokazujący Jantar za starami samolotu "PLL Lot". Ludowe przysłowie mówi, że "w domu powieszonego nie rozmawia się o sznurze". W audycji TV red. Maja Pawlita dała zdumiewający pokaz niedelikatności, braku taktu i szacunku dla cudzych uczyć, nieposzanowania tragedii kilkudziesięciu osób.
Jednak w sumie program pozostawił korzystne wrażenie, m.in. dzięki prezenterowi Krzysztofowi Szewczykowi. Jego komentarz był rzeczowy, sensowny i fachowy, wygłoszony poprawną polszczyzną, sprawnie, nawet atrakcyjnie. Nie wierzyłem własnym uszom: czy to naprawdę ten sam, wielokrotnie przez nas krytykowany, Szewczyk ze Studia Gama? A jednak ten sam. Nie do wiary!


aj1


Anna Jantar - Przerwane życie


W latach siedemdziesiątych była wielką gwiazdą polskiej piosenki. Jej przeboje znane są do dziś.

Anna Jantar zginęła 14 marca 1980 r. w katastrofie lotniczej. Wracała do kraju z kilkumiesięcznego tournee po Stanach Zjednoczonych. Do Warszawy miała przylecieć 16 marca, jednak w ostatniej chwili udało się jej zamienić bilet na wcześniejszy lot. Dla niej ostatni...
Naprawdę nazywała się Anna Maria Szmeterling. Od dziecka uczyła się gry na pianinie. Gdy miała 9 lat, już występowała w konkursach i przeglądach młodych pianistów. Cztery lata później koncertowała zaś z Filharmonią Poznańską.
Równolegle z nauką w liceum kończyła średnią szkołę muzyczną. Zdała egzamin do warszawskiej PWST. Chciała zostać aktorką. Nie została, ponieważ spróbowała swoich sił jako piosenkarka. Pierwsze szlify zdobywała w klubach "Od Nowa" i "Nurt". W 1968 roku wystąpiła na V Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie. Za piosenkę "A lipiec grał" dostała wyróżnienie.
Rok później nawiązała współpracę z zespołem beatowym "Waganci", w którym liderem był Jarosław Kukulski. Pierwszym przebojem była piosenka "Co ja w tobie widziałam", później przyszły następne - "Najtrudniejszy pierwszy krok", "Tyle słońca w całym mieście", "Tylko mnie poproś do tańca".
W 1971 roku wyszła za mąż za Jarosława Kukulskiego. Byli bardzo dobraną parą i rozumieli się doskonale zarówno w pracy, jak i w życiu prywatnym. Pięć lat po ślubie na świat przyszła ich córka Natalia.
Pod koniec lat 70. Anna Jantar rozpoczęła współpracę m.in. z Perfectem i z Budką Suflera. Z tym ostatnim zespołem nagrali wspólnie "Nic nie może wiecznie trwać" i "Układ z życiem". Zaś w grudniu 1979 r. wyjechała z Perfectem do Stanów Zjednoczonych zagrać kilka koncertów dla Polonii. Tęskniła za rodziną i córeczką. Postanowiła przyspieszyć powrót do Polski o dwa dni. Nigdy już się z nimi nie zobaczyła. Na jej pogrzeb przyszło czterdzieści tysięcy ludzi.

P.G.


Sopot'76 (02)


"ANNA jest wśród nas"


Zginęła 14 marca 1980 roku w katastrofie lotniczej na Okęciu, gdy samolot podchodził do lądowania. Wracała do kraju po kilkumiesięcznych występach w Ameryce, sama, bez zespołu Perfect, gdyż podobno przyspieszyła swój powrót. Ot, przeznaczenie. 10 czerwca 1980 r. skończyłaby 30 lat, dziś miałaby 42. Odeszła w pełni sławy, jako znana, popularna i co więcej, niezwykle lubiana piosenkarka. "Odeszła, a jednak Anna jest wśród nas" - piszą jej wielbiciele. "Pozostały nam jej piosenki, a poprzez nie sama Anna" - napisał do nas Czytelnik z Poznania, abyśmy nie zapomnieli o rocznicy jej śmierci.
Od dziecka wyróżniała się dobrym głosem i urodą. Zadebiutowała w poznańskim teatrze studenckim "Nurt", mając 18 lat wystąpiła na festiwalu piosenki studenckiej w Krakowie, gdzie zdobyła wyróżnienie. Potem współpracowała z poznańską grupą Polne Kwiaty, by następnie związać się z zespołem Waganci. Był to decydujący moment w jej karierze i w życiu osobistym. Poznała tam kompozytora Jarosława Kukulskiego, który okazał się niezmordowany w produkcji przebojów. Miała go obok siebie, gdyż po prostu wyszła za niego za mąż. Duet ten stworzył i wylansował wiele melodyjnych przebojów, które do dzisiaj nic nie straciły na atrakcyjności. Wiele z tych piosenek zdobyło nagrody na różnych festiwalach, podobały się w Europie, w USA i w Kanadzie, gdzie Anna występowała. Nasi krytyce zarzucali jej co prawda, że śpiewa "zbyt łatwe i zbyt lekkie piosenki", ale najlepszą odpowiedzią na te zarzuty była popularność Anny i jej szeroka publiczność. Z równą przyjemnością słuchała jej młodzież, jak i jej rodzice, a nawet dziadkowie. Była bowiem piosenkarką o dużych możliwościach, sprawdzała się zarówno w piosenkach sentymentalnych, jak i dyskotekowych. Była także piękną, promienną dziewczyną, jej pasją były stroje, które podkreślały jeszcze jej wielką urodę.
Nie zdążyła nacieszyć się życiem, sukcesem, domem rodzinnym, dzieckiem. Pozostały po niej piosenki - "Najtrudniejszy pierwszy krok", "Co ja w tobie widziałam", "Za każdy uśmiech twój", "Tyle słońca w całym mieście" i wiele, wiele innych. Przemija sława, przemijają piosenki, ale Anna Jantar jest wśród nas.

(D.F.)


Iza (149)


"36 lat temu odeszła niezapomniana Anna Jantar" - "Głos Wielkopolski"


W poniedziałek mija 36 lat od tragicznej śmierci popularnej polskiej piosenkarki Anny Jantar.
Wylansowała takie piosenki jak "Najtrudniejszy pierwszy krok", "Tyle słońca w całym mieście", "Pozwolił nam los", "Spocząć", "Wielka dama tańczy sama" czy "Do żony wróć". Anna Jantar, bo o niej mowa, rodowita poznanianka była jedną z najpopularniejszych polskich piosenkarek lat 70. Jej błyskotliwie rozwijającą się karierę przerwała niestety tragiczna śmierć w katastrofie lotniczej. Było to dokładnie 36 lat temu 14 marca 1980 roku. Anna miała wtedy tylko 30 lat...
Należący do Polskich Linii Lotniczych LOT samolot IL62 "Mikołaj Kopernik" miał wystartować z Nowego Jorku 13 marca około godziny 19 czasu miejscowego. Silna śnieżyca i wynikająca z niej konieczność oczyszczenia samolotu i pasa startowego sprawiły, że odleciał dopiero o godzinie 21.18. Nazajutrz, około 11.12 samolot pilotowany przez kapitana Pawła Lipowczana był blisko Okęcia. Na około minutę przed lądowaniem załoga przekazała wieży kontrolnej, że wskaźnik wysunięcia podwozia nie zaświecił się. Kontroler polecił, aby samolot z pułapu 250 metrów przeszedł na pułap 650 metrów. Gdy zwiększono moc silników, wał turbiny niskiego ciśnienia silnika nr 2 pękł. Uszkodzeniu uległ również silnik nr 1. Spadając samolot rozpadł się na wiele części.
Tragicznie przerwana kariera Anny Jantar zapowiadała się znakomicie. Może dziś byłaby gwiazdą znaną w całej Europie? Może któraś z jej piosenek wygrałaby Eurowizję?
Piosenkarka przypadkiem znalazła się na pokładzie samolotu. Miała wracać do Polski dopiero 22 marca. Lot "udało" jej się przyspieszyć, chciała być szybciej z mężem Jarosławem Kukulskim i trzyletnią wtedy córką Natalią.
Od tamtego wydarzenia mija 36 lat. Piosenki, które śpiewała Jantar można usłyszeć codziennie na antenach radiowych. Na płytach ukazują się ich kolejne kompilacje, stały się ponadczasowe.
Z inicjatywy bliskiej przyjaciółki Ani Haliny Frąckowiak imieniem Anny Jantar nazwano nagrodę, którą otrzymują zwycięzcy koncertu "Debiuty" na festiwalu piosenki w Opolu.
O Annie Jantar ukazują się kolejne książki jak wspomnieniowo-biograficzna "Anna Jantar" księdza Andrzeja Witko, czy „Bursztynowa dziewczyna. Anna Jantar we wspomnieniach” albo wydana w ubiegłym roku "Tyle słońca. Anna Jantar - biografia", autorstwa Marcina Wilka.
W ślady mamy poszła córka. Natalia nagrywa kolejne przeboje i wydaje kolejne płyty. Wokalistka wielokrotnie wykonywała też utwory zmarłej mamy. I szkoda, że do tej pory nie doczekaliśmy się ani serialu, ani filmu fabularnego o popularnej wokalistce.
W momencie gdy co jakiś czas powtarzany jest serial o Annie German, a na ekranach TVP 1 oglądamy serial o Eugeniuszu Bodo, to pytanie jest niezwykle aktualne.
Szkoda też, że w jej rodzinnym Poznaniu do tej pory jej nie upamiętniono. Jest tylko skromna tablica na domu, w którym mieszkała przy ulicy Kasprzaka 7. Ulicy w Poznaniu ta popularna gwiazda do dziś się nie doczekała.

Marek Zaradniak
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
PonWtŚrCzwPiSoNie
1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31
Galerie
  Autografy
  Dzieciństwo i młodość
  Kasety
  Notowania i plebiscyty
  Nuty
  Okładki gazet i czasopism
  Pejzaż bez Ciebie
  Plakaty
  Płyty CD
  Płyty winylowe
  Pocztówki
  Pocztówki i reklamówki
  Prace o Annie
  Single
  Skany wywiadów i artykułów
  Suplement
  Ujęcia z wideoklipów
  Zdjęcia

Kategorie
  Aby dotrzeć na Wawrzyszew, należy...
  Anna auf Deutsch
  Anna in English
  Artykuł dyplomowy "Artystyczne CV Anny Jantar"
  Biografia
  Dyskografia
  Fan cluby
  Fani o Annie
  Interpretacje przebojów Anny
  Jarosław Kukulski
  Katastrofa "Kopernika"
  Kompilacje
  Kompilacje 2
  Książka ks. Andrzeja Witko - "Anna Jantar"
  Książki z Anną
  Materiały na covery
  Na radiowej antenie
  Notowania i plebiscyty
  Opinie o płytach i teksty z obwolut
  Pamięć o Annie w piosenkach
  Piosenki nieodkryte
  Piosenki niezaśpiewane
  Po 14. marca 1980 r.
  Początki piosenek
  Podziękowania
  Polecane strony
  Prasa i wywiady
  Prasa i wywiady 2
  Prasa i wywiady 3
  Prasa i wywiady 4
  Prasa i wywiady 5
  Prasa i wywiady 6
  Reklamówki
  Teksty piosenek
  Teksty piosenek 2
  Teksty piosenek 3
  Videa
  Waganci
  Wersje radiowe, wersje płytowe
  Wspomnienia
  Występy live
  Występy telewizyjne
  Zespoły współpracujące z Anną
  Znane i nieznane
  Ślady po Annie

Po 14 marca 1980 r. - 2015 r.
  Po 14 marca 1980 r. - 2015 r.

Księga Gości
  Czytaj księgę gości
  Wpisz się do księgi gości

O mojej stronie
Anna Jantar - Bursztynowa Dziewczyna. "Ta płyta, chociaż już zdarta, jeszcze gra..." Strona poświęcona wybitnej Piosenkarce, jaką była i jest Anna Jantar.

Nazwa Użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Ekstra