"O nas się mówi, o nas się pisze. Na ogół mówi się o nas źle, że to, co robimy, to niby chała itd. Niestety, jest w tym bardzo dużo racji, ale dlaczego nikt nam nie pomoże, żeby było lepiej?" Jedną z takich refleksji podzieliła się Anna podczas przeprowadzonego z Nią wywiadu. Pozostała ona bez odpowiedzi i trzeba szczerze przyznać, że i dzisiaj nie brakuje takich głosów, nie zrobiono nic, by ułatwić działalność estradową wykonawcom zaczynającym karierę, jak i tym będącym obecnym na muzycznym rynko od dłuższego czasu. Nie tylko to zwraca uwagę - w czasie prasowych rozmów wypowiadała się zawsze w sposób niezwykle przemyślany, zrównoważony - jak normalna osoba, a nie wielka gwiazda z wybujałym mniemaniem na swój temat. I za to ludzie Ją kochali. Po Jej śmierci powstał szereg artykułów wspominających Jej osobę - mniej lub bardziej fachowych, czasem stronniczych, ale ukazujący pewien obraz bliskiej osoby, która jak i pewna miniona epoka - nigdy już nie wróci.



Image Hosted by ImageShack.us


Z ANNĄ JANTAR O "kłopotliwych" pytaniach, pianistyce oraz muzyce lekkiej, łatwej i przyjemnej.


- Redaktor (R.) - Otrzymujesz wiele listów. Z jakimi "kłopotliwymi" pytaniami stykasz się w nich najczęściej?

- Anna Jantar - (A.J.) - Przede wszystkim: co trzeba zrobić, żeby zostać piosenkarką, oraz: kim jest mój mąż.
- (R.) - Czy ujawnienie faktu, że jesteś już mężatką, nie wpływa na zmniejszenie Twojej popularności?
- (A.J.) - Chyba nie. Gdybym była mężczyzną — to co innego. Wielbicielki piosenkarzy wolą, gdy ich "bożyszcze" jest "do wzięcia". Marzą im się spotkania, przyjaźnie i ciężko przeżywają, gdy dowiadują się, że "on" ma już inną dziewczynę. Ja sama, gdy byłam jeszcze młodziutka, kochałam się w różnych aktorach, piosenkarzach i gdy dowiadywałam się, że są żonaci, było mi strasznie przykro. Myślę, że z chłopcami jest inaczej — oni przychodzą na koncerty, żeby się zabawić, posłuchać, zobaczyć i chyba nie przeszkadza im to, że jestem zamężna.
- (R.) - Wobec tego: kto jest Twoim mężem?
- (A.J.) - Jarosław Kukulski. Jest kompozytorem, aranżerem, muzykiem. Skomponował wiele moich piosenek. W programie estradowym akompaniuje mi na fortepianie.
- (R.) - A co trzeba zrobić, żeby zostać piosenkarką?
- (A.J.) - Trzeba, oczywiście, posiadać zdolności wokalne i trzeba się dużo uczyć, zapewne dużo więcej niż wyobrażają to sobie ci, którzy zadają to pytanie. Średnia szkoła muzyczna jest dziś minimum, jeżeli się marzy o jakichkolwiek sukcesach. Poza tym, trzeba mieć przysłowiowy łut szczęścia. W moim przypadku szczęściem było to, że początkujący wówczas kompozytor — Jarosław Kukulski, napisał nie znanej nikomu piosenkarce — Annie Jantar, piosenkę, która "chwyciła" — "Najtrudniejszy pierwszy krok". Ale zdarza się przecież, że zdolny piosenkarz czeka latami na swój przebój i nigdy się go nie doczeka. Podobnie jak utalentowany aktor może latami czekać — bez skutku — na swoją wielką rolę.
- (R.) - Wiele lat, właściwie całe dzieciństwo, poświęciłaś nauce gry na fortepianie. Dlaczego rozstałaś się z tym instrumentem właśnie wtedy, gdy zaczynałaś odnosić pierwsze sukcesy?
- (A.J.) - W pewnym momencie zauważyłam, że zatrzymałam się w rozwoju swoich umiejętności. Na przeszkodzie stanęły warunki fizyczne: mam małą dłoń i sprawność techniczna nie jest w stanie tego zrekompensować. Zdałam sobie wówczas sprawę z tego, że nie będę mogła grać wszystkiego, przede wszystkim Chopina, którego uwielbiam, a który ma bardzo szeroko rozbudowaną harmonię, akordy. Pianista, który nie potrafi zagrać wszystkiego — nie ma racji bytu. I tak — wbrew aspiracjom i namowom — musiałam podjąć decyzję. Nie było to łatwe rozstanie. Ale przecież nie rzuciłam muzyki! Nie zdradziłam nawet zupełnie fortepianu. W dalszym ciągu jest moim ulubionym instrumentem.
- (R.) - W ciągu ostatnich paru lat z estrady prowincjonalnej weszłaś na estradę wielką, stałaś się znaną "gwiazdą". Jak to na Ciebie wpłynęło?
- (A.J.) - Oczywiście, że spowodowało to nowe napięcia. Czuję większą odpowiedzialność, inaczej patrzę na różne sprawy. Muszę się stale uczyć. Szkoła muzyczna dała mi wykształcenie muzyczne, ale nie dała żadnego przygotowania estradowego. Np. nigdy nie uczyłam się tańca, ruchu. Zawód piosenkarza wymaga ciągłej nauki, trzeba dużo wysiłku, żeby utrzymać tę popularność. A z nią — różnie bywa... Wydawałoby się, że popularność to coś bardzo sympatycznego. I tak na pewno jest. Ale jednocześnie popularność bardzo zobowiązuje. Trzeba stale pamiętać, że właściwie każdy krok — nie tylko na estradzie — jest pod baczną obserwacją. To męczy.
- (R.) - Co sądzisz o tzw. osobowości piosenkarza. Czy uważasz, że Twoja osobowość jest już ukształtowana?
- (A.J.) - Właśnie w tej kwestii mam do siebie wiele pretensji. Rzecz polega na tym, że nie mam głosu charakterystycznego, zwracającego uwagę jakąś szczególną barwą. Czasami porównują mnie do jakiejś innej piosenkarki. W pewnym stopniu jest to nieuniknione; każda nowa piosenkarka jest do kogoś porównywana. W każdym razie kształtowanie osobowości jest dla mnie sprawą istotną. Jednakże w swoich poszukiwaniach chcę pozostać wierna zasadzie, że na estradzie muszę być prawdziwa, taka, jak w życiu, że muszę być sobą — bez pozy i udawania. Nawet, jeżeli spotkam się z zarzutem braku oryginalności. 
- (R.) - Niektórzy zarzucają ci, że nie sięgasz odważniej do bardziej nowoczesnego muzycznie repertuaru?
- (A.J.) - To zarzucają mi przede wszystkim ci, którzy znają mnie z anteny radiowej, gdzie lansowane są przede wszystkim piosenki żywe, rytmiczne. Np. piosenkę "Najtrudniejszy pierwszy krok" słyszy się dwudziestokrotnie częściej niż piosenkę "Witaj mi". A właśnie ta piosenka jest muzycznie bardziej wyrafinowana, wymaga większej inwencji interpretacyjnej. Przy ocenie mego repertuaru trzeba brać to pod uwagę. Nie chciałabym, żeby utożsamiano mnie tylko z piosenką "lekką, łatwą i przyjemną", chociaż i takie piosenki lubię i uważam, że i dla nich powinno być miejsce w naszej muzyce rozrywkowej.
- (R.) - Jednakże w piosenkach "lekkich, łatwych i przyjemnych" często przekraczana jest granica tandety muzycznej.
- (A.J.) - Zgadzam się z tym. I mnie zdarzało się mieć w swoim repertuarze utwory tandetne. Piosenkarze starają się przypodobać publiczności, ale gusty publiczności są często, niestety, nie najlepsze. Jest to, zresztą sprawa złożona: to, co jedni uważają za przebój, inni klasyfikują jako tandetę. Czy "H'asta maniana" jest dobrym przebojem, czy tandetą? Na ten temat są różne zdania.

Rozmawiał B. Swat


Image Hosted by ImageShack.us


Wierzę w polską piosenkę - mówi Anna Jantar


Panią Annę Jantar udaje nam się spotkać w hallu "Grand Hotelu" w Sopocie — tuż przed - wyjazdem do Opery Leśnej na pierwszą jej próbę z orkiestrą Henryka Debicha.

- Redaktor (R.) - A więc pani Anno, w pani cała nasza nadzieja. Ostała się pani jako jedyna reprezentantka krajowej polskiej piosenki. Mówię — krajowej, bo przecież nasi goście zagraniczni także przygotowali polskie piosenki na festiwal.
- Anna Jantar (A.J.) - Tak, jestem jeszcze pod wrażeniem wiadomości o wypadku Ewy Snieżanki. To straszne. Festiwal to oczywiście rzecz bardzo ważna, aie chyba w tym przypadku ważniejsza jest troska o jej zdrowie. Sądzę, że w dniach festiwalu wszyscy możemy zapewnić ja o naszej serdeczności i życzyć szybkiego powrotu do zdrowia.
- (R.) - A jak pani kondycja?

- (A.J.) - Wokalnie dobrze, ale ogólnie słabo. Na festiwal wstałam prosto z łóżka. Ostatnio poważnie chorowałam i czuję się jeszcze osłabiana. Leżałam pod kroplówką. Mało brakowało, żebym i ja nie mogła przyjechać. No, ale obecnie już jest lepiej.
- (R.) - Na Wybrzeżu ma pani samych przyjaciół i obiecuję, że trzymać będziemy w czasie koncertu kciuki. Jakie piosenki zaprezentuje pani na festiwalu?
- (A.J.) -  Dwie będą premierowe: "Staruszek świat" Wojciecha Trzcińskiego ze słowami Jerzego Kleynego, "Dzień nadziei" Jarosława Kukulskiego ze słowami Wojciecha Młynarskiego. No, a trzecia, dobrze znana — "Tyle słońca" Kukulskiego ze słowami Janusza Kondratowicza.
- (R.) - W naszej redakcji podejrzewamy, że "Jantar" jest pani pseudonimem artystycznym. To prawda?
- (A.J.) - Tak jest. Wybrałam taki pseudonim, bo wydawał mi się bardzo polski i związany z Wybrzeżem, które ogromnie lubię...
- (R.) - Jak zaczęła pani swoja piosenkarską karierę?
- (A.J.) - Od czwartego roku życia zaczęłam uczyć się śpiewu i muzyki. Potem była muzyczna podstawówka, liceum muzyczne... Mam za sobą wiele lat pracy, z tym że kształciłam się w klasie fortepianu. Śpiew był moim jakby drugim zajęciem.
- (R.) - Pani ulubiony kompozytor?
- (A.J.) - Oczywiście Chopin.
- (R.) - W takim razie jaki jest pani kierunek poszukiwań wokalnych?
- (A.J.) - Wierzę w polską piosenkę, jej specyfikę, oryginalność, co uwydatnia się na przykład w śpiewanych tekstach poetyckich.
- (R.) - A ulubieni poeci?
- (A.J.) - Baczyński, Leśmian, Jasnorzewska-Pawlikowska...
- (R.) - Związki z jazzem?
- (A.J.) - Skłaniam się raczej ku jazzowi tradycyjnemu, ale nigdy nie byłam wierną entuzjastką jazzu. Interesuje mnie natomiast muzyka polska i polska piosenka w jej specyficznym kształcie. Sądzę, że mamy na tym polu duże osiągnięcia, a jedno, na co możemy jeszcze ponarzekać, to techniczne warunki opracowania utworu i jego zaprezentowania.
- (R.) - Co chciałaby pani przekazać miłośnikom polskiej piosenki w pani wykonaniu?
- (A.J.) - Chyba to, że zdaję sobie sprawę z wyróżnienia, jakie mnie spotkało, otrzymując zaproszenie na festiwal. Przygotowuję się do występów z maksymalną starannością.
- (R.) - Nie składam pani żadnych życzeń sukcesów, żeby sprawy nie zauroczyć, ale obiecuję powtórnie — trzymamy kciuki!
- (A.J.) - Dziękuję i proszę przekazać wszystkim miłośnikom polskiej piosenki serdeczne pozdrowienia.



Image Hosted by ImageShack.us


"Najtrudniejszy pierwszy krok"


Polska piosenkarka otrzymała za sprzedaż swojej drugiej płyty długogrającej "Za każdy uśmiech" (kupiło ją ponad sto tysięcy fanów) Złotą Płytę. Jest to jest już jej druga Złota Płyta. Można powiedzieć, że powiedzenie zawarte w tytule piosenki "Najtrudniejszy pierwszy krok" jest bliskie prawdy.
- W muzyce jest tak jak w sporcie. U mnie sytuacja była o tyle skomplikowana, że przygodę z muzyką popularną zaczynałam jako pianistka. Studiowałam w konserwatorium w Poznaniu. Działałam w kabarecie studenckim Nurt. Aż tu nagle dostałam szansę zaśpiewać przed szeroką publicznością. Tych "pierwszych kroków" było kilka. W kabarecie Nurt debiutowałam przed publicznością. Nie było tak źle. Potem zgłosiłam się na festiwal piosenki studenckiej w Krakowie. Następnie zaczęłam organizować swój program i zaczęłam współpracę z grupą Waganci. Z nimi dopiero zaczęłam poznawać, co oznacza prawdziwe życie sceniczne - codzienne występy, podróżowanie z jednego miejsca do drugiego, pozyskiwanie bazy słuchaczy.
Szczęśliwie udało nam się zyskać rozgłos a potem nagrałam piosenkę "Co ja w tobie widziałam", którą zaprezentowałam z Wagantami na festiwalu opolskim i nieco później na kołobrzeskim. Po raz pierwszy pojawiłam się też w studiu TV, by zaśpiewać w musicalu "Milion za Laurę".
Po raz pierwszy wystąpiłam też za granicą w 1972, później graliśmy m.in. w Bułgarii, ZSRR, Jugosławii, NRD. W 1974 wyszła moja płyta "Tyle słońca w całym mieście" - praca nad tą płytą była nie tylko udziałem moim, ale i mojego męża, Jarosława Kukulskiego. Mam to szczęście, że jest kompozytorem. Ale współpracuję też z innymi. Staranne przygotowanie albumu opłaciło się - sprzedano ponad sto pięćdziesiąt tysięcy egzemplarzy. Była to moja pierwsza Złota Płyta...
W roku 1975 kompozycja Wojciecha Trzcińskiego "Staruszek Świat" przyniosła mi drugą nagrodę w dniu międzynarodowym, nagrodę publiczności i pisma "Głos Wybrzeża".
Na międzynarodowym festiwalu piosenki Drazdany zaśpiewałam utwór "Niech ziemia tonie w kwiatach", za co otrzymałam nagrodę.
- A jaki jest pani obecny repertuar?
- Staram się, aby był zróżnicowany. Śpiewam przeboje krajowych, jak i zagranicznych kompozytorów, w których mogę zademonstrować swoje zdolności wokalne i interpretatorskie. Staram się nawiązywać kontakt z publicznością zarówno w kraju jak i za granicą.

Przetłumaczył Marcin z Warszawy



Image Hosted by ImageShack.us


"Anna Jantar - przebój za przebojem"


ANNA JANTAR debiutowała w 1968 roku (trudno uwierzyć, że to już osiem lat temu) zdobywając wyróżnienie podczas Ogólnopolskiego Festiwalu Piosenki Studenckiej. Reprezentowała wówczas studencki teatr "Nurt" z Poznania. Obecnie należy do grona najbardziej lubianych naszych piosenkarek, a to głównie dzięki melodyjnym i przebojowym piosenkom, w których czuje się najlepiej. Będąc jeszcze solistką w zespole Waganci wylansowała szlagier "Co ja w tobie widziałam", potem przyszły następne: "Najtrudniejszy pierwszy krok", "Tyle słońca w całym mieście", "Żeby szczęśliwym być" i ostatnio "Za każdy uśmiech". Gdy przed kilku laty rozmawiałem z piosenkarką, zwróciłem jej uwagę, że unika nowoczesnego repertuaru.
— Bardzo chciałabym śpiewać nowoczesne piosenki, zresztą do moich ulubionych wykonawców należą Aretha Franklin i Dionne Warwick, ale wiem, że w tym stylu nie będę mogła śpiewać. Piosenki skomplikowane muzycznie u nas się nie przyjmują. Publiczność domaga się typowych przebojów.
Od 1974 roku datują się jej pierwsze wojaże zagraniczne. Odwiedziła kilkakrotnie NRD, Bułgarię, Czechosłowację. Występowała na festiwalach w Irlandii, Austrii i Jugosławii. W swoim dorobku, obok licznych nagrań radiowych ma Jantar płytę długogrająca, która już niedługo otrzymać powinna tytuł "Złotej Płyty".
Dzisiaj widać jak Jantar konsekwentnie realizuje swoje artystyczne plany. Jedynie podczas jednego z koncertów - festiwalu opolskiego dała upust swoim zainteresowaniom, wykonując kilka utworów z repertuaru czarnoskórej wokalistki Glorii Gaynor.
Nie wszyscy być może wiedzą, że Anna Jantar miała zostać pianistką. Z muzyką związała się w czwartym roku życia, kiedy to podjęła pierwsze nauki gry na fortepianie.

— Sądziłam, że zostanę pianistką, lecz moje drobne i małe ręce nie radziły sobie z utworami Chopina — wspomina Jantar.

MAREK WIERNIK



Image Hosted by ImageShack.us


Anna Jantar - "Złote Płyty"


Anna Jantar ma na swym koncie już dwie ZŁOTE PŁYTY. Pierwszą zatytułowaną "Tyle słońca w całym mieście" otrzymała w czasie ubiegłorocznego Festiwalu Piosenki Polskiej w Sopocie. Drugą — podczas niedawnego programu telewizyjnego STUDIO - 2.
- Anna Jantar (A.J.) - Obie ZŁOTE PŁYTY sprawiły mi ogromną radość. Świadczą bowiem o tym, że mam słuchaczy, a to dla piosenkarza jest przecież bardzo ważne.
- Redaktor (R.) - Czy woli Pani śpiewać na estradzie, czy do kamery?

- (A.J.) - Oczywiście na estradzie. Przed kamerami nie czuję się zbyt pewnie. Jedynie publiczność i bezpośredni z nią kontakt powoduje, że staram się dać z siebie maximum. Chciałabym śpiewać coraz nowocześniej, stale się rozwijać i występować jak najczęściej z moim zespołem kierowanym przez Jerzego Kiełczewskiego, w którego skład wchodzi siedmiu instrumentalistów i dwie wokalistki. Jedna z nich gra także na skrzypcach i kondze. Współpracuje z nami gościnnie Bogusław Mec.
- (R.) - Mąż Pani, Jarosław Kukulski, jest kompozytorem, czy dużo pisze dla Pani?
- (A.J.) - Tak, komponuje większość wykonywanych przeze mnie piosenek, ale śpiewam również utwory m. in. Zimińskiego, Figla i Kopffa.
- (R.) - Często Pani wyjeżdża, śpiewała Pani ostatnio w USA, Kanadzie, RFN oraz w telewizji NRD. Jak znajduje Pani czas na życie prywatne?
- (A.J.) - Nie jest to sprawa łatwa. Najbardziej boleję nad tym, że tak niewiele czasu mam dla mojej jednorocznej córeczki Natalii. Tęsknię za nią podczas wyjazdów, ona także coraz bardziej odczuwa moją nieobecność i dlatego staram się cały wolny czas jej poświęcić.
- (R.) - Jak zamierza Pani spędzić wakacje, czy razem z rodziną?
- (A.J.) - Tak, nie mogę doczekać się lipca, a wraz z nim lasu, leśniczówki i ciszy...



Image Hosted by ImageShack.us


"Trzeba marzyć"


W tegorocznym Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki Żołnierskiej "Kołobrzeg '74" Anna Jantar otrzymała tytuł "Miss Obiektywu". W najbliższym czasie ukaże się pierwsza płyta długogrająca tej utalentowanej piosenkarki. Pamiętamy wylansowany przez tę piosenkarkę przebój: "Najtrudniejszy pierwszy krok" (muz. J. Kukulski, tekst W. Leliwa) — piosenkę lata 1973 popularną do dziś.
- Redaktor (R.) - Twój pierwszy krok, Anno?

- Anna Jantar (A.J.) - Zadebiutowałam na Festiwalu Piosenkarzy Studenckich w Krakowie w r. 1968. W tym także reku Rozgłośnia Polskiego Radia w Poznaniu zaprosiła mnie na pierwsze studyjne nagranie.
- (R.) - A co było wcześniej? Czy — jak wiele innych dziewcząt — już w dzieciństwie marzyłaś o karierze piosenkarki?
- (A.J.) - Nie. Do piosenkarstwa trafiłam poprzez podstawową szkołę, muzyczną oraz trzy lata nauki w średniej szkole muzycznej w klasach fortepianu i rytmiki. Moje marzenia dotyczyły raczej kariery pianistycznej. Wówczas — mając trzynaście lat — koncertowałam nawet z orkiestrą symfoniczną. Później w r. 1969 — zdałam egzamin do PWST w Warszawie. Nie podjęłam jednak studiów. Zaczęłam śpiewać z zespołem "Waganci", kierowanym przez Jarosława Kukulskiego...
- (R.) - Twojego męża obecnie.
- (A.J.) - Tak. Śpiewałam wówczas miedzy innymi jego piosenkę do tekstu Lecha Konopińskiego pt: "Co ja w tobie widziałam". Teraz zresztą Jarek jest w dalszym ciągu moim nadwornym kompozytorem. Ale śpiewam również piosenki skomponowane przez Piotra Figla, Janusza Sławińskiego, Wojciecha Trzcińskiego, Mariana Zimińskiego i innych. Dla radia nagrałam dotychczas trzydzieści kilka piosenek, a nagrań płytowych mam jut kilkanaście.
- (R.) - Masz już także dorobek w eksporcie polskiej piosenki...
-  (A.J.) - Występowałam przez trzy miesiące w ZSRR, brałam udział w programach telewizji bułgarskiej, uczestniczyłam — z polskim repertuarem — poza konkursem w festiwalu piosenkarzy bułgarskich w Sofii, koncertowałam w Czechosłowacji i na estradach oraz w telewizji NRD. W czerwcu na Międzynarodowym Festiwalu w Lublianie śpiewałam jugosłowiańską piosenkę, która została nagrodzona, a poza tym — poza konkursem — mój przebój "Żeby szczęśliwym być". Brałam udział w programach estradowych i telewizyjnych z okazji Dni Morza w Rostocku w ramach obchodów 25 - lecia NRD.
- (R.) - W tym roku uczestniczyłaś po raz trzeci w Krajowym Festiwalu piosenki w Opolu i również po raz trzeci w Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu. Czy jesteś zadowolona z wyników Swoich występów?
- (A.J.) - W Opolu przedstawiłam w koncercie "Premiery '74" piosenkę Jarosława Kukulskiego z tekstem Janusza Kondratowicza pt. "Tyle słońca w całym mieście", utwór utrzymany w konwencji nowoczesnego przeboju. Piosenka nie otrzymała nagrody, ale — jak słyszę — zdobywa coraz większą popularność na antenie. W Kołobrzegu śpiewałam dwie piosenki premierowe: "Kiedy żołnierze wracają" (muz. J. Kukulski, tekst A. Kuryło) i "Nie żałujcie serca dziewczyny" (muz. A. Kopff, tekst A. Kudelski). Ta druga otrzymała nagrodę "Polskich Nagrań".
- (R.) - Oglądałem niedawno twój recital w TV nagrany w ramach Wrocławskich Spotkań z Piosenką według interesującego scenariusza Andrzeja Kuryły.
- (A.J.) - To był mój pierwszy recital telewizyjny. Do następnego zostałam zaproszona przez TV Katowice.
- (R.) - A inne plany?
- (A.J.) - Teraz przede wszystkim urlop — pierwszy po trzech latach — wyjeżdżam w sierpniu do Bułgarii. We wrześniu mam występy w NRD. Na początku przyszłego roku Festiwal w Budapeszcie.
- (R.) - A teraz powiedz szczerze naszym czytelnikom, czy "żeby szczęśliwym być" wystarczy zastosować receptę podaną w tekście twojego przeboju?
- (A.J.) - Myślę, że powinna być skuteczna. Dodam tylko jeszcze, że po żadnym sukcesie nie wolno, jak to się mówi, spoczywać na laurach, że zawsze warto i trzeba marzyć. Ważne są nawet "marzenia o marzeniach", że posłużę się tytułem Jednej z moich dawniejszych piosenek — do twojego tekstu.
- (R.) - Dziękuję. I życzę ci jak najpiękniejszych marzeń i jak największych sukcesów.

Rozmawiał: A. JASTRZĘBIEC - KOZŁOWSKI



Image Hosted by ImageShack.us


"Najtrudniejszy pierwszy krok" - Anna Jantar


- Redaktor (R.) - Nazwisko Pani kojarzy się nam z przebojami. A było ich dużo, że wspomnę "Co ja w tobie widziałam", "Najtrudniejszy pierwszy krok", "Tyle słońca w całym mieście", "Żeby szczęśliwym być"...
- Anna Jantar (A.J.) - Ja nie lansuję przebojów! Bardzo lubię piosenki rytmiczne - takich oczekuje słuchacz. Natomiast piosenki sentymentalne, o ciekawych tekstach i aranżacjach są często niezauważalne. I to mnie trochę martwi...
- (R.) - Otrzymała Pani "Złotą Płytę", która jest dla wszystkich wykonawców szczytem marzeń. Czy były na niej także piosenki Pani męża, Jarosława Kukulskiego?
- (A.J.) - Tak. Oprócz nich są tam kompozycje Antoniego Kopffa, Mariana Zimińskiego i Włodzimierza Trzcińskiego.
- (R.) - Czy popularność jest męcząca?
- (A.J.) - Bardzo, ale to też przyjemne uczucie. Niejednokrotnie ludzie nie zdają sobie sprawy, jak dużo wkładam pracy w przygotowanie piosenki. Stale jestem w podróży, brakuje mi czasu na własny dom.
- (R.) - Jak wygląda Pani kalendarz występów?
- (A.J.) - Ostatnio występowałam w najważniejszej roli - roli matki. Przez pół rokiem urodziłam córeczkę. Jest zbyt mała, aby można ją było zostawić samą. Ale wyjadę wkrótce do NRD, mam też występy w TV RFN, a także cieszę się na wyjazd do Kanady.
- (R.) - W imieniu młodych Czytelników gratuluję córeczki... i "Złotej Płyty".

Wincenty Stachowski



Image Hosted by ImageShack.us


"Anna Jantar"


Anna Jantar debiutowała w 1968 roku na Festiwalu Piosenkarzy Studenckich w Krakowie. Po pierwszych nagraniach w Rozgłośni Poznańskiej PR rozpoczęła dwuletnią współpracę z zespołem Waganci. Z tego okresu pochodzi jej pierwszy przebój - piosenka "Co ja w tobie widziałam".
Dziś Anna Jantar należy do czołówki piosenkarskiej naszego kraju. Świadczy o tym pokaźna liczba wylansowanych piosenek, częste występy telewizyjne, zagraniczne wojaże koncertowe oraz festiwalowe i konkursowe trofea zdobyte w kraju i za granicą. Szczególnie udany pod tym względem jest rok bieżący (1975 - przyp. P): trzy nagrody na festiwalu Sopot 75, druga nagroda wyśpiewana piosenką "Niech ziemia tonie w kwiatach" na festiwalu w Dreźnie, pierwsze miejsca piosenki "Mój, tylko mój" w kilku popularnych plebiscytach ("Przeboje z Interstudia", "Przebój Lata 75", "Lista Przebojów" magazynu muzyczno - rozrywkowego "Non Stop", "Radiowa Lista Przebojów").
Piosenki śpiewane przez Annę Jantar poznała publiczność Związku Radzieckiego, Czechosłowacji, NRD, Węgier, Bułgarii, Jugosławii, Austrii, RFN, Irlandii i Kanady.
W najbliższym czasie Anna Jantar nagra dla PR dwie nowe pozycje ("Dzień bez happy endu" i "Staruszek świat"). Pracuje nad zamówionymi przez kanadyjską firmę "Eldon" piosenkami z tekstem francuskim i angielskim oraz gromadzi repertuar na swój drugi longplay.
Dotychczasowy dorobek płytowy: jedna płyta długogrająca, dwie "czwórki", cztery single i kilka utworów na płytach zbiorowych.
Najpopularniejsze przeboje: "Najtrudniejszy pierwszy krok", "Żeby szczęśliwym być", "Twoje oczy obiecują siódme niebo", "Tyle słońca w całym mieście", "Po tamtej stronie marzeń", "Rosyjskie pierniki", "Mój świat zawsze ten sam" i "Mój, tylko mój".

J.R.



darmowy hosting obrazków


"Tyle słońca w całym mieście"


Artysta trudzi się, by zyskać sławę, popularność, uznane, fortunę... Z dnia na dzień staje się wybrańcem, ulubieńcem ogółu. Naśladuje się jego gesty, sposób ubierania, styl bycia. Staje się idolem, idolem na prywatny użytek, kiedy bowiem pojawia się w radiu lub telewizji - wchodzi niby człowiek rodziny pod dachy naszych domów. Jest.
Każdy z nas ma swoich ulubionych solistów, wykonawców, zespoły. Jakoś nie potrafimy już żyć w ciszy, bez nich. "Głos heroldów niespokojnych dni" wciska się chrapliwym tonem tranzystorów w przestrzeń lasów, jezior, zapełnia nam szare komórki podczas pracy, nauki, usypia do snu, "budzi do czynu". Reguły kultury masowej są jednak podobnie jak w sporcie bezlitosne - uwielbiani odchodzą z dnia na dzień. Rzadko ktoś się za nimi upomni, z czasem zaś stają się bardziej fenomenem socjologii i historii kultury niż żywym zjawiskiem artystycznym.
Annę Jantar słyszało się niemal co dzień, dźwięki jej przebojów rozlegały się w telewizji i radiu, z płyt i kaset. Pracowała na swoje sukcesy cierpliwie, przebywała typową dziś dla piosenkarek drogę, by stanąć w olśniewającym blasku reflektorów estrady: średnia szkoła muzyczna, występy w zespole beatowym i studenckim teatrze "Nurt" w Poznaniu, wyróżnienie na Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki Studenckiej, praca solistki w zespole muzycznym "Waganci" i wreszcie pierwszy szlagier - "Co ja w tobie widziałam". Zanim Festiwal Opolski w roku 1973 wylansuje jej kolejny przebój "Najtrudniejszy pierwszy krok" i zapoczątkuje całe pasmo sukcesów piosenkarskich, zdąży pochwycić jeszcze Jantar wraz z "Wagantami" kamera filmowa w muzycznej komedii "Milion za Laurę".
Od roku 1972 jej kariera będzie wprost "wirować" od tytułów piosenek, festiwali (Sopot, Castlebar, Villach, Drezno, Lublana), nagrań płytowych, telewizyjnych, radiowych. Jednocześnie posypią się zagraniczne występy: w Austrii, Czechosłowacji, RFN, Irlandii, Jugosławii, Szwecji i Włoszech , w Kanadzie i w Związku Radzieckim. Tempo pracy staje się coraz szybsze, wzrasta pozycja na rynku piosenkarskim (dwie "Złote Płyty" za "Tyle słońca w całym mieście" i "Za każdy uśmiech"), rośnie popularność i sympatia (nagroda publiczności w Sopot - 75, dwa tytuły piosenkarki roku).
I oto od chwili, gdy jej kariera artystyczna została nagle tak tragicznie przerwana, pojawiły się dwie, trzy wzmianki rozsypane po prasie. O Annie Jantar mówiło się sporo, lecz głównie prywatnie, po domach. Środki masowego przekazu lakonicznie zapewniały: jej piosenki są ponadczasowe, przetrwają lata. A w ciągu następnego roku pojawiły się na antenie radiowej zaledwie kilka razy. W rocznicę katastrofy telewizja i radio przypomniały niektóre jej utwory. Podobno Pagart ma poświęcić jej wieczór w Domu Kultury na Mokotowie. Niewielkie to w sumie uznanie artystycznego trudu. A co będzie za lat dziesięć?
Anna Jantar potrafiła śpiewać repertuar trudniejszy, o bardziej skomplikowanej linii melodycznej. nagrany wspólnie ze Stanisławem Sojką, wylansowany przez duet Olivia Newton - Jones i Johna Travoltę przebój - "You're the one that I want" krytyka oceniła jako wersję dużo ciekawsze od pierwowzoru. Na ogół wszak nagrywała dla przeciętnego słuchacza, zdolnego zapamiętać i powtórzyć proponowany utwór. Śpiewała dla niego i o nim: o przeciętnym człowieku...



darmowy hosting obrazków


"Małżeństwo z kluczem wiolinowym"


Poznali się na próbie zespołu muzycznego "Waganci". Potrzebny był dziewczęcy głos. Ania zaśpiewała dwie piosenki. Była wtedy na egzaminach do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie i były wakacje. "Waganci" zaproponowali wspólne występy: do szkoły teatralnej już nie wróciła, ale w 1972 roku zdała egzaminy eksternistycznie.
Dziś Anna Jantar jest piosenkarką znaną i popularną nie tylko u nas w kraju. Wygrywa listy przebojów, odnosi sukcesy na festiwalach i koncertach. Ma jedną złotą płytę, a niebawem otrzyma drugą.
Z muzyką związana jest od dziecka. Kiedy miała cztery lata, rodzice zapisali ją do przedszkola muzycznego. Zaczęła uczyć się gry na fortepianie. Ze sceną i środowiskiem artystycznym też była obyta od najmłodszych lat, bo jej ojciec był aktorem w Poznaniu, a brat, jako dziecko, też grywał w teatrach. Szkoły podstawowe kończyła dwie: powszechną i muzyczną. Uczyła się gry na fortepianie. Zapowiadała się ponoć (jak sama mówi) na całkiem niezłą pianistkę, uczestniczyła w konkursach muzycznych. Nauce w liceum ogólnokształcącym towarzyszyły lekcje w średniej szkole muzycznej, w klasie fortepianu i rytmiki. Powoli też, za sprawą starszego brata wchodziła w poznańskie środowisko studenckie. Najpierw pisała muzykę do przedstawień i komponowała do tekstów młodych poetów poznańskich, potem sama grała w teatrze studenckim "Nurt" w Poznaniu i zaczynała śpiewać w Centralnym Klubie Studenckim "Od nowa".
Potem była matura, egzamin wstępny do warszawskiej PWST, wakacje i wyjazd na trasy koncertowe z zespołem "Waganci". Została w zespole Jarosława Kukulskiego. Nie wiedziała, że kiedyś będzie jego żoną, bo tego nigdy się tak od razu nie wie. On zresztą też o tym nie myślał. Nie przyszło mu to jeszcze do głowy. Dziś z uśmiechem wspomina ten pierwszy dzień.
Jarosław:"W zespole byli sami chłopcy. Chciałem uzyskać inne brzmienie. Zespół był bardzo zbliżony do "Trubadurów". Zaproponowałem Ani pracę w tym zespole. Pamiętam, że przyprowadził ją na próbę kolega. Zaśpiewała dwie, czy trzy piosenki i została "wagantem". Podobał mi się jej głos". Anna: "Weszłam do sali, gdzie odbywała się próba. Widziałam, że plątał się tam ktoś, kto grał na oboju, ale... Gdy wróciłam do domu, mama spytała mnie czy był ktoś interesujący. Wiesz mamo, nie było tam nikogo na kim by oko mogło spocząć"...
Ślub odbył się we wrześniu, sześć i pół roku temu.
Jarosław Kukulski studiował w poznańskiej Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej, na wydziale instrumentalnym. Kiedy otrzymał dyplom, rozpoczął pracę muzyka - oboisty w filharmonii w Poznaniu. Potem, jako muzyk zielonogórskiej filharmonii, dostał propozycję objęcia kierownictwa muzycznego tamtejszej estrady. Chciał się pokazać, założył zespół muzyczny "Waganci".
Pierwsze nagrodzone piosenki w repertuarze "Wagantów" to "Szła noc" z tekstem Lecha Konopińskiego, główna nagroda w konkursie na piosenkę żołnierską, "Zaślubinowy pierścień", nagroda ministra obrony na festiwalu w Kołobrzegu i "Co ja w tobie widziałam", też firmowana przez zespół piosenka, która wygrała wszystkie radiowe plebiscyty i listy przebojów. Śpiewała ją - jak zresztą i poprzednie - Anna Jantar, ale wciąż jeszcze była znana, jako wagant.
Po trzech latach Jarosław rozwiązał zespół. Postanowił pisać piosenki dla różnych wykonawców.
- "W momencie, jak zdecydowaliśmy się, że Ania będzie piosenkarką, występującą indywidualnie, to mimo założeń, że będę pisał dla różnych wykonawców, gros piosenek musiałem pisać dla Ani. Po krótkim okresie naszej współpracy powstał "Najtrudniejszy pierwszy krok". Już byliśmy małżeństwem. Była to piosenka adekwatna w sensie rodzinnym i zawodowym, bo był to pierwszy krok w małżeństwie i na scenie. Potem kilka następnych: "Żeby szczęśliwym być", "Tyle słońca w całym mieście" i "Mój, tylko mój”, ugruntowały Ani pozycję. Zwróciła na siebie uwagę, stała się piosenkarką znaną".
Odtąd jej sukcesy są jednocześnie jego sukcesami, on dla niej komponuje, ona śpiewa jego piosenki. Nagrody też otrzymywali razem. Obydwoje, jako pierwsze swe nagrody wymieniają te same piosenki "Szła noc", "Zaślubinowy pierścień" i "Co ja z tobą widziałam".
Dawniej Anna Jantar częściej siadywała z mężem przy fortepianie. Podsuwała linie melodyczne. Teraz Jarosław Kukulski komponuje zupełnie sam. Pokazuje gotową piosenkę. On sam aranżuje. Siadają do fortepianu i uczą się jej. "Sugestie kompozytora są zwykle najlepsze, ale bywa, że akceptuję propozycje interpretacji Ani", śmieje się Jarosław i dodaje:
"Najlepiej pracuje mi się wtedy, gdy mam absolutny spokój. Muszę mieć do komponowania absolutną ciszę, a tu w dzień, albo stuki, albo buczenie rur, albo radio czy magnetofon u sąsiadów. W nocy nie mogę pisać, bo obawiam się, że gdybym sprawdził w partyturze co napisałem, ściągnąłbym sobie natychmiast sąsiadów. Chciałbym, żeby było tak, że nie mam żadnych problemów, siadam rano i piszę, ale to nie możliwe, bo są sprawy związane z dzieckiem, z rodziną, załatwienie kocja i wszystko bierze w łeb. Maleństwo nie należy niestety do najspokojniejszych. Nie mogę siąść do pianina, gdy dziecko płacze".
"Dotychczas wszędzie jeździliśmy razem
- dodaje Anna. Odkąd urodziła się Natalia jest inaczej. Jeżdżę z zespołem Jerzego Kiełczewskiego "Pressing". W ogóle staramy się wyjeżdżać na zmianę, choć Natalią zajmuje się moja mama. Jest dla niej bardziej mamą niż ja".
Jarosława Kukulskiego absorbują aktualnie dwie sprawy. Pisze muzykę do filmu "Nie zaznasz spokoju", reżyserowanego przez Mieczysława Waśkowskiego, przygotowuje nagrania dla RFN - owskiej firmy "Emi Electrola" i komponuje dla znanej murzyńskiej piosenkarki Betty Dorsey, która śpiewa ostatnio piosenkę wykonywaną przez Annę Jantar "Tyle słońca w całym mieście". Piosenka ta w interpretacji "Betty Dorsey" ze zmienionym tytułem "Stay" wciąż utrzymuje się na liście bestsellerów w RFN. Anna Jantar podpisała kontrakt z "Emi Electrola", w lutym nagrywała tam dwa single. Koncertowała także w telewizji, w NRD. Wkrótce czeka ją tournee po Stanach Zjednoczonych.
W ciągu ostatnich paru lat zebrała wiele nagród. W 1974 r. otrzymała nagrodę Polskich Nagrań, tytuł "Miss Obiektywu" na festiwalu w Kołobrzegu, wyróżnienie na festiwalu opolskim. W następnym roku triumf był większy. Na festiwalu w Sopocie II nagroda za interpretację piosenki "Staruszek świat", nagroda publiczności, nagroda "Głosu Wybrzeża" za przebój 1975 r., zaraz potem II nagroda na festiwalu w Dreźnie za interpretację Jarosława Kukulskiego "Niech ziemia tonie w kwiatach". Wtedy też została w plebiscycie, zorganizowanym przez publicystów estradowych piosenkarką roku 1975. W roku następnym na sopockim festiwalu wręczono jej złotą płytę.
Nie zdarzyło się Annie Jantar wrócić z zagranicznego festiwalu bez nagrody; wyróżnienie na festiwalu w Lubljanie, II nagroda w Villach (Austria) i III nagroda w Castelbar (Irlandia).
A jednak, kiedy przychodzi wspomnieć koncert, który najmocniej przeżyła, wymienia swój pierwszy wielki występ na festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie.
"Byłam dobrze przygotowana, ale i bardzo zdenerwowana, bo mnóstwo ludzi, telewizja... Uszyłam sobie nową suknię... Stałam za daleko mikrofonu i niezbyt było mnie słyszeć. Szef ówczesnego ZSP Zbyszek Napierała i koledzy pokazywali mi żebym podeszła bliżej, ale ja nic nie widziałam. Nic nie pamiętałam. Po zejściu ze sceny byłam jeszcze bardziej zdenerwowana niż przed występem. Dostałam wtedy wyróżnienie. Niedługo będzie już dziesięć lat".

Barbara Węgrzyn



Image Hosted by ImageShack.us


"Anna Jantar - jurorem?"


W sopockiej Operze Leśnej zapanowała cisza. Przebrzmiały już ostatnie piosenki. Rozdzielono nagrody. Rozjechali się po świecie uczestnicy festiwalu. Służba porządkowa wymiotła ostatnie nutki. A przecież jeszcze nie tak dawno...
Największą w naszym kraju imprezę rozrywkową otworzyła Anna Jantar. Uroczystość miała szczególny charakter, bo przecież nie codziennie świeci się trzydziestolecie! Poznańska piosenkarka nie marzyła nawet o przyjściu na świat, kiedy "Polskie Nagrania" rozpoczęły swoją działalność! A teraz właśnie jej przypadło w udziale uświetnić jubileusz zasłużonej firmy fonograficznej. Po emocjach "Gali Polskiej" (zobaczymy ją w telewizji 11 września), Anna Jantar mogła już spokojnie i obiektywnie spojrzeć na pretendentów do "Bursztynowego Słowika". Dzierżąc "Złotą Płytę" w dłoni, laureatka - na zaproszenie "Expressu" - zgodziła się na rozdzielenie prywatnych nagród festiwalowych.

- Redaktor (R.) - Dla kogo zatem "Grand Prix"?
- Anna Jantar (A.J.) - Jury zwróci zapewne uwagę na Irinę Ponarowską, ale ja mam swoich kandydatów. Z jednej strony Turek Neco za znakomity głos, wspaniały repertuar (trudny, ale komunikatywny), świetne zachowanie na scenie. Z drugiej strony Krzysztof Krawczyk za znakomite (bodajże najlepsze) walory głosowe, a także za dobór repertuaru. Gdyby brać pod uwagę tylko nasz rynek, wyróżniłabym Emanuela za muzykalność, no i oczywiście świetną Joan Orleans... Na Zachodzie jest jednak bardzo wielu muzykalnych piosenkarzy murzyńskich.
- (R.) - Grand Prix ma zatem właściciela. A dla kogo nagrody?
- (A.J.) - Oczywiście dla Veroniki Fischer z NRD za wspaniały głos i interesujący repertuar.
Przydzieliłabym też taką samą nagrodę Markowi Williamsowi z Nowej Zelandii, ale wyłącznie za głos...
- (R.) - To już wszystkie wyróżnienia?
- (A.J.) - Jeszcze nie. Za dynamikę i ekspresję warto nagrodzić Bułgarkę Katję Filipową, Portugalczyka Carlosa Do Coramo za wielką kulturę na scenie. Bardzo interesująco zaprezentował się też wokalnie Rumun Constantiniu. Z polskich wykonawców wyróżniłabym jeszcze Ewę Śnieżankę, zwłaszcza jej drugą piosenkę...
- (R.) - Wynika z tego, że praca jurora nie należy do łatwych...
- (A.J.) - To prawda. Zwłaszcza, że trzeba też zwrócić uwagę na atrakcyjność prezentowanych piosenek. A w Sopocie było kilka niewątpliwych przebojów - chociażby "Wake up" Turka Neco. Nie można też pominąć piosenek innego typu, ballad, znakomicie wykonywanych przez J. Dawisa Reada, czy Valdy'ego.
- (R.) - Dziękujemy za udział w jednoosobowym jury. A co słychać u Pani?
- (A.J.) - W najbliższym dniach nagrywam program z Karelem Gottem, wezmę udział w programach telewizji mego rodzinnego miasta: dla pracowników HCP oraz wystąpię w popularnej już "Allewizji". Jeszcze w tym miesiącu wybieram się do NRD, potem na występy do bardziej odległych krajów.
- (R.) - A co wtedy pozostawi Pani swym sympatykom?
- (A.J.) - Moją nową płytę długogrającą "Za każdy uśmiech".

Lech Konopiński



Image Hosted by ImageShack.us


"Anna Jantar - piosenka"


Znana jest z radia i telewizji, estrady i licznych nagrań płytowych. Tę popularność Anna Jantar zdobyła w ciągu 5 - letniej pracy zawodowej. Początki jej kariery związane są ze studenckim ruchem artystycznym w poznaniu. Działalność tę ułatwiało m.in. ukończenie szkoły muzycznej (klasa fortepianu) i znalezienie się w studenckim teatrze kabarecie "Nurt", gdzie występowała jako wokalistka, śpiewając piosenki literackie; następnie rozpoczęła pracę w popularnym zespole "Waganci" (1970 - 1971).
Anna Jantar, biorąc udział w Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie, otrzymała wyróżnienie, a w rok później na Festiwalu "FAMA - 69" - nagrodę za interpretację. Trzykrotnie uczestniczyła w Festiwalu Opolskim, lansując piosenki "Najtrudniejszy pierwszy krok" i "Tyle słońca w całym mieście", a w Kołobrzegu uzyskała Nagrodę Polskich Nagrań.
- (R.) - Polskie Radio i Polskie Nagrania znacznie przyczyniły się do pani popularności...

- (A.J.) - Tak. Pierwszy mój przebój pt. "Co ja w tobie widziałam" przyniósł mi dużą satysfakcję. Utwór "Najtrudniejszy pierwszy krok" stał się najpopularniejszą piosenką lata 1973, a "Tyle słońca w całym mieście" - w 1974 r., podobnie jak Radiowa Piosenka Miesiąca "Żeby szczęśliwym być".
- (R.) - Sukcesy sprawiają, że jest pani coraz częściej za granicą. Piosenki pani znajdują się w repertuarze znanych wykonawców, jak np. sióstr Kessler z RFN - ("Ileś wart, ja nie wiem"), Michaelis Chor w NRD, Horsta Krugera w NRD ("Witaj mi") czy Hanki Zagorovej z CSRS ("Tyle słońca w całym mieście") itd.
- (A.J.) - Istotnie, często występuję za granicą. Byłam we wszystkich krajach demokracji ludowej. Z powodzeniem występuję w ZSRR, Bułgarii, Czechosłowacji itd. Nagrywałam dla radia i telewizji Jugosławii, NRD. Wystąpiłam na Festiwalu Słoweńskiej Pieśni w Lubljanie (1974, Jugosławia), a na Festiwalu "Coupe d'Europe" w Villach (Austria, październik 1974) polska ekipa w składzie Mariana Wróblewska, Tadeusz Woźniakowski i ja zajęła III miejsce, natomiast w Castlebar (Irlandia) zdobyłam III nagrodę.
- (R.) - Występuje pani obecnie w nowym, zresztą bardzo ciekawym i udanym programie. Jak do tego doszło?
- (A.J.) - We wrześniu ub. roku nawiązałam stałą współpracę z zespołem wokalno - instrumentalnym "Sezam" i zespołem wokalnym "Partita". Przed kilku miesiącami wspólnie przygotowaliśmy program estradowy pn. "Najtrudniejszy pierwszy krok", nad którym patronat objęła Stołeczna Estrada. Od premiery w październiku ub. roku w Katowicach, program ten cieszy się dużym powodzeniem w całym kraju, co potwierdziła ostatnio publiczność Trójmiasta i kilku miast woj. gdańskiego. Program ten zaplanowany jest również dla publiczności wiele krajów.
- (R.) - Z kim pani współpracuje?
- (A.J.) - Większość piosenek komponuje dla mnie Jarosław Kukulski, ale repertuar poszerzam także o utwory Piotra Figla, Marka Sarta, Wojciecha Trzcińskiego, Antoniego Kopffa, Janusza Sławińskiego, piszących muzykę do tekstów Janusza Kondratowicza, Andrzeja Kudelskiego i in.
- (R.) - Zamierza pani?
- (A.J.) - Przygotowanie recitalu dla Polskiej Telewizji, nagranie kolejnego longplaya, recital w Jugosłowiańskiej TV, nagranie płyty w RFN, występy w TV Rostock, tournee po USA i Kanadzie (od 26 lutego do 20 marca) z międzynarodową ekipą artystyczną, występy w międzynarodowej rewii (maj - czerwiec) w berlińskim Friedrichstaatpalast, a następnie wyjazd do Związku Radzieckiego na 6 - tygodniowe tournee z programem "Najtrudniejszy pierwszy krok".

Eugeniusz Melech



Image Hosted by ImageShack.us


"Żeby szczęśliwą być - Anna Jantar o swoich piosenkach"


Chwilę po występach w Pałacu Kultury Zagłębia w Dąbrowie Górniczej siedzimy za kulisami. Piosenkarka jest zadowolona i uśmiechnięta.
- Redaktor (R.) - Czy nie męczą Panią występy?

- Anna Jantar (A.J.) - Mam już wprawę. Czasami miewam nawet po trzy występy dziennie. Zawodowo śpiewam szósty rok.
- (R.) - Początki?
- (A.J.) - Zaczynałam w Poznaniu, tuż po ukończeniu średniej szkoły muzycznej w tym mieście. Występowałam z licznymi teatrami i kabaretami studenckimi, najdłużej z zespołem "Waganci".
- (R.) - Dotychczasowy dorobek piosenkarski?
- (A.J.) - 60 piosenek.
- (R.) - Ulubiony szlagier?
- (A.J.) - "Żeby szczęśliwym być..."
- (R.) - A najszczęśliwszy dzień w Pani dotychczasowym życiu?
- (A.J.) - Dzień, w którym zostałam mamą. Córka Natalia ma już 2 miesiące.
- (R.) - Czy ma Pani receptę na szlagier?
- (A.J.) - Nie, bo takowej nie ma. Wiem tylko, że dobra piosenka musi być bezbłędna muzycznie. Muzyka do wielu piosenek jest dziełem mojego męża, kompozytora Jarosława Kukulskiego.
- (R.) - Występuje Pani z powodzeniem w wielu krajach - co mogłaby Pani powiedzieć o publiczności?
- (A.J.) - Jest bardzo różna, wszędzie niezmiernie serdeczna, ale najbardziej wdzięczna, spontaniczna, okazująca bezpośredni stosunek do piosenkarza, jest publiczność radziecka.
- (R.) - Dotychczasowe nagrody?
- (A.J.) - Najwięcej zdobyłam na ubiegłorocznym festiwalu sopockim. Był to przysłowiowy róg obfitości: II nagroda jury w Dniu Polskim, za wykonanie piosenki "Staruszek świat"; nagroda publiczności za całość występów; nagroda "Głosu Wybrzeża" za przebój sopocki "Tyle słońca w całym mieście". Z zagranicznych imprez o podobnym charakterze otrzymałam nagrody na międzynarodowych festiwalach piosenkarskich w Austrii, Irlandii i NRD.
- (R.) - Tegoroczne tournee zagraniczne?
- (A.J.) - Jesienią wyjeżdżam do Kanady na nagrania płytowe dla firm "Capital Records" i "Polydor", a po powrocie koncerty w wielu miastach RFN z towarzystwem orkiestry.
- (R.) - Dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiała:
Barbara Sośnierz



Image Hosted by ImageShack.us


"Anna śpiewa w swoim mieście"


"...Tutaj się urodziłam, wychowałam, stawiałam pierwsze muzyczne i estradowe kroki. Właśnie w Poznaniu - i oto po raz pierwszy stoję przed swoją publicznością. Nie ukrywam, że jestem mocno stremowana". W dość konwencjonalnej formie rozpoczęła swe poznańskie koncerty Anna Jantar - wykonawczyni mająca swe stałe miejsce w polskiej piosence estradowej. Zabrakło mi w tym programie - zgrabnie skonstruowanym - bloku wspomnieniowego, w którym znalazłyby się fragmenty najpopularniejszych jej przebojów. Jednym tchem można wymienić takie tytuły piosenek jak "Co ja w tobie widziałam", "Najtrudniejszy pierwszy krok", "Żeby szczęśliwym być", "Gdzie nie spojrzę wszędzie ty", "Witaj mi", "Tyle słońca w całym mieście". Czy z takiego zestawu nie można skonstruować znakomitej składanki? Podpowiadanie jest to czynność wdzięczna i kusząca, lecz za skutki krytyk baczyć nie ma prawa. Sądzenie, że kompozytor i doradca artystyczny Anny Jantar, Jarosław Kukulski przyjmie te uwagi jako doskonały aranżer i przygotuje taką składankę ku uciesze wiernych słuchaczy. A wówczas koncert z gwiazdą Jantar posiadać będzie same blaski.
Bowiem ten premierowy program grupy muzycznej Pressing, wokalnej Aura Włodzimierza Patuszyńskiego był dla Anny Jantar pewnym zapoznaniem się z możliwościami jakimi dysponują współuczestniczący w programie.
Program przygotowany przez Stowarzyszenie Muzyki Estradowej przyjęty został entuzjastycznie.

Krzysztof Wodniczak



Image Hosted by ImageShack.us


Wywiady Prometeja - Anna Jantar


- Redaktor (R.) - Jest pani znaną i powszechnie lubianą piosenkarką. Jak to się dzieje, że jurorzy festiwalów nie znajdują dla pani bardziej łaskawego spojrzenia?
- Anna Jantar (A.J.) - Nie, może nawet nie chodzi o to. Do festiwalu trzeba mieć tzw. "fart", którego nigdy nie miałam - przynajmniej w kraju. Nie tak dawno natomiast wróciłam z Austrii, gdzie zdobyłam 3 miejsce na festiwalu "Puchar Europy", więc chyba w jakimś stopniu zrekompensowało to krajowe niepowodzenia.
- (R.) - Czy uważa pani, że coś co nazywa się lansowaniem piosenkarza pomaga mu w karierze artystycznej?
- (A.J.) - Z pewnością tak. Zwłaszcza lansowanie na antenie radiowej wyznacza drogę do popularności. Ja zaczęłam od piosenek łatwo wpadających w ucho, tzw. szlagierowych, które publiczność od razu zaakceptowała, a tym samym coraz częściej można było je usłyszeć w radio.
- (R.) - Może więc przypomni pani swe pierwsze kroki w roli piosenkarki?
- (A.J.) - Debiutowałam w poznańskim kabarecie studenckim "Nurt". Był to właściwie teatr studencki, który bardzo pomógł mi od strony warsztatowej. U nas nie ma jeszcze takich szkół, które szkoliłyby kadrę piosenkarską. Kabaret studencki pomógł mi w opanowaniu gry aktorskiej, która jest niezbędna przy wykonywaniu piosenek. Współpracowałam później przez dwa lata z zielonogórskim zespołem "Waganci". Ten okres pracy wspominam dosyć sympatycznie, aczkolwiek był on bardzo ciężki. Trafiliśmy bowiem na złą koniunkturę. Zespoły w tym czasie stawały się mniej popularne, a bardziej stawiano na solistów. Nie mniej jednak był to okres pracy bardzo udany, wylansowaliśmy nawet przebój "Co ja w tobie widziałam".
- (R.) - W którym momencie zdecydowała się pani występować jako solistka?
- (A.J.) - Wyjechaliśmy z zespołem do Związku Radzieckiego. Nawet podobaliśmy się, jednak po powrocie do kraju byliśmy w zasadzie bez pracy. Nikt nie chciał specjalnie inwestować w zespoły, a to było potrzebne aby zapewnić sprzęt muzyczny i stroje. Zaczęłam więc występować sama. Nawiązałam współpracę z Impartem we Wrocławiu, która zresztą trwa do dziś. Okres, kiedy zrezygnowałam z zespołu "Waganci" i zaczęłam występować jako solistka, był dla mnie najtrudniejszy w karierze.
- (R.) - Obecny rok był chyba jednym z bardziej udanych w pani dotychczasowej karierze. Kilka pani piosenek stało się uznanymi przebojami i w końcu sukces na festiwalu w Austrii?
- (A.J.) - Tak, ten rok był w mojej dotychczasowej karierze najbardziej udanym. Co prawda w Opolu nie zdobyłam nagrody, ale piosenka, którą wykonywałam, "Tyle słońca w całym mieście" stała się szlagierem i zyskała sobie miano piosenki lata 74. Nagrał ją słynny chór Michaelisa z NRD, również tam stała się przebojem. W Kołobrzegu natomiast dostałam nagrodę "Polskich Nagrań", wybrano mnie "miss obiektywu".
Bardzo ucieszyło mnie to 3 miejsce na festiwalu w Austrii. Występowałam również w Ljubljanie na festiwalu pieśni słowiańskiej. Był to festiwal podobny trochę do naszego Sopotu. Piosenki wykonywane były w dwóch wersjach, najpierw przez jugosłowiańskiego piosenkarza, a następnie przez gościa. Nieraz te wersje były zupełnie różne. Ja na przykład śpiewałam piosenkę trzy razy szybciej niż piosenkarz jugosłowiański. W drugim dniu na tym samym festiwalu, poza konkursem śpiewałam polską piosenkę "Żeby szczęśliwym być" i ta odniosła chyba duży sukces. Publiczność skandowała, musiałam bisować trzy razy.
- (R.) - Przypieczętowaniem tegorocznych sukcesów jest pani pierwsza długogrająca płyta?
- (A.J.) - Tak, ta płyta już się ukazała. Znajdują się na niej piosenki szlagierowe typu "Żeby szczęśliwym być", "Tyle słońca w całym mieście", jak również bardziej nastrojowe, troszeczkę w stylu Bacaraca.
- (R.) - Jak długo pracuje pani nad przygotowaniem nowej piosenki?
- (A.J.) - Czasem bardzo krótko - 3 dni. Wprowadzam piosenkę do repertuaru, ogrywam ją na estradzie, a potem często w niej bardzo dużo zmieniam. Czasem pracuję bardzo długo zanim ją włączę do repertuaru. Najczęściej moje piosenki komponują Jarosław Kukulski, Piotr Figiel, Wojciech Trzciński, Marian Zimiński, a teksty do nich piszą Janusz Kondratowicz, Andrzej Kuryło, Andrzej Kudelski i Lech Konopiński.

Rozmawiała: Anna Rakus
Młodzieżowa Wszechnica Dziennikarska



Image Hosted by ImageShack.us


Pocztówka dźwiękowa


Dziś pocztówka kumoterska, a to ze względu na pseudonim artystyczny i wybrzeżowy rodowód piosenkarki. Kariera estradowa Anny Jantar rozpoczęła się w poznańskim teatrze studenckim Nurt, gdzie była pianistką, a następnie spróbowała swoich sił jako wokalistka. Wyróżnienie na V Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki i Piosenkarzy Studenckich w Krakowie zdopingowało ją do dalszych prób. Jako solistka poznańskiej grupy "Polne kwiaty" uczestniczyła w FAMIE - 69, gdzie zdobyła nagrodę za interpretację. Ale dopiero w grupie Waganci zaśpiewała swój pierwszy autentyczny przebój "Co ja w tobie widziałam", który na przełomie lat 1970 - 1971 zdobył niebywałe powodzenie. Kompozytorem tego utworu był Jarosław Kukulski, obecny mąż i twórca sukcesów pani Anny.
Jej prawdziwa kariera rozpoczęła się dopiero po kilku latach, kiedy wylansowała takie przeboje jak "Żeby szczęśliwym być", "Najtrudniejszy pierwszy krok", czy "Mój, tylko mój". Zdobywa nagrody na festiwalach krajowych i zagranicznych, odwiedza wiele krajów, szczególne sukcesy odnosząc w Kanadzie. Jej piosenki, skomponowane przez męża, włącza do swego repertuaru wielu znanych piosenkarzy, m.in. Goldie Ens, Hana Zagorova, siostry Kessler czy chór Gerarda Michaelisa z NRD. W ubiegłym roku na Gali sopockiej za album "Tyle słońca w całym mieście" otrzymuje kolejną Złotą Płytę Polskich Nagrań. 


Image Hosted by ImageShack.us


"Szczęśliwe małżeństwo"


Anna Jantar i Jarosław Kukulski to para doskonałych artystów odnoszących od wielu lat wielkie sukcesy i laury na deskach estrady krajowej i zagranicznej. Ale to także przykładne, wzorowe polskie małżeństwo - związane ściśle ze słowem piosenka.
- Redaktor (R.) - Kiedy poznaliście się?

- Jarosław Kukulski (J.K.) - Ania studiowała pianistykę w Wyższej Szkole Muzycznej i ja też pobierałem tam lekcje muzykowania. I tam też częściej były nasze spotkania, a potem już częściej się widywaliśmy, powoli przyjaźń przeistoczyła się w miłość. I w roku 1971 byliśmy już małżeństwem.
- (R.) - I ukończyliście razem studia?
- Anna Jantar (A.J.) - Tak! Zaczęłam śpiewać, najpierw piosenki z tekstami wierszy, lecz później zdecydowałam się śpiewać piosenki lekkie. I z inicjatywy Jarka powstał mój pierwszy przebój nagrany z Wagantami - "Co ja w tobie widziałam". Słowa do tej piosenki napisał Lech Konopiński.
- (R.) - I później wielkie sukcesy?
- (J.K.) - Łatwo powiedzieć wielkie sukcesy, ale ile ciężkiej i żmudnej pracy nas to kosztowało.
- (R.) - W roku 1976 przyszła na świat wasza córeczka Natalia.
- (A.J.) - Bardzo pragnęłam mieć dziecko, ale prędzej nie mogliśmy się zdecydować. Ale w roku 1975 mogliśmy już sobie na dziecko pozwolić.
- (R.) - A ty Jarku, jak przyjąłeś fakt, że zostałeś ojcem?
- (J.K.) - Jako że w ogóle kocham dzieci, to z wielką radością przyjąłem fakt, że zostałem wreszcie i ja ojcem.
- (R.) - I ostatnie pytanie do was obojga. Czy jesteście szczęśliwi?
- (A.J.) - Tak! Kocham, pracuję, wiem, że i ja jestem kochana i potrzebna. Więc czego od życia więcej potrzeba?
- (J.K.) - Jestem bardzo szczęśliwy. Mam wspaniałą żonę i udaną córeczkę. Nigdy nie marzyłem o takim szczęściu.

Rozmawiał: Andrzej Dobrzański



Image Hosted by ImageShack.us


"Anna Jantar o sobie"


- Redaktor (R.) - O ile wiem, przed rozpoczęciem studiów muzycznych grała pani na fortepianie.
- Anna Jantar (A.J.) - Tak, gry na fortepianie uczyłam się jeszcze w wieku dziecięcym mając 4 lata, a trwało to ponad 15 lat.
- (R.) - Prawdopodobnie koncertowała pani z Filharmonią w Poznaniu?
- (A.J.) - Miałam wówczas 13 lat i to był właśnie mój pierwszy występ przed publicznością. Występowałam tam jako solistka.
- (R.) - Jaką ukończyła pani szkołę?
- (A.J.) - Ukończyłam Podstawową oraz Średnią Szkołę Muzyczną.
- (R.) - Czy ten występ z Filharmonią zdecydował o karierze piosenkarskiej?
- (A.J.) - Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć, bo prawdę mówiąc najpierw zdawałam egzaminy do szkoły teatralnej. Wprawdzie zostałam przyjęta, ale warunki zmusiły mnie do przerwania nauki.
- (R.) - Jak to się stało, że została pani gwiazdą naszej estrady?
- (A.J.) - Po przerwaniu nauki zaczęłam pracować i próbowałam śpiewać i właśnie wtedy zaczęłam się na serio muzyką interesować.
- (R.) - Czy piosenka "Co ja w tobie widziałam" rozpoczęła pierwsze kroki śpiewania solo?
- (A.J.) - Nie, tę piosenkę śpiewałam w zespole Waganci, a śpiewanie solo rozpoczęłam piosenką "Najtrudniejszy pierwszy krok" i ten krok wcale nie był łatwy. Bałam się śpiewać solo, ale w tym dopomógł mi Jarek.
- (R.) - Jakie pani ma najbliższe plany?
- (A.J.) - Och, mam bardzo dużo pracy. Podpisałam kontrakt na 2 tygodnie radiem niemieckim. Mam również nagrać kilka programów w CSRS. Po powrocie mam nagrać longplay w kraju.
- (R.) - Jak widzę, pracy ma pani bardzo dużo.
- (A.J.) - To nie wszystko, ale połowę muszę odłożyć. Chcieliśmy wyjechać na urlop, muszę troszeczkę odpocząć.
- (R.) - No to życzę pani udanego urlopu i bardzo słonecznego.
- (A.J.) - Dziękuję bardzo, ale właśnie obawiam się, że pogoda może się zepsuć, zawsze mam takiego pecha.



Image Hosted by ImageShack.us


"Sukces w rodzinnym duecie"


Festiwal sopocki stanowi w opinii fachowców okno na świat polskiej piosenki. Dlatego też z myślą o zagranicznych kontrahentach organizuje się specjalne koncerty piosenkarzy, którzy mieliby szansę zdobyć sławę także poza granicami naszego kraju. W tym roku takim koncertem była Gala Polska. Podczas jej trwania wręczono kolejną Złotą Płytę jednej z najpopularniejszych piosenkarek - Annie Jantar, przyznaną jej za album "Tyle słońca w całym mieście". Warto więc zaprezentować sylwetkę artystyczną tej gwiazdy.
Przyjaźń Anny Jantar z estradą trwa już bez mała dziewięć lat. Mało kto wie zapewne, że początki jej kariery związane były ze studenckim ruchem artystycznym. Po ukończeniu szkoły muzycznej w klasie fortepianu związała się najpierw jako pianistka, a następnie wokalistka ze studenckim teatrem "Nurt" w Poznaniu. Reprezentując barwy tego teatru występowała na V Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki i piosenkarzy studenckich w Krakowie, gdzie zdobyła wyróżnienie. Później była solistką poznańskiej grupy "Polne kwiaty" i uczestniczką kolejnego studenckiego festiwalu FAMA - 69. Od FAMY datują się jej pierwsze poważne sukcesy, bowiem po nagrodzie za interpretację nawiązała kontakt z zespołem Waganci. Właśnie z Wagantami Anna Jantar zaśpiewała swój pierwszy przebój "Co ja w tobie widziałam", który na przełomie 1970 - 1971 zdobył niebywałe powodzenie. Kompozytorem tego utworu był pianista Jarosław Kukulski - obecny mąż pani Anny. Następne piosenki jego autorstwa przyniosły obojgu zasłużoną popularność. Niemal każdy utwór Kukulskiego stawał się w wykonaniu Anny Jantar przebojem. "Żeby szczęśliwym być", "Najtrudniejszy pierwszy krok", "Mój, tylko mój", "Tyle słońca w całym mieście" - to jedynie niektóre tytuły złotej serii. Jednocześnie przyszły nagrania radiowe i telewizyjne, liczne wyjazdy zagraniczne i udziały w festiwalach.
Artystka ma na swym koncie wyróżnienie na Festiwalu Pieśni Słoweńskiej w Lubljanie, "Coupe d'Europe" w Villach (Austria), trzecią nagrodę za udział w irlandzkim festiwalu "Cisco 74" w Castlebar, nagrody i wyróżnienia na festiwalach w Sopocie, w Dreźnie (Schlagerfestiwal) i Kołobrzegu. Istotnym bowiem szczegółem w karierze artystycznej gwiazdy jest sympatia do piosenki żołnierskiej. Koncert Anny Jantar na kołobrzeskiej estradzie w 1975 roku na długo utkwił w pamięci sympatyków tego festiwalu, tym bardziej, że zdobyła tam ona najmilszą nagrodę - publiczności, a fotoreporterzy obwołali ją Miss Obiektywu. Stąd też festiwal w Kołobrzegu wspomina z ogromnym sentymentem.
Od kilku lat nazwisko Anny Jantar kojarzy się z superszlagierem, znajdującym się na ustach wszystkich. Świadczyć o tym może choćby wielkie powodzenie pierwszej płyty długogrającej. Rozeszła się ona w 150 tys. egzemplarzy, a wielbiciele oczekują następnych, niemniej udanych piosenek.
"Do niedawna - wspomina pani Anna - pracowaliśmy tylko razem z mężem. Teraz często wyjeżdżamy osobno. Jarek więcej komponuje dla innych piosenkarzy, obejmuje kierownictwo muzyczne różnych programów. Rozszerza to nasze możliwości zawodowe, a i ja przez to stałam się bardziej samodzielna".
Anna Jantar wielokrotnie gościła za granicą. W swych piosenkarskich podróżach odwiedziła już Związek Radziecki, NRD, RFN, Czechosłowację, Jugosławię, Wielką Brytanię i Irlandię, a także trafiła za ocean. Na zaproszenie agencji "Lewan Show" odbyła razem z mężem miesięczne tournee po Kanadzie, zaś miejscowa telewizja poświęciła jej specjalny program. Owacyjne przyjęcie i świetne recenzje tamtejszej prasy skłoniło "Lewan Show" do kolejnego zaproszenia artystki. Wydawało się dotychczas, że polska piosenka nie ma szans konkurowania z anglosaskimi standardami. A tymczasem utwory Anny Jantar, skomponowane przez jej męża, włączyło do swego repertuaru kilku znanych wykonawców. Wystarczy choćby wymienić Horsta Krugera, Monikę Hertz Gerda Michaelisa z NRD, Hanę Zagorovą z Czechosłowacji, Emilię Markową z Bułgarii, Richarda Hueta i Goldie Ens z Holandii, Glenna Westona z Wielkiej Brytanii, Betty Dorsey z USA czy popularny duet sióstr Kessler. Wielu renomowanych wykonawców chciałoby nawet nawiązać stałą współpracę z tym kompozytorem. On zaś pisze bardzo dużo i nieustannie powiększa się grona odtwórców jego piosenek. Z nie mniejszym od Anny Jantar powodzeniem śpiewają je także Irena Santor, Jolanta Kubicka, Lucyna Owsińska, zespoły Partita i Sezam.
Występy na estradzie nakładają na piosenkarza szereg obowiązków. Trzeba zapewnić sobie stały dopływ nowych utworów, aparaturę nagłaśniającą, opiekę impresaryjną i własny zespół towarzyszący, bez którego przecież koncertować nie sposób. Toteż od ponad roku Anna Jantar współpracuje z grupą instrumentalno - wokalną "Sezam", założoną przez Gitarzystę Wiktora Stroińskiego. Program estradowy składa się z dwóch części. W jednej piosenkarka wykonuje własne utwory z towarzystwem zespołu, w drugiej zespół występuje samodzielnie.
Niezwykle popularna artystka nie może zawieść sympatyków. Z myślą o nich nagrała dla "Muzy" drugi longplay "Za każdy uśmiech", którego pierwsze egzemplarze pojawiły się już na festiwalu sopockim. Nowa płyta pomyślana została tak, aby pokazać pełnię możliwości interpretacyjnych i głosowych wokalistki. W doborowym zestawie największe szanse na przebój ma świetna piosenka Waldemara Parzyńskiego "Jak w taki dzień deszczowy", prezentowana już zresztą na radiowej antenie. Wypada życzyć, by i ten krążek przyniósł sukces bursztynowej Annie.





"Dlaczego Anna Jantar nie została pianistką?"


Od czwartego roku życia Anna Jantar uczy się gry na fortepianie. Kończy Szkołę Muzyczną I i II stopnia. W VII klasie koncertuje z Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Poznańskiej. Kilkakrotnie zostaje laureatką ogólnopolskich konkursów pianistycznych szkół muzycznych.
- Dlaczego zrezygnowała pani z dalszego kształcenia się w kierunku pianistyki?

- (A.J.) - Szereg czynników miało na to wpływ. Przede wszystkim w pewnym okresie życia należałam - tak mi mówiono przynajmniej - do tzw. cudownych dzieci. Jako małe dziecko byłam podobno znakomitą pianistką. Chyba w tym coś rzeczywiście było, gdyż wygrywałam różne konkursy pianistyczne, będąc zresztą na nich zawsze najmłodszą uczestniczką. Istotnie zapowiadałam się wówczas na dobrą pianistkę. Ale im byłam starsza, tym słabiej grałam - tak mi się przynajmniej wydawało. Moim zdaniem w tym zawodzie nie ma średnich sukcesów. Albo sie zostaje wirtuozem, albo należy zrezygnować i grać tylko dla własnych potrzeb. Gdy zaczęłam uczęszczać do szkoły średniej, wybrałam fortepian i ubocznie rytmikę. Byłam w dalszym ciągu jedną z najlepszych pianistek, oprócz repertuaru szkoły średniej grywałam utwory z III, IV roku studiów, ale mimo wszystko - moim zdaniem - było ode mnie wiele, wiele lepszych pianistek. Mam dość drobną rękę i nie mogłam grać wszystkiego, co chciałam, a przede wszystkim Chopina, którego kocham.
- Współpracowała pani później ze studenckim teatrem poezji "Oktawa". Dlaczego taka nagła zmiana zainteresowań?
- (A.J.) - Mój brat pisze poezję i dzięki niemu, jak również ojcu, zainteresowałam się nią. Był taki okres, gdy chodząc jeszcze do szkoły średniej zaczęłam pisać muzykę do tekstów brata i jego kolegów.
- Następna zmiana i współpraca z zespołem "Waganci".
- (A.J.) - Tak. To profesjonalne śpiewanie zaczęło się w 1969 roku. Zaczęłam śpiewać przeboje. Okazało się, że znalazłam właśnie to, czego pragnęłam.
- No i pierwszy przebój...
- (A.J.) - "Co ja w tobie widziałam", wykonany razem z zespołem "Waganci", a później już indywidualnie wykonanie piosenki "Najtrudniejszy pierwszy krok".
- Jakie było pani największe osiągnięcie międzynarodowe?
- (A.J.) - Międzynarodowe osiągnięcie... Chyba takiego jeszcze nie było, wydaje mi się, że mam to jeszcze przed sobą. Ale spośród dotychczasowych - są chyba konkursy, a wśród nich festiwal w Castlebar, gdzie w bardzo silnej obsadzie zajęłam III miejsce. Mimo wszystko, najwyżej cenię jednak festiwal w Sopocie, gdzie dostałam kilka nagród. Oprócz nagrody jury i "Głosu Wybrzeża" dostałam jeszcze najmilszą nagrodę, nagrodę publiczności.
- Ile to czasu upłynęło od nagrania pierwszej płyty? I jak pani sama ją ocenia teraz?
- (A.J.) - Pierwszą płytę nagrałam w 1974 roku, ukazała się w 1975 r. Jak ją oceniam? Muszę szczerze przyznać, że tę pierwszą płytę darzę o wiele większym sentymentem niż następną. Wcale nie dlatego, że piosenki są na niej lepsze, ale było to dla mnie ogromne przeżycie. Przecież to moja pierwsza płyta.
- Jest pani częstym gościem w NRD. Jakie są różnice w pracy piosenkarza niemieckiego i polskiego?
- (A.J.) - Lubię tam pracować. Po prostu Niemcy podchodzą bardzo profesjonalnie do tych spraw. Jeden program telewizyjny przygotowuje się tam co najmniej tydzień. Każdy dostaje scenariusz, wie konkretnie jaki jest jego udział w programie.
- O czym pani myśli przed wyjściem na scenę?
- (A.J.) - Żeby się nie potknąć o kable.
- Jakie jest pani marzenie?
- (A.J.) - Moim marzeniem jest zrobić dobry program estradowy typu "show", gdzie bym nie tylko śpiewałabym piosenki, które publiczność zna z radia i telewizji, ale gdzie mogłabym się wykazać bardziej wszechstronnymi umiejętnościami. W tej chwili mam już wizję mego przyszłego programu estradowego, na który muszę poświęcić co najmniej pół roku.
- Jak pani godzi pracę, częste wyjazdy, z wychowaniem córki?
- (A.J.) - Jest mi szalenie przykro, że tak mało się nią zajmuję. Ale cóż na to poradzę, taki mam zawód. Ona też będzie się musiała z czasem z tą sytuacją pogodzić, aczkolwiek początkowo być może nie będzie tego rozumiała. Ludzie twierdzą, że w naszym zawodzie nie stać nas na taki luksus, jakim jest życie prywatne, dziecko. A ja uważam, że stać nas na to - tylko trzeba jakoś umiejętnie pogodzić te dwie sprawy.
- Co to jest pani zdaniem popularność?
- (A.J.) - Nie umiem określić tego pojęcia. W tej chwili zdaję sobie sprawę, że jestem popularna, chociażby z racji faktu, że ludzie poznają mnie, jedni mnie lubią, inni nie. To świadczy chyba o tym, że jest się popularnym. Ale czy to tak dużo zmienia w moim życiu?
- Krąży wśród piosenkarzy przekonanie, że wywiady prasowe skupiają się wokół kilku schematycznych pytań. Co chciałaby pani powiedzieć od siebie, bez pytania?
- (A.J.) - Na ogół mówi się o nas źle , że to, co robimy, jest amatorszczyzną itd. Niestety jest w tym bardzo dużo racji, ale dlaczego nikt nam nie pomoże? Dlaczego u nas do tej pory nie ma żadnej instytucji, która od podstaw zajęłaby się piosenkarzem? Należałoby stworzyć szkołę estradową z choreografami, kostiumologami, reżyserami itd., w której nauka trwałaby przynajmniej trzy lata. Przy takim podejściu do sprawy byłoby o wiele mniej mowy o amatorszczyźnie w polskiej estradzie.
- Będzie pani uczestniczyła w festiwalu sopockim?
- (A.J.) - Proponowano mi, zresztą w zeszłym roku również, ale w tym konkursie nie chcę już śpiewać. Uważam, że mam to już za sobą: miłe wspomnienia, miłe wrażenia. Nie chcę ich psuć. Jeżeli zaproponują mi udział w koncercie poza konkursem, to chętnie przyjmę. Ludzie, którzy mi proponowali udział w festiwalu po mojej odmowie przyznali mi rację.
- Kiedy usłyszymy panią ponownie w Gdańsku?
- Prawdopodobnie w sierpniu. Nie wiem, może dojdzie do skutku mój udział w Jarmarku Dominikańskim.

Rozmawiał:
Marek Skokowski






"Z piosenką polską przez Kanadę"


Za Wielką Wodą przebywała ostatnio na interesującym tournée artystycznym, mającym także charakter rekonesansowy, wszak to mało znany u nas rynek estradowy, trójka doskonałych naszych wykonawców. Sława Przybylska — niezwykle muzykalna, ciągle zaliczana do najbardziej lubianych wokalistek w kraju, Anna Jantar — młoda gwiazda naszej estrady, zdolna, pracowita, utalentowana o wzrastającej ciągle popularności, szczególnie od czasu ubiegłorocznego Festiwalu w Opolu, na którym wylansowała przebój lata i jesieni: "Tyle słońca w całym mieście" i Jarosław Kukulski — kompozytor tego przeboju (do słów Janusza Kondratowicza), autor wielu ciekawych, przebojowych piosenek, wylansowanych także przez Jantar, takich jak: "Najtrudniejszy pierwszy krok" (słowa: Wiktor Leliwa), "Co ja w tobie widziałam" (słowa: Lech Konopiński) i "Żeby szczęśliwym być" (słowa: Andrzej Kudelski). Po powrocie do kraju Anna Jantar i jej mąż, czyli Jarosław Kukulski, który za oceanem był kierownikiem małego zespołu muzycznego, udzielili nam wywiadu na temat swojej podróży artystycznej.

- Redaktor (R.) - Podobno program koncertów nie zawężał się wyłącznie do Polonii kanadyjskiej, jak również cała ekipa artystyczna miała charakter mieszany.
- Jarosław Kukulski (J.K.) - Rzeczywiście. Program miał charakter międzynarodowy i przygotowany był z myślą nie tylko o Polonii, ale również, a nawet przede wszystkim, z myślą o publiczności kanadyjskiej. W skład mieszanej ekipy artystycznej weszli, oprócz naszej polskiej trójki, Diane Marchal (Kanada), Jan Lewandowski (Kanada), który występował w roli gospodarza programu oraz dwaj miejscowi muzycy, stanowiący nasz zespół towarzyszący. Tournee to, zorganizowane bardzo sprawnie przez agencję estradową Lewan Shows Ltd (Jan Lewandowski i Stan Nawratil), trwało 23 dni, w czasie których daliśmy 11 koncertów w nastepujących miastach: Toronto, Sudbary, Winnipeg,Edmonton, Calgary i Vancouver.
- (R.) - Okazuje się więc, że koncertowaliście niemal w całej Kanadzie, na gigantycznej trasie od oceanu do oceanu. Co chcielibyście powiedzieć naszym Czytelnikom o organizacji koncertów, ich reklamie i widowni?
- (J.K.) - Koncerty nasze były szeroko reklamowane przez prasę kanadyjską i polonijną oraz Radio CBC. Afisze i plakaty reklamujące nas, można było zauważyć na wszystkich większych ulicach miast w których graliśmy. Dla TV CBC nakręciliśmy 30 minut programu rozrywkowego, który emitowany był bez przerywników reklamowych na dziesięciu kanałach telewizji kanadyjskiej. Duża to zasługa reżysera CBC p. Milana Zlamala, który nas do tego programu zaprosił i również go realizował w charakterze reżysera. Pan Milan jest propagatorem kultury słowiańskiej w Kanadzie, stąd jego zainteresowanie polską kulturą muzyczną. Przeprowadzono również z nami wywiad dla Radia CBC i rozgłośni polonijnej w Vancouver.
- (R.) - Jak były przyjmowane koncerty przez Polonię, która nieczęsto chyba ma okazję usłyszeć artystów z rodzimego kraju?
- (J.K.) - Bardzo serdecznie, wręcz owacyjnie. Wśród Polonii najbardziej znana była oczywiście Sława Przybylska, ale zarówno Anna Jantar jak i Diane Marchal zyskały sobie dużą sympatię i uznanie. Najważniejsze chyba jednak jest to, że publiczność naszą stanowili nie tylko żyjący tutaj Polacy, ale także Kanadyjczycy i przedstawiciele innych narodowości zamieszkujących Kanadę, którzy przyjmowali nas nie mniej serdecznie, niż obecni na salach Polacy. Kilkakrotnie zdarzyło się i tak, że bilety na nasze koncerty zostały wykupione dużo wcześniej, przed naszym przyjazdem. Wydaje mi się, że przełamaliśmy pierwsze lody. Pytano nas, kiedy przyjeżdżamy po raz drugi do Kanady. Mamy już nawet konkretne propozycje. Ogólnie rzecz biorąc, uważamy nasze tournée za bardzo udane i świetnie zorganizowane. Dało nam ono wiele przeżyć nie tylko natury artystycznej, ale także i turystycznej, gdyż Kanada jest krajem bardzo interesującym i pięknym...
- (R.) - Warto te kontakty podtrzymywać mając na względzie przede wszystkim przygotowania do olimpiady. Nim nasi sportowcy zdobywać będą medale i rozsławiać Polskę, warto także przedstawić w tym kraju nasze osiągnięcia z zakresu estrady i rozrywki...
- (J.K.) - Słusznie. Być może w tym kierunku rozwiną się dalsze inicjatywy. Mówiąc o tych kontaktach musimy podkreślić, iż zaprzyjaźniliśmy się z Diane Marchal, która bardzo chciałaby zobaczyć Polskę i wystąpić na Festiwalu w Sopocie. Warte podkreślenia jest także i to, że graliśmy w dużych i pięknych salach, znakomicie nagłośnionych i że piosenki w wykonaniu Anny Jantar i Sławy Przybylskiej wielokrotnie można było usłyszeć w Radio CBC właśnie w okresie naszych występów. Tak więc początek został zrobiony.

Rozmawiał: JERZY PIASTOWSKI






"Spotkanie z Anną Jantar"


Pod koniec kwietnia gościliśmy w Lublinie coraz bardziej popularną, utalentowaną piosenkarkę młodego pokolenia - ANNĘ JANTAR. Wokalistka występowała w koncercie dedykowanym budowniczym i górnikom LZW oraz w programie artystycznym w ramach III Międzynarodowego Forum Filmowego. Przeprowadziliśmy z piosenkarką wywiad.

- Większość melomanów, a nawet sympatyków Pani piosenkarstwa nie pamięta lub po prostu nie wie, że początki Pani kariery wiążą się ze studenckim ruchem artystycznym. Inna sprawa, że największe przeboje z Pani repertuaru pochodzą z ostatnich lat.
- Jest w tym trochę racji. Po ukończeniu szkoły muzycznej w klasie fortepianu zaczęłam występować początkowo jako pianistka, a następnie - już jako piosenkarka w teatrze studenckim "Nurt" w Poznaniu. W maju 1968 r. uczestniczyłam w Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie. Tam też otrzymałam wyróżnienie. Potem krótko współpracowałam z poznańską grupą "Polne kwiaty". Po zdobyciu na festiwalu "FAMA - 69" nagrody za interpretację, nawiązałam kontakt z zespołem "Waganci". W okresie 1970 - 71 nagrałam z tą grupą kilka piosenek dla Polskiego Radia. Mogę powiedzieć, że w zasadzie od tego momentu zaczęłam mieć szczęście do piosenek przebojowych, które zjednały mi wielu słuchaczy.
- Jednocześnie przyszły sukcesy, propozycje udziału w licznych krajowych i międzynarodowych festiwalach, zaproszenia na zagraniczne tournee, nagrania radiowe i telewizyjne.
- Występowałam kilkakrotnie w Opolu i Kołobrzegu, gdzie zdobyłam nagrodę "Polskich Nagrań". Bardzo pomyślny był dla mnie 1974 rok. Śpiewałam na Festiwalu Słowiańskiej Pieśni w Lublianie, a następnie - razem z Marianną Wróblewską i Tadeuszem Woźniakiem - reprezentowałam polską piosenkę na przeglądzie "Coupe d'Europe" w Villach (Austria). Nasza ekipa zajęła w silnej międzynarodowej obsadzie trzecie miejsce. Ponadto na Festiwalu Piosenki "Cisco - 74" w Castlebar w Irlandii zdobyłam II nagrodę za interpretację utworu "Tak wiele jest radości". Po powrocie przygotowałam z zespołami wokalno - instrumentalnymi "Sezam" i "Partita" program estradowy pt. "Najtrudniejszy pierwszy krok", który - jak mi wiadomo - cieszył się popularnością i zyskał pochlebne recenzje. Nagrałam również pierwszą płytę długogrającą, na której znalazły się moje przeboje.
- Który z dotychczasowych laurów ceni Pani najbardziej?
- Dużą satysfakcję przyniósł mi udany udział w ubiegłorocznym MFP w Sopocie. Te wspaniałe chwile i niepowtarzalną atmosferę festiwalu będę zawsze wspominała z ogromnym sentymentem.
- Piosenki śpiewane przez Panią znajdują się w repertuarze znanych wykonawców zagranicznych. Moim zdaniem jest to potwierdzenie walorów artystycznych tych utworów.
- To prawda. Kilka moich przebojów zostało nagranych przez obcych piosenkarzy, m.in. Horsta Krugera - "Witaj mi", Hannę Zagorovą i Gerd Michaelis Chor - "Tyle słońca w całym mieście" oraz Siostry Kessler - "Ileś wart, ja nie wiem".
- Bardzo często słuchacze mylą Panią z Ireną Jarocką.
- Wiem o tym. Dostaję mnóstwo listów adresowanych do Ireny, bądź z których treści wynika, że chodzi o nią, a nie o mnie. Nic na to nie poradzę. Wierzę, że czasami trudno skojarzyć prawidłowo tytuł piosenki z nazwiskiem wykonawcy.
- Od niedawna jest Pani szczęśliwą mamą...
- Urodziłam córeczkę, której razem z mężem (Jarosław Kukulski - kompozytor, pianista i kierownik zespołu towarzyszącego Annie Jantar - przyp. M.H.) nadaliśmy imię Natalia. Podobnie nazywała się bohaterka pięknej kompozycji Gillberta Becaud, który - przyznam się - od lat należy do moich najbardziej ulubionych piosenkarzy.
- Jakie plany na przyszłość?
- Wkrótce wezmę udział poza konkursem w festiwalu opolskim, potem zaśpiewam w Sopocie. Na jesieni wybieramy się razem z mężem do Kanady, skąd otrzymaliśmy ofertę nagrania dwóch longplayów oraz zaproszenie na kilka występów telewizyjnych. Poza tym powoli przygotowuję się także do nagrania w kraju trzeciej płyty długogrającej. Druga powinna ukazać się niebawem.

Rozm. Mariusz Hortyński






"Przeboje Anny Jantar"


Anna Jantar będzie reprezentowała nasz kraj na tegorocznym XV Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Sopocie. Kariera młodej piosenkarki należy do najbardziej błyskotliwych w ostatnich latach. Festiwale, krajowe i międzynarodowe nagrody, płyty, wreszcie cały szereg przebojów - to wszystko sprawiło, że ta przed laty nieznana młodziutka dziewczyna śpiewająca "Najtrudniejszy pierwszy krok" stała się dzisiaj jedną z najpopularniejszych i najbardziej lubianych polskich piosenkarek.
- Krzysztof Drzewiecki (K.D.) - Czy faktycznie i dla Ciebie pierwszy krok był najtrudniejszy?

- Anna Jantar (A.J.) - Początki rzeczywiście były niełatwe. Zresztą zaczynałam śpiewać jako wokalistka w zespole i ta praca miała nieco inny charakter niż to, co robię obecnie. Moja pierwsza płyta to czwórka nagrana w 1971 r. wspólnie z grupą Waganci, z którą przez dłuższy czas współpracowałam.
- (K.D.) - O ile pamiętam, na płycie tej znalazła się piosenka pt. "Co ja w tobie widziałam", która jako pierwsza spośród wykonywanych przez Ciebie utworów zdobyła sobie popularność. A już po niej przyszły następne.
- (A.J.) - Tak, mój solowy debiut - jeśli można to tak określić - miał miejsce na festiwalu opolskim przed trzema laty. Przedstawiłam tam wówczas premierę piosenki Jarosława Kukulskiego i Wiktora Leliwy "Najtrudniejszy pierwszy krok".
- (K.D.) - Pamiętam, iż Jarosław Kukulski jest twoim małżonkiem, świetnie chyba rozumiecie się także w kwestiach muzycznych. Wracając do rzeczy - po tym pierwszym, twoim szlagierem był następny - tej samej spółki autorskiej.
- (A.J.) - Była nim piosenka pt.: "Żeby szczęśliwym być", do dziś ciesząca się powodzeniem u słuchaczy. A następnie jeszcze jedna kompozycja Kukulskiego "Witaj mi", tym razem z tekstem Andrzeja Kuryły.
- (K.D.) - Jak sądzisz, na czym opiera się popularność niektórych piosenek, podczas gdy inne przechodzą bez echa?
- (A.J.) - Wydaje mi się, że przebój polega na prostocie. Jeśli piosenka jest komunikatywna i bezpretensjonalna, zawsze ma szansę stania się przebojem. Tak było moim zdaniem w przypadku utworu jaki prezentowałam w ubiegłym roku na XII Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Mam na myśli "Tyle słońca w całym mieście" Jarosława Kukulskiego i Janusza Kondratowicza, ta piosenka w krótkim czasie stała się szlagierem, a przez radiosłuchaczy została uznana na przebój lata 1974.
- (K.D.) - Nie był to zresztą twój jedyny ubiegłoroczny sukces.
- (A.J.) - Faktycznie, rok 1974 był dla mnie szczęśliwy. Poza wylansowaniem "Tyle słońca w całym mieście" odbyłam także udane tournee po Bułgarii i Węgrzech. W kraju natomiast zostałam uhonorowana sympatyczną Nagrodą Fotoreporterów: uznano mnie za Miss Obiektywu VIII Festiwalu Piosenki Żołnierskiej Kołobrzeg 1974. W Kołobrzegu śpiewałam piosenkę Antoniego Kopffa i Andrzeja Kudelskiego "Nie żałujcie serca, dziewczyny". Natomiast największym sukcesem zakończył się mój udział w dorocznym festiwalu piosenkarskim w Castlebar w Irlandii, gdzie konkurs odbywa się zawsze w trzech kategoriach, w zależności od charakteru proponowanego utworu. Ja wystąpiłam w kategorii "Pop Music" z piosenką Adama Skorupki i Jacka Korczakowskiego pt. "Tak wiele jest radości". W bardzo silnej obsadzie zajęłam trzecie miejsce za reprezentantami Irlandii i Puerto Rico.
- (K.D.) - Co robiłaś w tym roku?
- (A.J.) - Oczekiwałam na ukazanie się mojego pierwszego longplaya nagranego w maju ubiegłego roku. Kilkaset egzemplarzy ukazało się już w czasie Sopotu 1974 (ale w okładkach zastępczych - przyp. autora). W miesiącach zimowych przebywałam na tournee w Kanadzie, gdzie brałam wówczas również udział w programie telewizyjnym i gdzie otrzymałam zaproszenie do kolejnego przyjazdu. Nagrałam także w kraju kilka nowych piosenek, m.in. "Nie chcę z tobą być" i "Mój, tylko mój".
- (K.D.) - A co zaprezentujesz na festiwalu sopockim?
- (A.J.) - Przygotowałam trzy nowe piosenki, będące kompozycjami Jarosława Kukulskiego i Wojciecha Trzcińskiego. Mam nadzieję, że będą się podobały moim sympatykom, których przy okazji serdecznie pozdrawiam.
- (K.D.) - A ja dziękuję za rozmowę, życzę ci jednocześnie dalszych estradowych sukcesów i wielu udanych przebojów.

Rozmawiał Krzysztof Drzewiecki






"Znajomi z Sopotu"




- II nagroda za interpretację premierowej piosenki "Staruszek świat" Wojciecha Trzcińskiego z tekstem Jerzego Kleyny, nagroda czytelników "Głosu Wybrzeża" za przebój festiwalu "Tyle słońca w całym mieście" Jarosława Kukulskiego do tekstu Janusza Kondratowicza i nagroda publiczności. Cieszę się bardzo... Piosenki "Tyle słońca w całym mieście" i "Staruszek świat" podobały się publiczności i jury. Do tej pory jakoś nie miałam szczęścia do festiwali w kraju.
- Z wykształcenia jest Pani pianistką...
- ... od czwartego roku życia uczyłam się gry na fortepianie. ukończyłam podstawową i średnią szkołę muzyczną. Ale zawsze była mi bliska piosenka. Zaczęłam śpiewać w klubach studenckich jeszcze w czasach szkolnych. Potem był zespół Waganci. Od ponad trzech lat śpiewam sama.
- Plany na przyszłość...
- W Sopocie otrzymałam wiele interesujących propozycji zagranicznych. Do Kanady na nagrania w języku angielskim i francuskim oraz do RFN i Szwajcarii na nagrania płytowe. W kraju przygotowuję materiał na drugiego longplay'a, który powinien ukazać się wiosną przyszłego roku.






"Korespondencja z Sopotu"



(...) Dwie następne nagrody wyśpiewała Anna Jantar, której laur przyznała sopocka publiczność oraz czytelnicy "Głosu Wybrzeża", uznając piosenkę "Tyle słońca w całym mieście" za przebój Festiwalu.
Bezpośrednio po ogłoszeniu wyników rozmawiałem z Anną Jantar, która dla Czytelników Expressu powiedziała m.in.:

Cieszę się ogromnie z uzyskanego sukcesu, ale muszę stwierdzić, że ten sukces jest bardzo meczący. Na każdym kroku spotykam się z ludźmi, którzy mi gratulują, proszą o autografy.
Jeśli mowa o sopockim Festiwalu to muszę stwierdzić, że towarzyszyła mi znakomita atmosfera i wzorowa organizacja. Jestem wdzięczna Polskim Nagraniom, Pagartowi, za wielką reklamę jaką zrobiono w związku z moim występem.
- A kiedy Panią jako poznaniankę usłyszymy w naszym mieście?
- Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. Jak na razie nie mam żadnych propozycji występów w Poznaniu.
- Dziękujemy.
Wszystkich laureatów ujrzeliśmy raz jeszcze w sobotę na sopockiej scenie. Publiczność przyjęła ich niezwykle serdecznie. W drugiej części koncertu wystąpiło wielu znanych piosenkarzy. Tę rewię piosenki zapoczątkował Karel Gott wraz ze swym zespołem. Znakomitego piosenkarza publiczność nie chciała wypuścić ze sceny. W koncercie gigancie - trwał ponad 5 godzin - wystąpiły dwie poznańskie piosenkarki: Urszula Sipińska i Zdzisława Sośnicka.
Dziś kiedy już minęły festiwalowe emocje, można stwierdzić, iż tegoroczna impreza w Sopocie była imprezą niezwykle udaną, stojącą na dobrym poziomie, a uczestnicy konkursów reprezentowali wyrównany poziom. Wszyscy uczestnicy Festiwalu tak piosenkarze, jak również obserwatorzy stwierdzili jednogłośnie, że XV Międzynarodowy Festiwal Piosenki był imprezą udaną. Stąd wszyscy, którzy opuszczali Sopot, mówili sobie: do zobaczenia za rok.


Janusz Orzałkiewicz

Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
PonWtŚrCzwPiSoNie
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31
Galerie
  Autografy
  Dzieciństwo i młodość
  Kasety
  Notowania i plebiscyty
  Nuty
  Okładki gazet i czasopism
  Pejzaż bez Ciebie
  Plakaty
  Płyty CD
  Płyty winylowe
  Pocztówki
  Pocztówki i reklamówki
  Prace o Annie
  Single
  Skany wywiadów i artykułów
  Suplement
  Ujęcia z wideoklipów
  Zdjęcia

Kategorie
  Aby dotrzeć na Wawrzyszew, należy...
  Anna auf Deutsch
  Anna in English
  Artykuł dyplomowy "Artystyczne CV Anny Jantar"
  Biografia
  Dyskografia
  Fan cluby
  Fani o Annie
  Interpretacje przebojów Anny
  Jarosław Kukulski
  Katastrofa "Kopernika"
  Kompilacje
  Kompilacje 2
  Książka ks. Andrzeja Witko - "Anna Jantar"
  Książki z Anną
  Materiały na covery
  Na radiowej antenie
  Notowania i plebiscyty
  Opinie o płytach i teksty z obwolut
  Pamięć o Annie w piosenkach
  Piosenki nieodkryte
  Piosenki niezaśpiewane
  Po 14. marca 1980 r.
  Początki piosenek
  Podziękowania
  Polecane strony
  Prasa i wywiady
  Prasa i wywiady 2
  Prasa i wywiady 3
  Prasa i wywiady 4
  Prasa i wywiady 5
  Prasa i wywiady 6
  Reklamówki
  Teksty piosenek
  Teksty piosenek 2
  Teksty piosenek 3
  Videa
  Waganci
  Wersje radiowe, wersje płytowe
  Wspomnienia
  Występy live
  Występy telewizyjne
  Zespoły współpracujące z Anną
  Znane i nieznane
  Ślady po Annie

Po 14 marca 1980 r. - 2015 r.
  Po 14 marca 1980 r. - 2015 r.

Księga Gości
  Czytaj księgę gości
  Wpisz się do księgi gości

O mojej stronie
Anna Jantar - Bursztynowa Dziewczyna. "Ta płyta, chociaż już zdarta, jeszcze gra..." Strona poświęcona wybitnej Piosenkarce, jaką była i jest Anna Jantar.

Nazwa Użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Ekstra